Niełatwe zadanie czekało na koszykarzy SKK Siedlce w dwunastej serii spotkań rozgrywek I ligi. Do naszego miasta zawitała Spójnia Stargard Szczeciński, która zgodnie z przewidywaniami okazała się lepsza, ale o wygranej zadecydowało ostatnie 5 minut.
Marcin Stokłosa, Łukasz Żytko, Piotr Pluta, Rafał Bigus kontra Karol Dębski, Łukasz Ratajczak, Kamil Sulima, Daniel Wall – takie zestawienie koszykarskich „wyjadaczy” można było zobaczyć w sobotę 13 grudnia na parkiecie w Siedlcach. Wszystko za sprawą ligowej konfrontacji SKK Siedlce ze Spójnią Stargard Szczeciński w 12 serii I ligi.
Siedleckim koszykarzom zdecydowanie nie po drodze ze szczęściem w obecnym sezonie. Liczne kontuzje, które pojawiały się na przestrzeni ostatnich tygodni dezorganizowały plany taktyczne trenera Wiesława Głuszczaka. W tym meczu SKK także wystąpił w nie najsilniejszym zestawieniu. Zabrakło rozgrywających: Kamila Michalskiego, Marka Szumełdy-Krzyckiego oraz wysokich: Daniela Walla i Pawła Kowalczuka.
Naszym koszykarzom, ze względu na skomasowaną obronę Spójni z trudnością przychodziło zdobywanie punktów w początkowych fragmentach spotkania. Goście jakby pewni swego trafiali do kosza chcąc udowodnić, że przyjechali do Siedlec po 2 punkty. Przy stanie 5:6 sytuacja na parkiecie uległa zmianie. Nasi koszykarze zaczęli rzucać z dystansu (Rafał Sobiło, Kamil Sulima), co przyniosło efekty. Z upływem czasu wynik zmieniał się na korzyść SKK. Spójnia nie potrafiła przeciwstawić się prezentującej niezłą skuteczność i obronę (zbiórki Łukasza Ratajczaka) drużynie z Siedlec. Dopiero przy wyniku 17:6 przyjezdni zdołali zdobyć swoje kolejne punkty.
Ciężko wypracowana 9-punktowa przewaga siedleckiego zespołu zaczęła maleć w drugiej kwarcie. Goście umiejętnie kierowani z ławki przez Aleksandra Krutikowa mocniej zwarli szyki obronne i poprawili się z celnością rzutów. Wystarczyło to na naszych graczy. Na twarzach siedleckich kibiców zaczął się pojawiać niepokój bowiem gra wyglądała o wiele gorzej niż w poprzedniej kwarcie. Zawodnicy ze Stargardu Szczecińskiego czuli się coraz lepiej na parkiecie hali ARMS. W 18 minucie wrócili na prowadzenie (22:21) i dalej realizowali zalecenia taktyczne swego pokrzykującego głośno coacha. Przynosiło to wymierne rezultaty, których wykładnikiem był wynik widniejący na półmetku rywalizacji – 30:24. Postawa siedlczan w tej odsłonie meczu martwiła. Żal było przewagi z pierwszej kwarty…
Po wznowieniu gry lepiej wykorzystywany na parkiecie był Kamil Gawrzydek, który co rusz stanowił zagrożenie pod koszem Spójni. Wynik wyrównał się i cały czas był na styku. W obu drużynach widoczne było zdenerwowanie, które objawiało się błędami, często kuriozalnymi. Często w SKK irytowały nieporozumienia i niedokładność w podaniach, a także nieporadność pod koszem rywala. Mimo to przewaga Spójni nie była znaczna (42:37). Ostatnie minuty tej kwarty sprawiły, że fani SKK ożywili się na trybunach. Punkty Aarona Weresa i dynamiczne wejście pod kosz Karola Dębskiego podbudowały naszych graczy i powodowały frasunek na twarzach koszykarzy Spójni. Przed ostatnią kwartą goście prowadzili 48:44.
Wynik był cały czas sprawą otwartą. Spójnia po raz kolejny poprawiła grę w defensywie i sprawiła niemałe problemy SKK. Przy stanie 50:54 podopieczni Wiesława Głuszczaka zmarnowali kilka okazji w ataku, co miało przełożenie na dalsze minuty konfrontacji. Stargardzianie skutecznie skontrowali. Dwa celne trafienia za 3 punkty Łukasza Bodycha i Łukasza Żytko też pomogły gościom w wypracowaniu sobie punktowej przewagi na 3 minuty przed końcem. Wiara w odwrócenie losów meczu w naszym teamie była już bardzo nikła, co widoczne było w poczynaniach na parkiecie. Dziesiąta porażka w sezonie stała się faktem, a jej wynik to 61:70.
Statystycznie w naszym zespole dobrze wypadli: Rafał Sobiło, Kamil Gawrzydek, Wojciech Osiński (kilka dynamicznych akcji), z kolei klasę w Spójni pokazał Rafał Bigus (11 pkt, 16 zbiórek), Marcin Stokłosa i Łukasz Bodych.
Następny mecz SKK zagra w niedzielę 21 grudnia, ponownie we własnej hali. Nasi koszykarze podejmą GKS Tychy z Radosławem Basińskim i Tomaszem Deją w składzie.
13.12.14; 18.00 – Siedlce (hala ARMS)
I liga: SKK Siedlce – Spójnia Stargard Szczeciński 61:70 (17:9, 7:21, 20:18, 17:22)
SKK: 25. Wojciech Osiński 14, 19. Rafał Sobiło 13 (6 asyst), 5. Kamil Sulima 13 (6 asyst), 9. Kamil Gawrzydek 9, 6. Karol Dębski 5, 35. Aaron Weres 5, 7. Łukasz Ratajczak 2 (13 zbiórek), 13. Mateusz Bal, 21. Marcin Nędzi.
Spójnia: 16. Łukasz Bodych 14, 8. Marcin Stokłosa 12, 24. Rafał Bigus 11 (16 zbiórek), 22. Piotr Pluta 10, 7. Bartłomiej Wróblewski 10, 19. Dawid Mieczkowski 6, 9. Łukasz Żytko 6 (4 przechwyty), 11. Paweł Bodych 1, 17. Bartłomiej Berdzik.
Pozostałe wyniki 12 kolejki:
Legia Warszawa – Astoria Bydgoszcz 82:74,
Sokół Łańcut – GTK Gliwice 82:72,
GKS Tychy – Zagłębie Sosnowiec 76:84,
Stal Ostrów Wielkopolski – Miasto Szkła Krosno 80:65,
AZS Politechnika Poznań – Znicz Basket Pruszków 74:100,
Pogoń Prudnik – UTH Rosa Radom 61:55,
1. | Sokół Łańcut | 12 | 22 | 961 – 793 | 1.2119 |
2. | Stal Ostrów Wielkopolski | 12 | 22 | 977 – 809 | 1.2077 |
3. | Miasto Szkła Krosno | 12 | 22 | 942 – 796 | 1.1834 |
4. | Legia Warszawa | 12 | 19 | 901 – 823 | 1.0948 |
5. | Spójnia Stargard Szczeciński | 12 | 19 | 794 – 749 | 1.0601 |
6. | Znicz Basket Pruszków | 12 | 19 | 867 – 859 | 1.0093 |
7. | UTH Rosa Radom | 12 | 17 | 891 – 894 | 0.9966 |
8. | Pogoń Prudnik | 12 | 17 | 829 – 854 | 0.9707 |
9. | Zagłębie Sosnowiec | 12 | 17 | 893 – 940 | 0.95 |
10. | GKS Tychy | 12 | 17 | 815 – 872 | 0.9346 |
11. | Astoria Bydgoszcz | 12 | 17 | 832 – 940 | 0.8851 |
12. | GTK Gliwice | 12 | 16 | 847 – 897 | 0.9443 |
13. | SKK Siedlce | 12 | 14 | 814 – 964 | 0.8444 |
14. | AZS Politechnika Poznań | 12 | 14 | 756 – 929 | 0.8138 |
źródło: własne / PZKosz; foto: Maciej Sztajnert
3 odpowiedzi
Tytuł artykułu, gra naszych koszykarzy, bezradny trener- to wszystko jest śmiechu warte……
Mecz walki niewiele brakowało do zwyciestwa Brawo za walke w tak trudej sytuacji(kontuzje) z bardzo mocnym przeciwnikiem ze Stargardu minus to duzo strat pilki – chyba az 8 mial Sobiło.
Co do tytułu artykułu, to skoro jest wart śmiechu, to tylko przyklasnąć! Autor artykułu jest dumny z tytułu 😀 Lepiej się śmiać niż płakać 😉