czwartek, 18 kwietnia 2024r.

Teodor Mollov: Nie mogłem się zeszmacić

Trener MKK Teodor Mollov dokonał oceny debiutanckiego sezonu na parkietach Tauron Basket Ligi Kobiet.

MKK zakończył sezon na 7 miejscu po przegranym dwumeczu z Artego. Czy dało się osiągnąć coś więcej w debiutanckim sezonie?
Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku. Wytrzymaliśmy bardzo ciężki sezon, mieliśmy olbrzymie problemy kadrowe spowodowane przede wszystkim kontuzjami. Ważne jest też to, że udało nam się osiągnąć ten rezultat przy stosunkowo niskim budżecie. Osobistą satysfakcją jest dla mnie, że wielu nas niedoceniało, a my pokazaliśmy swoją siłę. Jeśli chodzi o play-off to nie jesteśmy na tym poziomie, aby skutecznie rywalizować z Artego. Zespół z Bydgoszczy jest budowany profesjonalnie od dłuższego czasu, a do tego w jego składzie mogą grać non stop 4 Amerykanki.

Wróćmy do początku sezonu. Czy uważa pan, że przy budowie składu wszystko wykonaliście optymalnie?
Przekonałem się, że człowiek uczy się dopóki jest żywy. Przez dziesiątki lat mojego obcowania z koszykówką męską nie nauczyłem się tak wiele jak przez 4 lata pracy z kobietami. Zupełnie inna mentalność nie tylko dziewczyn, ale i menadżerów. Nie chcę być brutalny, ale zostałem po prostu oszukany. Teraz już wiem, że nie można wierzyć w statystyki i materiały wideo, a wszystko trzeba sprawdzić na własną rękę, nawet jeśli będzie to związane z dodatkowymi kosztami.

Jak układała się pana współpraca z koszykarkami w minionym sezonie?
Wpływ na to, że praca z koszykarkami jest ciężka ma moje podejście do kobiet, których nie można skrzywdzić, nie można uderzyć nawet kwiatem. Jeśli chodzi o sport zawodowy należy być bezpardonowym. Jeżeli w zespole są intrygantki lub plotkary, które robią pod siebie to konieczne jest ich usunięcie dla dobra organizmu. Nie zdecydowałem się na radykalne posunięcia, ponieważ brakowało środków i zdrowia. Obiecałem wejście do play-offów, nie mogłem się zeszmacić. Momentami zagryzałem zęby, ale musiałem dociągnąć do szczęśliwego finału.

Niewypałem okazały się posiłki ściągnięte zza Oceanu.
Jeżeli chodzi o dwie Amerykanki to nie mieliśmy prawdziwych danych o nich. Ponadto nie były one przygotowane na współpracę z tym zespołem. Jeszcze przed pierwszym meczem dowiedziałem się, że Amy Jaeschke powiedziała menadżerowi, że nie chce być w tej drużynie. Nie dopuszczałem jednak do siebie, że profesjonalny zawodnik może robić na złość pracodawcy. Jeśli chodzi o Butler to był to przesadnie nadmuchany balon. Była przedstawiona jak zawodniczka z szerokiej kadry Stanów Zjednoczonych. Po tym co zobaczyłem w naszych meczach to bez cienia wątpliwości wiedziałem, że to było kłamstwo.

Na szczęście ostatnia z Amerykanek okazała się wzmocnieniem. Mowa oczywiście o Eurece Brooks.
Tak się stało, ale miało być inaczej. Brooks miała pełnić swoją nominalną funkcję, czyli grać na 2. Doszło jednak do tego, że zmuszona była rozgrywać. Nasze zawodniczki na pozycji numer 2 grały na żenującej skuteczności. Doszło do tego, że Magda Bibrzycka przez 5 miesięcy jako jedyna Polka w naszych szeregach grała na ekstraklasowym poziomie. Dopiero dołączenie Marty Jujki i Magdaleny Koperwas dało nam względny komfort.

Forma Biby została dostrzeżona przez sztab szkoleniowy kadry, dzięki czemu będzie miała okazję zadebiutować w reprezentacji Polski.
Dostałem o tym informację telefoniczną jako jeden z pierwszych w Polsce. Magda i Marta będą mogły wystąpić na mistrzostwach Europy, a także grać w biało-czerwonych barwach w całym sezonie reprezentacyjnym. Bardzo mało klubów w pierwszym roku w ekstraklasie wypuściło zawodniczki na arenę międzynarodową. Lepszej promocji niż gra naszych koszykarek na arenie ogólnoeuropejskiej nie można sobie wyobrazić.

P2014344

Jujkę wyciągnął pan z Bułgarii. Nie bał się pan ściągać tej zawodniczki do MKK?
Wiele osób mówiło mi, że ściągając ją robię błąd. Ściągnęliśmy zawodniczkę, która po odbudowaniu się u nas będzie podstawową koszykarką w reprezentacji Polski. Teraz już nikt nie będzie się dziwił, dlaczego ją pozyskaliśmy. Zarówno Jujka, jak i Bibrzycka wskoczyły w minionych miesiącach na swój najwyższy poziom w karierze.

Jaka przyszłość czeka MKK?
Ode mnie nic nie zależy. Ode mnie zależy tylko odpowiedzialnie wykonywanie swojej pracy. Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby do następnego sezonu zespół był maksymalnie przygotowany. Dlaczego mówię, że ode mnie nic nie zależy? Ponieważ nie wiem czy będę miał ten zespół, czy będziemy mieć finansowe możliwości na zbudowanie wystarczająco mocnej ekipy, a przejść pierwszą rundę play-off.

Czy już pan ma w głowie zarys składu na przyszły sezon?
Prezes Mazurkiewicz stara się wyjątkowo mocno, aby MKK należycie funkcjonował. W maju i czerwcu musimy wspólnymi siłami stworzyć mocny budżet i zrobić kolejny krok w kierunku profesjonalizacji. Musimy mieć 10 kontraktowych zawodniczek na poziomie. Nie chodzi o euroligowe koszykarki, ale koniecznie ligowe. Mam nadzieję, że niektóre koszykarki zgodzą się grać w Siedlcach za mniejsze pieniądze. Nie ukrywam, że jeżeli chodzi o polski skład to zaproszone zostaną Magda Bibrzycka, którą szykuje na nową kapitan, Marta Jujka i Magdalena Koperwas, a czwartej Polki musimy szukać. Zagranicznych zawodniczek jest dużo, więc priorytetem jest znalezienie krajowych koszykarek. Brooks, Demirović i Zarycką także widzę w składzie MKK na przyszły sezon. Te 6 zawodniczek ma być podstawą przyszłosezonowej ekipy. Wszystko się kręci wokół forsy. Nie jesteśmy zachłanni, po prostu potrzebujemy podstawowego minimum, żeby walczyć o miejsce w górnej połówce tabeli.

 

źródło: własne; foto: Maciej Sztajnert

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;