piątek, 26 kwietnia 2024r.

Historia pewnego meczu (fotogaleria)

Zaplanowany na 16 października 2012 mecz Polska – Anglia przejdzie do historii. A właściwie okoliczności jego… nierozegrania.

Konfrontacje Polaków z Anglikami zawsze wzbudzały zainteresowanie i przykuwały uwagę. A ta wtorkowa miał przynieść wyczekiwane od 29 lat zwycięstwo nad synami Albionu. Jak wszyscy wiemy, nie da się oszukać historii i statystyk, które są dla nas bezlitosne. Na 17 spotkań reprezentacyjnych, Polska wygrała tylko jedno (6 czerwca 1973 r. na stadionie w Chorzowie, w eliminacjach MŚ 1974), co oznacza 10 porażek polskiej drużyny i 6 remisów.

Kilkadziesiąt tysięcy kibiców na stadionie Narodowym w Warszawie i miliony przed telewizorami czekało 16 października 2012 roku na gwizdek włoskiego sędziego rozpoczynający mecz jesieni. Z wielkiego widowiska wyszła jedna wielka chlapa… znaczy się klapa. Ale po kolei.

Im bliżej godziny rozpoczęcia spotkania (21.00), tym niepokój był coraz większy. Dochodziły głosy o odwołaniu meczu, ze względu na stan murawy, która była mocno nasiąknięta z racji ulewnych opadów deszczu.  Cierpliwość kibica we wtorkowy wieczór została wystawiona na ciężką próbę. Ten kto oglądał transmisję w przekazie telewizyjnym wiedział o wiele więcej niż kibic na stadionie. Wściekłość ludzi na trybunach była zrozumiała. Większość wyraziła ją w słowny sposób. Najwięcej „dostało się” szczególnie władzom PZPN. Efektem były rzucane z trybun „hasła”, nie nadające się do cytowania. Mało tego! Dwóch śmiałych kibiców zademonstrowało swoją złość i frustrację w sposób ekspansyjny – wbiegając na murawę stadionu. Ale publice na Narodowym tego było trzeba! Dwaj panowie ożywili zdezorientowaną i czekającą na jakiekolwiek informacje publiczność. Byli jedynym pozytywem tego wieczoru.

Fakt faktem mecz został odwołany i przeniesiony na następny dzień. Powód? Murawa na stadionie, który ma zasuwany dach, nie nadawała się do gry ze względu na jej fatalny stan spowodowany intensywnymi opadami meczu. O kuriozum! Nasuwa się pytanie? To do czego jest wychwalany od samego początku powstania stadionu dach, który ma służyć i przeciwdziałać takim sytuacjom? Zapewne teraz będą długie dochodzenia kto zawinił, na czyją prośbę dach nie został zasłonięty, dlaczego osoby decyzyjne nie przewidziały takiej sytuacji, itp. Ale wiadomość poszła w świat. W oczach innych krajów, ośmieszyliśmy się… Szkoda, że ucierpieli na tym kibice: ci przed telewizorami i ci na stadionie.

Tak czy inaczej, złość minęła w środowy wieczór 🙂 Ci, którzy ponownie wybrali się na Stadion Narodowy, raczej nie żałowali swojej decyzji. Pojawiały się głosy, żeby zbojkotować mecz i nie przyjeżdżać po raz drugi do stolicy (a były osoby z różnych zakątków Polski, od północy po południe). Tymczasem ku zdziwieniu ekspertów, na drugi dzień na stadionie zameldowało się około 50 tysięcy widzów. Pokazało to, że prawdziwemu kibicowi niestraszne różne perturbacje.

Jeśli chodzi o mecz, po naprawdę ambitnej i ciekawej grze Polska zremisowała z Anglią, mimo że od 31 minuty przegrywała 0:1 (ten niezawodny Wayne Rooney). Wybuch radości po wyrównującej bramce strzelonej przez Kamila Glika był ogromny. Ostatecznie więcej goli w tym spotkaniu nie padło. Koniec końców remis przyjęliśmy jak zwycięstwo. W zasadzie taki wynik przed meczem wzięlibyśmy w ciemno. Można było się pokusić nawet o 3 punkty, ale nie narzekajmy już, bo i tak po dwudniowych perypetiach z rozegraniem tego spotkania, finał jest szczęśliwy.

W galerii przedstawiamy kilka zdjęć z 16 i 17 października.

GALERIA

 

źródło i foto: własne

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;