piątek, 29 marca 2024r.

Sędziowski talent z Siedlec

Ma 29 lat, pochodzi z Siedlec i jest na dobrej drodze do sędziowania meczów na światowym poziomie. Krzysztof Jakubik, od tego roku sędzia w Ekstraklasie, zdradza nam kulisy swojej pracy, jak również opowiada o początkach pracy z gwizdkiem, zawodowych ambicjach i o swoim mentorze.


Wielu młodych chłopaków marzy o grze w piłkę, a ty postawiłeś na sędziowanie. Co cię skłoniło do pracy z gwizdkiem?
– Jako młody chłopak również marzyłem, żeby grać w piłkę i w nią grałem. Przeszedłem w Pogoni Siedlce wszystkie grupy od trampkarza do seniora. Pochodzę ze sportowej rodziny, także sport był zaszczepiony u mnie od małego. Mój tata był piłkarzem Pogoni Siedlce i Korony Kielce, a po zakończeniu kariery także sędzią. Mając 17 lat dość szybko zacząłem rosnąć i kariera piłkarska się zahamowała. Wtedy tata namówił mnie na zrobienie kursu w siedleckim OZPNie. Spodobało mi się. Z meczu na mecz zaczęło mnie to coraz bardziej wciągać.

Jak się kształtował twój awans sędziowski?
– Żeby wyjść z Siedlec na szczebel wojewódzki potrzebowałem dwóch lat. W wieku 19 lat sędziowałem rozgrywki MLS (V szczebel rozgrywkowy – przyp. red.). Następnie potrzebowałem 6 lat, aby awansować na szczebel centralny. Od III ligi do Ekstraklasy to już poszło bardzo szybko.

W tym sezonie miałeś możliwość sędziować mecze od IV ligi do Ekstraklasy. Czy jest jakaś różnica w prowadzeniu spotkań na różnych szczeblach rozgrywkowych?
– Każdy mecz wymaga takiej samej koncentracji i przygotowania. Chwila dekoncentracji i mecz w okręgu, czy w IV lidze można bardzo szybko popsuć. To oczywiste, że inaczej się sędziuje mecz w okręgu, a inaczej w Ekstraklasie, jednak ja od siebie muszę dać tyle samo.

Twoje awanse zostały dostrzeżone przez Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Siedlcach, który nagradzał Ciebie statuetkami dla najlepszego sędziego.
– Bardzo cieszą mnie te nagrody i mobilizują. Wygrałem trzy razy z rzędu, ale chcę wygrywać dalej, bo jest to wyróżnienie mojej pracy i warto poczuć się docenionym.

Jakie są twoje aspiracje zawodowe?
– Na chwilę obecną każdy dąży do tego, żeby być w gronie najlepszych. Mocno postawiłem na sędziowanie, robię wszystko, aby być jak najlepszy i w przyszłości znaleźć się w grupie sędziów zawodowych.

Jakie cechy charakteru powinien posiadać sędzia z prawdziwego zdarzenia?
– W dzisiejszych czasach najważniejsza jest odporność psychiczna, bo po jednym  nieudanym meczu kibice na forach internetowych czy dziennikarze mogą z człowiekiem zrobić dosłownie wszystko. Po wpadce należy się odbić i sędziować dalej. Dlatego w sędziowaniu potrzebny jest twardy i silny charakter.

Czy według Ciebie dobrym sędzią może zostać wyłącznie osoba mająca boiskowe doświadczenie?
– Są sędziowie, którzy nie grali w piłkę, a mimo tego sędziują bardzo dobrze. Jednak moim zdaniem granie w piłkę jest bardzo pomocne. Ja na starcie, mając 17 lat, czułem boisko. Wiedziałem jak poruszają się zawodnicy, wiedziałem jak się ustawiać, kiedy są faule, kiedy nie, kiedy zawodnicy mogą mnie nabierać. To było dla mnie istotne na samym początku, ale korzystam z tego po dzień dzisiejszy.

Masz swojego idola sędziowskiego, kogoś na kim się wzorujesz bądź wzorowałeś?
– Na początku moją uwagę przykuwał bardzo wyrazisty Włoch, Pierluigi Collina. Później byli to mniej zauważalni, ale dla mnie ważni: Włoch Roberto Rosetti i Szwajcar Massimo Busacca.

Na meczu Pogoni Siedlce z Motorem Lublin był w twoim towarzystwie Michał Listkiewicz? Kim jest dla Ciebie ta osoba?
Pan Michał Listkiewicz jest obecnie moim mentorem. Jest to osoba, z którą analizuję swoje mecze i nie tylko – dlatego spotkaliśmy się w Siedlcach na meczu Pogoni z Motorem. Cenię sobie jego rady i uwagi, ponieważ jest autorytetem w tej dziedzinie zarówno w Polsce jak i na arenie międzynarodowej. Bardzo się cieszę, że doceniono moją dotychczasową pracę na boisku i mogę współpracować z tak doświadczonym mentorem jakim jest Pan Michał Listkiewicz

Jak wyglądają przygotowania sędziów do sezonu? Czy jest w Polsce system szkolenia sędziów?
– W okresie zimowym wyjeżdżamy na 10 dni na odpowiednio zorganizowane obozy, m.in. w Turcji. Jest na nich trener przygotowania fizycznego – Grzegorz Krzosek, który monitoruje nasze przygotowanie do sezonu. Poza treningami biegowymi przeprowadzanymi dwa razy dziennie, mamy także możliwość sędziowania meczów naprawdę ciekawym drużynom liczącym się w Europie. Wymienię chociażby Bate Borysów, Zenit Sankt Petersburg, Steaua Bukareszt. Poza tym w wakacje każdy z sędziów dostaje dokładnie rozpisane treningi, które musi przeprowadzić. Otrzymujemy zegarki, które mierzą nasze parametry. Są one później wysyłane i weryfikowane. Nie ma mowy o trenowaniu na własną rękę.

Czasami komentatorzy sami mówią, że sędzia popełniając błąd, próbuje się  później zrewanżować pokrzywdzonej drużynie. Ile w tym jest prawdy?
– Uważam, że komentatorzy niepotrzebnie używają takich stwierdzeń. Popełniając jeden błąd i chcąc go naprawić, popełnia się drugi. Tym sposobem zatacza błędne koło. Uznaję filozofię, że jeśli popełniam błąd to „jadę dalej”, bez względu na to co by się nie działo. Chcę dalej sędziować dobrze, by już żadnego błędu nie popełnić. Jeśli szukałbym na siłę możliwości „oddania” takiego błędu, to nie miałoby sensu.

Jak ocenisz nowe pomysły, które mają pomóc w pracy sędziego tj.: piłka z czujnikiem, która zasygnalizuje zdobycie bramki, dodatkowi sędziowie za bramkami, czy wideo powtórki, aby stwierdzić czy był faul czy nie?
– FIFA zastanawia się nad nowinkami. Z tego co wiem kilka już wprowadzała, ale nie wszystkie zdały egzamin.  W tenisie czy w hokeju łatwiej było wprowadzić video powtórki, a w piłce nożnej już jest to o wiele trudniejsze. Wynika to przede wszystkim ze specyfiki danej dyscypliny. Ale pozostawmy decyzje FIFie.

Zdarzały się jakieś śmieszne sytuacje podczas Twojego sędziowania?
– Zapadła mi w pamięci sytuacja, która miała miejsce przed jednym z meczów. To było przed spotkaniem Pucharu Polski pomiędzy Ruchem Radzionków a KSZO Ostrowiec. Udaliśmy się do Radzionkowa całą trójką z Siedlec, czyli ja, Krzysztof Borkowski i Marcin Protasewicz. Wiadomo, że wszyscy mierzymy powyżej 190cm. Gdy wchodziliśmy do szatni, kierownik Ruchu spojrzał na nas i powiedział: „Panowie, mecz koszykówki jest dwie ulice dalej”.

Krzysztof Jakubik prywatnie. Jak lubisz spędzać wolny czas, co doprowadza Cię do śmiechu, jaka muzyka Cię relaksuje?
– Wolnego czasu nie mam zbyt wiele, ponieważ dużo czasu pochłaniają wyjazdy na mecze, dlatego każdą wolną chwilę spędzam z żoną i rodziną.  Razem z żoną lubimy wyjść do kina, jeździć na rowerach, pływać, spacerować, spotykać się  ze znajomym  i oglądać mecze piłkarskie. Lubię się relaksować przy spokojnej muzyce.

 

Wywiad ukazał się w listopadowym numerze Magazynu Lokalnego Prestiż

 

Rozmawiali Michał Michalski i Kamil Sulej; foto: Maciej Sztajnert

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;