czwartek, 25 kwietnia 2024r.

Dramat SKK w trzech aktach: akt II

Tym razem przyglądamy się postawie SKK w lidze od przełamania ze Zniczem Pruszków, aż do fazy rozstrzygających o układzie w tabeli meczów.

Nastroje poprawiły się nieco po efektowym derbowym triumfie z pruszkowskim Zniczem 83:65 i egzekucji UMKS w Kielcach (83:47 dla SKK). Wydawało się, że zespół wraca na dobre tory i zła passa się odwróci. Martwiło za to wykluczenie z gry do końca sezonu z powodu kontuzji Michała Przybylskiego. Na następcę nie trzeba było długo czekać. Doświadczony Przemysław Lewandowski od pierwszego meczu stał się pewnym punktem drużyny.

Pełni optymizmu fani SKK stawili się licznie na następny mecz z AZS Kutno, ale nadzieje na lepszy styl pupili okazały się płonne. Przyjezdni udowodnili swoją wyższość i wygrali bez większych problemów 70:58. Udowodnili swoją wyższość podobnie jak w rozegranym kilka dni wcześniej meczu pucharowym (66:46 dla AZS).

Pierwszą rundę rozgrywkę kończyło spotkanie w Poznaniu, z młodzieżą z  Politechniki. Gdy wydawało się (w trzeciej kwarcie), że nasi gracze kontrolują przebieg wydarzeń, nastąpiła niewyjaśniona niemoc, która pozwoliła miejscowym dogonić SKK, a w dogrywce przechylić szalę na swoją stronę. Działo się to tuż przed świętami. Tuż po nich dowiedzieliśmy się (po niewiarygodnie długim milczeniu ze strony władz klubu…), że Tomasz Araszkiewicz nie będzie już pełnił funkcji pierwszego szkoleniowca (będzie szkolił młodzież), a zespół seniorski samodzielnie poprowadzi dotychczasowy drugi coach, Wiesław Głuszczak.

Nowy rok miał nieść za sobą nowe, lepsze, a tymczasem siedlecka drużyna zamiast piąć się w górę tabeli, coraz bardziej pogrążała się w jej dolnych rejonach. SKK śrubował niezbyt chlubny rekord kolejnych meczów z rzędu bez zwycięstwa. Były wyjazdowe porażki: w Toruniu (53:67), w Krośnie (61:67), w Bydgoszczy (71:78), w Ostrowie Wielkopolskim (74:80) oraz domowe: z AZS Radex (68:77), ze Spójnią (47:78), ze Śląskiem (58:83) i Startem (64:75). Wiadome już było wtedy, że siedlecki klub będzie musiał walczyć o utrzymanie, bo awans na bezpieczne miejsca 9-10 jest nierealny, o lokatach 1-8 nie wspominając.

Przełamanie nastąpiło na Podkarpaciu. Ujarzmienie przemyskich „niedźwiadków” (72:60) oraz ustrzelenie Sokoła z Łańcuta (68:64) ponownie wlały nadzieję w serca kibiców SKK. Mało brakowało a nasi koszykarze ograliby na własnej hali faworyzowany MKS Dąbrowa Górnicza. Ostatecznie górnicy wygrali 69:65, ale nie przyszło im to łatwo. Faktycznie widać było poprawę w poczynaniach naszych koszykarzy. Odblokował się krytykowany zewsząd Marcin Chodkiewicz, pewności nabrał Mariusz Rapucha. Niepokoił fakt, że wyłączony z gry został Adrian Czerwonka (kontuzja).

Ciąg dalszy nastąpi…

 

źródło: własne; foto: Sportowe Fakty

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;