piątek, 29 marca 2024r.

Mateusz Bystrzycki: Nie ma Pique bez Barcy i Barcy bez Pique (konkurs)

Nie szuka kalek i kopii, w pełni wyraża siebie, w hiszpańskiej piłce jest zakochany od dawna, a Gerarda Pique uważa za swojego ulubionego gracza Barçy – taki jest Mateusz Bystrzycki, dziennikarz rodem z Siedlec, którego książka ukazała się na rynku. Udało nam się z nim porozmawiać. Mamy też konkurs, w którym nagrodą jest właśnie publikacja Mateusza.

Michał Michalski: Ostatnio zakończyłeś swoją 5 – letnią przygodę z telewizją Sportklub, gdzie komentowałeś mecze piłki nożnej. Jednakże w trakcie Twojej przygody z siedleckimi mediami, można było Cię zobaczyć i usłyszeć w radiu oraz telewizji, a także przeczytać artykuły Twojego pióra w jednym z tygodników. Tymczasem teraz zaskoczyłeś książką. Skąd zrodził się pomysł na jej napisanie?

Mateusz Bystrzycki: Na wstępie chciałbym pogratulować piłkarzom siedleckiej Pogoni awansu do I ligi. Nadal śledzę losy „Biało – niebieskich” i z całych sił życzyłem drużynie Daniela Purzyckiego promocji do wyższej klasy rozgrywkowej. Ja pamiętam czasy zatęchłej, brudnej szatni na stadionie przy ul. Wojskowej, gdzie wszechobecny odór maści rozgrzewającej mieszał się w powietrzu z uwstecznieniem, zaściankowością. Przenosiny na stadion przy ul. Prusa był krokiem w kierunku normalności, wyrwaniem się z piłkarskiego ciemnogrodu i poczekalnią, przedsionkiem do lepszego jutra. Dziś futbol w Siedlcach to I – ligowa drużyna i piękny, nowoczesny, kameralny obiekt. Jestem dumny z piłkarzy MKP i czuję się zaszczycony, że mogłem obserwować z bliska narodziny klubu, który dziś świętuje awans do bezpośredniego zaplecza T – Mobile Ekstraklasy. Skąd pomysł na napisanie książki? Pracując w mediach elektronicznych, nie mogę wyrazić całego siebie, np. nadać komentowanemu meczowi swojej, autorskiej narracji. Wynika to z postępującej tabloidyzacji i komercjalizacji mediów, kultury niepełnych, szybkich, prostych wiadomości. Przepraszam, jeśli kogoś rozczaruję, ale ja nie pasuję do czasów i stylistyki Trybsona, Szyca czy Cichopek. Dla mnie biografia Gerarda to trochę taki przystanek intelektualny, sposób na wyrażenie siebie. Jestem kibicem FC Barcelony, oddanym cule, który w całej rozciągłości identyfikuje się z historią i tożsamością klubu, miasta i regionu. Możliwość przygotowania biografii jednego z najwybitniejszych piłkarzy „Blaugrany” to dla mnie wielki zaszczyt.

Z tego co pamiętam, zawsze byłeś zafascynowany hiszpańskim futbolem. Stąd Twoja publikacja „Gerard Pique. Urodzony na Camp Nou”, która pokazała się na rynku 21 maja?

Tak, nigdy nie ukrywałem swoich kibicowskich preferencji. Wręcz przeciwnie. Jestem dumny z tego, że kibicuję FC Barcelonie. Ta sama uwaga dotyczy MKP Pogoń Siedlce. Nie zapomniałem skąd pochodzę i z kim oraz z czym związane były początki mojej dziennikarskiej przygody. Nie należy wyrzekać się swoich korzeni, historii, wszak to nie chropowaty sznur krępujące dłonie, a źródło tożsamości, która pozwala na rozwój i postęp. Mgliście przypominam sobie jedną z audycji w Katolickim Radiu Podlasie, kiedy tuż po zwycięstwie „La Roja” na Euro 2008 na wstępie wspólnie zaśpiewaliśmy: „Campeone” (śmiech).

pique_front_1000px

Dlaczego akurat Gerard Pique?

Wybrałem Gerarda, bo nie ma Pique bez Barcy i Barcy bez Pique. Gerard jest moim ulubionym piłkarzem FC Barcelony, ale najistotniejsze było w tym wszystkim to, że napisanie książki o takiej tematyce – w bardziej lub mniej sprecyzowany, określony sposób – wiąże mnie z „Blaugraną” już na zawsze. To dla mnie wyróżnienie i powód do dumy, co sprawia, że w tym miejscu – raz jeszcze – powinienem ukłonić się wydawnictwu SQN. W przygotowanie biografii Pique zaangażowałem całego siebie – całą swoją wiedzę, doświadczenie czy też nabyte zdolności dziennikarskie. Zależało mi na tym, aby „Gerard Pique. Urodzony na Camp Nou” było pozycją inną niż wszystkie, odrębną, niepodrabialną. I nie ze względu na to, że zajrzałem Pique pod kołdrę czy też do lodówki. Idzie m.in. o specyficzny dobór środków wyrazu, pewną narrację, poetykę, estetykę językową. Woody Allen powiedział kiedyś: „Nie chcę żyć w swoich dziełach, chcę żyć w swoim apartamencie”. Ja jestem w tej książce, w całości, bez reszty. Odsłoniłem się, odkryłem swoje romantyczne, wrażliwe, empatyczne spojrzenie na świat. Być może niepotrzebnie zaryzykowałem, ale ja inaczej nie potrafię. Nie szukam kalek, kopii, nie zakładam masek.

To jakich treści możemy się spodziewać w książce? Skupiałeś się na życiu zawodowym i osobistym? Nie wszyscy wiedzą, że Gerard Pique to partner życiowy popularnej piosenkarki Shakiry.

Akurat sfera prywatna Pique jest tą, która interesuje mnie w najmniejszym stopniu. Skupiłem się przede wszystkim na rzetelnym, merytorycznym opisie najważniejszych wydarzeń z życia Katalończyka. Ponadto, „Gerard Pique. Urodzony na Camp Nou” nie jest opowieścią dotyczącą wyłącznie „Geriego”. To nieco liryczna gawęda o miłości do barw, głębokich wartościach, którym należy się lojalność, a także o młodzieńczych marzeniach, które kilkanaście lat później miały się spełnić.

Książka pochłaniała Ci sporo czasu. Zapewne teraz będziesz łapał oddech, a później? Kolejna publikacja? Czy to było tylko jednorazowe przedsięwzięcie?

Nie da się ukryć, że to był dla mnie duży wysiłek intelektualny. W trakcie pracy nie zdawałem sobie z tego sprawy, gdzieś ostatnio nawet powiedziałem, że to serce dyktowało mi kolejne wersy. Wówczas łatwiej o bardziej efektywną pracę i sprzyjające jej okoliczności. Nie mogę jednak obecnie wyzbyć się poczucia zmęczenia, nie tyle materią, co formą. Wraz z wydawnictwem SQN mamy w planach pewien nowy projekt, ale nie zostałem upoważniony do ujawniania szczegółów. Jak napisał w jednej ze swoich książek Juan Marse: „Wyjdźmy jednak z kuchni pisarza, bo w niej zawsze brzydko pachnie i pełno dymu”.

W zbliżającym się wielkimi krokami Mundialu chyba nie pozostaje Ci nic innego jak trzymać kciuki za reprezentację Hiszpanii i jej szyki defensywne?

Naturalnie, będę kibicował Hiszpanom i Gerardowi Pique. Moja idealistyczna, niepoprawnie romantyczna natura podsuwa mi jednak do głowy pewną kuszącą myśl o reprezentacji Katalonii. Ale to opowieść na inną okazję.

Dziękuję za rozmowę.


Dla naszych czytelników mamy przygotowany konkurs, w którym nagrodą będzie książka autorstwa Mateusza Bystrzyckiego „Gerard Piqué. Urodzony na Camp Nou”. Aby ją wygrać należy najszybciej wytypować poprawny wynik meczu Pelikan Łowicz – Pogoń Siedlce. Więcej szczegółów w podanym niżej linku. Zachęcamy do typowania i zgarnięcia nagrody.

TYPUJ I WYGRYWAJ

pique_full

źródło: własne; foto: archiwum Mateusza Bystrzyckiego / SQN

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;