piątek, 29 marca 2024r.

Judyta Niepogoda: Jestem ulepiona z twardej gliny

W grudniowym wydaniu magazynu Sport dla Wszystkich pojawił się obszerny wywiad z kickbokserką Gladiatora Siedlce Judytą Niepogodą. Prezentujemy go także u nas!

Sport dla Wszystkich: Witaj Judyta! Na początek powiedz, jak długo zajmujesz się sportami walki?

Judyta Niepogoda: Witam serdecznie wszystkich czytelników. Treningi Muay Thai zaczęłam dość późno, bo mając 25 lat. Od początku było to Muay Thai. Tak naprawdę to sport jest obecny w moim życiu od zawsze, z pewną przerwą. Od ósmego roku życia pływałam w Szkole Mistrzostwa Sportowego, oprócz pływania były również biegi i wszystko było skierowane raczej na sporty niekontaktowe. Później pojawiła się rodzina, musiałam więc się zająć mężem, dzieckiem i sport zszedł gdzieś na dalszy plan. Gdzieś po drodze były również studia i dopiero jak to sobie wszystko uporządkowałam, mogłam wrócić spokojnie do uprawiania sportu.

Pływanie, lekkoatletyka… Nie mów, że właśnie z uprawiania tych sportów zrodziła się chęć rywalizacji w sportach walki.

Na początku nadmienię, że chciałam zacząć sporty walki od Kickboxingu, w ogóle nie słyszałam o czymś takim jak Muay Thai, które teraz stało się moją pasją. Z moimi początkami wiąże się pewna zabawna historia. Mój syn zaczął trenować Judo i pojechaliśmy oglądać Puchar Świata, który miał miejsce w Warszawie. Tam moją uwagę zwróciła Hiszpanka, która wręcz rozniosła w proch swoje rywalki. Później dowiedziałam się, że owa mistrzyni ma na karku 40 lat. Doszłam do wniosku, że wcale nie jest dla mnie za późno na sporty walki. Zawsze skrycie marzyłam o uprawianiu tej gałęzi sportu i cieszę się, że zdecydowałam się na treningi.

Treningi sportów walki są bardzo wymagające. Jak wspominasz swój pierwszy trening? Było dużo bólu?

Oczywiście ból był, ale dopiero po treningi. Przez dwa tygodnie od pierwszego treningu bolały mnie mięśnie brzucha, nawet podczas jazdy samochodem. Zakochałam się jednak od początku w sportach uderzanych. Uwielbiam ból, towarzyszący zawodnikowi po każdym treningu. Teraz gdy nic mnie nie boli, to uważam, że nie był to dobry trening.

Wśród kobiet sporty walki nie są najpopularniejsze, ciężko jest znaleźć sparingpartnerkę, zwłaszcza w małych miastach jak Siedlce. Czy możesz pozwolić sobie na sparingi z płcią piękną?

– U nas w klubie są oprócz mnie dziewczyny. Głównymi sparingpartnerkami były Katarzyna Posiadała i Ewelina. Ewelina wyjechała teraz do Stanów Zjednoczonych, ale Kasia została i mam z kim pracować. Razem z Kasią jeździmy na zawody, więc mamy te same cele treningowe. Ogólnie dziewczyn w klubie jest kilka, co bardzo mnie cieszy.

582017_610737735637013_67214894_n1

Zdarza Ci się sparować z mężczyznami?

Oczywiście. Ostatnio dużo sparuję z Pawłem Oknińskim, kolegą z Gladiatora Siedlce. Paweł jest 20 kg cięższy, ale jest doskonałym sparingpartnerem. Potrafi dostosować siłę i styl walki do każdego ‘rywala’ na treningu. Oczywiście zdarzają się i prawdziwe samce alfa, którzy pragną udowodnić, że są o wiele lepsi i silniejsi od kobiet. Udało mi się jednak raz ‘posadzić’ takiego zawodnika obrotówką na wątrobę. (śmiech)

Powiedz proszę, jak wygląda Twój reżim treningowy?

Trenuję sześć dni w tygodniu. W poniedziałki zwykle są sesje sparingowe, we wtorki w zależności od fazy przygotowań są to ćwiczenia z workami bułgarskimi i bieganie lub ewentualnie praca na tarczach. W środy pracuję na tarczach. Czwartki zadaniówki na tarczach, lub w parach. W piątki kolejne sparingi, a w sobotę ćwiczenia z oponami oraz bieganie. Czasami jeszcze w niedzielę biegam, ale to zależy, czy mam obowiązki rodzinne oraz od stopnia regeneracji.

Worki bułgarskie i opony to symbole ćwiczeń wytrzymałościowo- siłowych. Czy w Twojej ocenie takie ćwiczenia są niezbędne dla zawodników sportów uderzanych, gdzie liczy się przede wszystkim szybkość i kondycja?

Jeśli mówimy o Muay Thai, to absolutnie. W boksie tajskim jest dużo klinczu, a w klinczu są ciągłe przepychanki i obalenia. Trzeba mieć wypracowaną bazę siłową. W Kickboxingu nie jest to już konieczne, a nawet niewskazane, bo jak powiedziałeś, tam liczy się szybkość i kondycja.

Ostatnio walczyłaś na Mistrzostwach Polski PZKB W w K-1. Przegrałaś tam z gwiazdą organizacji Fight Exclusive Night, Sylwią Juśkiewicz. Jak odnajdujesz się w rywalizacji z czołówką sportów uderzanych w Polsce?

Sylwia udowodniła mi, że samą wolą zwycięstwa można wygrywać walki, nawet jak się nieco odstaje technicznie od rywalki. Oczywiście mam na myśli sytuację, gdzie przeciwniczki są na zbliżonym, ale nie na tym samym poziomie wyszkolenia technicznego. Co do samej walki z Sylwią, to kilka razy trafiłam nieprzepisowo kolanem, co odbiło się na decyzji sędziów. Na pewno nie czułam żadnego stresu, że wchodzę do ringu z gwiazdą. W tym roku przekonałam się, że jestem ulepiona z twardej gliny i mogę wiele osiągnąć. Ciężko pracowałam przez te wszystkie lata, czego owocem były medale na Mistrzostwach Świata WMF w Muay Thai. Tam miałam kilka walk, niemal wszystkie wygrałam.

38daed2abbe565e28a82008fdcd570f8

Wielu Kickboxerów i Kickboxerek łączy starty amatorskie z zawodowymi. Ty podobnie jak oni masz taki plan?

Na tą chwilę chcę łączyć występy amatorskie z zawodowymi. W sporcie zawodowym dopiero zadebiutowałam na gali East Side Fight 1 w Białymstoku. Nie stawiam sobie jednak długoterminowych celów. Kiedyś marzyłam, żeby zostać 10 razy mistrzynią Polski, 5 razy mistrzynią Europy itd. Teraz mam nieco inne plany, chcę dużo startować i wygrywać walki, ale żadnych planów na ileś lat do przodu. Z najbliższych planów, to mam nadzieję, że uda mi się zrewanżować zarówno wspomnianej Sylwii Juśkiewicz, jak i Iwonie Nierodzie, z którą również przegrałam. Na walkę z Nierodą liczyłam podczas Mistrzostw Polski K-1 amatorek, ale nie dane nam było się zmierzyć.

Skoro już jesteśmy przy wymienianiu nazwisk, to powiedz, kto wg Ciebie jest w stanie zagrozić Ci w Kickboxingu i Muay Thai na krajowej scenie?

Może to zabrzmi trochę nieskromnie, ale jeśli chodzi o Muay Thai, to w mojej wadze ja jestem numerem jeden. Nie widzę na razie żadnej rywalki, która mogłaby mi zagrozić. Oczywiście sporty walki są bardzo nieprzewidywalne i nawet moment nieuwagi może kosztować zwycięstwo. Czując się numerem jeden wcale nie zamierzam spoczywać na laurach. Chcę wygrywać, a wygrywanie kosztuje litry potu wylane na treningach i wiele wyrzeczeń. Dojście na szczyt nie jest tak trudne, jak utrzymanie się na nim. Jeśli chodzi o Kickboxing, to jest wiele zawodniczek bardziej doświadczonych i lepszych ode mnie, co pokazały bezpośrednio w walkach. Muszę jeszcze dużo pracować, by dorównać im poziomem i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś osiągnąć ten poziom, by mówiły przed samym losowaniem drabinek: byle nie wpaść na Niepogodę.

W sportach walki mówi się, że jakiś zawodnik był dla kogoś niewygodny. Jest to określenie bardzo pozytywne, bo rywal niewygodny, to rywal lepszy. Która z zawodniczek była taką niewygodną rywalką dla Ciebie?

Zdecydowanie Sylwia Juśkiewicz. Jest to zawodniczka, która ciągle idzie do przodu i to w taki nieco chaotyczny sposób. Sylwia pochyla głowę, cały czas atakuje i bije tymi swoimi sierpami. Dla mnie to była trudna walka, ale na pewno była widowiskowa, z czego się bardzo cieszę. Takie walki powinny się zdarzać jak najczęściej. Właśnie takie pojedynki są w stanie wywindować popularność danego sportu. Ludzie chcą oglądać twarde, bezkompromisowe pojedynki, a moja potyczka z Sylwią do takich należała.

00031NTTVD94V4W7-C116-F4

Coraz większą popularnością cieszy się Kung Fu Wushu i jego sportowa odmiana, Sanda. Czy nie myślałaś, żeby spróbować się w tym sporcie, nieco bardziej podobnym do Muay Thai niż K-1?

– Widziałam pojedynki w Sandzie, wiem jakie są zasady tego sportu, ale nie czuję się jeszcze spełniona jako zawodniczka Muay Thai. Na razie chciałabym osiągnąć jak najwięcej w tej dyscyplinie. Może później przyjdzie czas na sprawdzanie się w innych formułach, ale obecnie priorytetem jest Muay Thai i kadra Polski w tej dyscyplinie, której jestem członkinią.

MMA?

Za brutalne. (śmiech) Nie ciągnie mnie w ogóle w tą stronę. Rękawice są bardzo małe, co mnie nieco przeraża. Lubię w Muay Thai mocno uderzyć, nie boję się przyjąć mocnego ciosu, ale MMA do mnie nie przemawia. Jakoś nie mogę przetrawić tego parteru. Oglądając walkę widzę, że coś tam próbują robić w tym parterze, ale jako osoba, która nigdy nie trenowała parteru, nie znam się na tym i według mnie zawodnicy po prostu leżą na sobie. Może gdybym trenowała, to bym wiedziała co się dzieje w danej chwili w parterze, ale na razie jest to dla mnie abstrakcja. Oglądam gale i muszę przyznać, że świetną walkę dał Marcin Parcheta na ostatnim KSW.

Prawdziwy Nak Muay musi odwiedzić Tajlandię. Tobie się to udało. Jak wspominasz wyjazd do kolebki Muay Thai?

Pozytywnie. Spędziliśmy w Tajlandii trzy tygodnie, trenowaliśmy dwa razy dziennie pod okiem Tajów, którzy przychodzili nawet nam kibicować podczas Mistrzostw Świata WMF. Cały pobyt przebywaliśmy w Pattayii, gdzie trenowaliśmy w miejscowym gymie. Trenowaliśmy razem z Włochami, Fabiem Sicilianim. Uprzedzając Twoje kolejne pytanie, nie opaliłam się zbytnio w Tajlandii. (śmiech) Wielkie wrażenie wywarł na mnie kilkunastoletni chłopak, który miał na swoim koncie już kilkadziesiąt walk zawodowych. Te dzieciaki naprawdę potrafiły walczyć, jakby urodziły się z rękawicami na dłoniach.

Myślisz, że Polakom kiedyś uda się osiągnąć poziom zbliżony do Tajów?

Jest to kwestia na pewno kilkunastu lat. Polskie Muay Thai ciągle się rozwija, z roku na rok jest coraz lepiej. Coraz młodsze dzieci zaczynają trenować, co z pewnością zaprocentuje medalami na imprezach rangi międzynarodowej. Najpierw jednak musi się zmienić postrzeganie sportów walki. Nie tylko Karate czy Judo jest dobrym sportem ogólnorozwojowym dla dzieci. Z Muay Thai jest podobnie. Sztuki walki ogólnie wpływają pozytywnie na charakter: uczą szacunku do samego siebie i innych, pokonywania własnych słabości, konsekwencji w dążeniu do celu. Ponadto sprawiają, że człowiek czuje się pewniej, ma poczucie własnej wartości.

eb85f16508517b13a673bb73ab72e2dd

Wielu sportowców mówi, że walki zawodowe i amatorskie to dwa różne światy. Jak według Ciebie i Twoich obserwacji wygląda ta sprawa?

Trudno jest się nie zgodzić. Do walk zawodowych wychodzą ludzie, którzy osiągnęli, a przynajmniej powinni, coś w amatorstwie. Szukając wyzwań walczą zawodowo. Przede wszystkim jest różnica w punktowaniu walk, zawodnicy walczą o wygrane rundy, nie o ilość trafionych ciosów. Pojedynki są mniej chaotyczne, lepiej się je ogląda. Ponadto jest cała oprawa gali, która też wpływa na psychikę zawodnika.

Jesteś jedyną zawodniczką z Siedlec, która dostaje szansę walki na dużej gali. Myślisz, że mogłabyś stać się symbolem sportów walki w tym mieście?

Wszystko zależy oczywiście od wyników, jakie się osiąga. Jeśli nie będę wygrywać, nie ma nawet co o tym myśleć. Ostatnio dostałam propozycję od organizatorów zawodów kulturystycznych w Siedlcach, by stoczyć jakąś walkę przy okazji wspomnianego turnieju. Coś jednak poszło nie tak, ale może kiedyś coś wyjdzie. Plany są, brakuje sportów walki w Siedlcach, gala Victory and Glory sprzed kilku lat pokazała, że zapotrzebowanie jest duże. Dzięki zawodom amatorskim jestem czasami rozpoznawana przez ludzi, jednak są to sporadyczne sytuacje.

Skoro już jesteśmy przy Siedlcach, nie wypada nie zapytać, czy to przyjazne miasto wojownikom?

Każde miasto jest dobre. Mamy wsparcie od miasta, cieszymy się, że w ogóle jest, jednak odnosząc takie sukcesy jak odnosimy, warto się tym chwalić i próbować budować większe sukcesy w oparciu o kolejnych zawodników. Siedlce wychowały wielu doskonałych Kickboxerów: Michała Głogowskiego, pierwszego Polaka w K-1 MAX, Daniela Omielańczuka, zawodnika UFC. Materiał jak widać jest, potrzebne jest wsparcie, a przykłady tych dwóch zawodników pokazują, że warto iść w sport zawodowy, nie amatorski, bo to wsparcie jest za małe. Oni inwestowali swoje pieniądze w siebie, dlatego startowali zawodowo i odnieśli sukces. Mam nadzieję, że kiedyś zasłużę, by stanąć z nimi w jednym szeregu zasłużonych dla siedleckiego Kickboxingu.

Pracujesz na pełny etat, jesteś matką, żoną i zawodniczką. Jak to wszystko godzisz?

Jakoś się to udaje. Oczywiście lekko nie jest. Mam bardzo napięty plan dnia, wstaję wcześnie, trenuję, praca, dom, trening i znów dom. Nie mam jedynie czasu na bujne życie towarzyskie poza klubem lub pracą. Na szczęście moi znajomi pod wpływem moich startów zaczęli się interesować sportami walki, więc mamy wspólne tematy. (śmiech)

2

Jaki jest Twój sportowy wzór?

Ramon Dekkers. Podoba mi się styl jego walki. Nie walczył jak typowy Thaiboxer, ale odniósł sukces. Dużo boksował, co nie zdarza się często w Muay Thai. Podoba mi się jego styl walki. Sama walczę nieco inaczej, lubię walkę w klinczu, lubię kopać i trzymać rywalki na dystans ciosami prostymi.

Jakie są Twoje najbliższe plany startowe?

Chciałabym obronić tytuły wywalczonych na Mistrzostwach Świata WMF. Oczywiście walki zawodowe też wchodzą w grę, wszystko zależy jednak od propozycji.

Powiedz, ile walk masz już na swoim koncie?

Trenuję od krótkiego czasu, więc nie mam zbyt imponującej ilości walk. Gdybym pomyślała przez dłuższą chwilę, to bym podała ich dokładną ilość, ale myślę, że wszystkich byłoby 20 stoczonych w różnych formułach Kickboxingu i Muay Thai. Walczyłam na Mistrzostwach Polski, Europy i Świata, zaliczyłam również ligę organizowaną przez Pana Cezarego Zugaja i White Bears Białystok. Dwa razy byłam Mistrzynią Polski, Mistrzynią Europy i Mistrzynią Świata amatorek oraz w formule Pro Am.
Korzystając z okazji chciałabym podziękować swojemu trenerowi, Andrzejowi Wasilewskiemu z Gladiatora Siedlce. Wszystkim sparingpartnerom i sparingpartnerkom z klubu, mężowi, całej rodzinie, wszystkim tym, którzy mnie wspierają i dopingują mnie przed każdymi zawodami. Dziękuję również Tomkowi Majewskiemu i organizacji East Side Fight, za zaufanie, jakim mnie obdarzyli, postaram się odpłacić najlepiej jak mogę. Pozdrawiam znajomych i wszystkich sympatyków sportów walki!

Rozmawiał Paweł Sawicki

 

źródło: kickboxing24.pl; foto: Fight24.pl / FB / Kickboxing24.pl (3) / Wrotapodlasia.pl

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;