czwartek, 28 marca 2024r.

Trzy korony strącone

W pierwszych dniach września Adrian Chróściel razem z kolegami z reprezentacji Polski świętował zwycięstwo nad Szwedami. O sytuacji przedmeczowej i samym spotkaniu opowiedział nam sam zainteresowany.

– Spotkanie ze Szwecją było dla nas bardzo ważnym meczem, gdyż chcieliśmy udanie rozpocząć nowe rozgrywki w Pucharze Narodów Europy – relacjonuje Chróściel. – W składzie zaszły pewne zmiany, szczególnie w formacji młyna, w którym brakowało Michała Krużyckiego, Mateusza Bartoszka, Michała Mirosza, Kacpra Ławskiego, jednakowoż nadal byliśmy uważani za faworytów. By rozegrać mecz powróciliśmy na szczęśliwy dla nas stadion warszawskiej Polonii. Niemal rok wcześniej właśnie na Konwiktorskiej wygraliśmy bowiem zarówno ze Szwecją, jak i z Czechami. Od zeszłorocznego pojedynku reprezentacja Trzech Koron zdecydowanie zmieniła swój skład. Nie tylko doszło do zamiany na ławce trenerskiej, ale w składzie zawodników zaistniała totalna rewolucja. Dość powiedzieć, że w porównaniu do poprzedniego naszego pojedynku pozostało zaledwie czterech graczy. Dlatego też kadra naszych przeciwników stanowiła dla nas dużą zagadkę.

Mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla nas, gdyż już w 6 minucie Tomasz Gasik znalazł lukę w defensywie gości, zdobywając pierwsze przyłożenie. Po udanym podwyższeniu Dawida Banaszka było już 7:0. Nie minął jednak kwadrans, a mecz wyrównał się, a Szwedzi zdobyli swe pierwsze przyłożenie. W 25 minucie Piotr Jurkowski, rozgrywający swój ostatni mecz w kadrze narodowej, został ukarany żółtą kartką. Okres gry w przewadze Szwedzi zamienili na prowadzenie 10:7. Jednak na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem 14:10 po kolejnej akcji 5+2 w wykonaniu duetu Gasik-Banaszek.

Druga odsłona to szybkie przyłożenie Piotra Zeszutka, podwyższone przez Banaszka, a następnie wyrównana gra bez zdobywanych punktów aż do ostatnich chwil meczu, kiedy graliśmy w osłabieniu po żółtej kartce dla Cypriana Majchera, a konto Szwedów powiększyło się po kontrowersyjnej karnej piątce dla gości. Na szczęście ponownie końcówka należała do Biało-Czerwonych. Najpierw Banaszek trafił z karnego, a po chwili wygraliśmy aut Szwedów tuż pod ich polem, a bezpańską piłkę przejął Grzegorz Buczek, sprytnie zdobywając czwarte przyłożenie, zapewniając nam punkt bonusowy. Cieszy wygrana, zwłaszcza w kontekście wydarzeń boiskowych i zdobytego punktu bonusowego, lecz w ocenie trenerów i zawodników nasz styl gry pozostawiał dużo do życzenia. Błędy te będziemy musieli wyeliminować przed meczem z Holandią, który odbędzie się 18 października, również na stadionie Polonii w Warszawie. Niezwykle zaś cieszy coraz wyższa frekwencja na meczu reprezentacji. To był nasz trzeci pojedynek na wspomnianym obiekcie i po raz kolejny kibiców przybyło. Tym razem bowiem było ich niemal 5 tysięcy – z dumą podkreśla wychowanek Pogoni.

 

źródło: własne; foto: 80minut.pl

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;