sobota, 20 kwietnia 2024r.

„Moi chłopcy zrobili co mogli”

Krispol I liga siatkówki wciąż gra, ale z drużyny KPS Siedlce Banki Spółdzielcze emocje już opadły. Pozostał jednak ból w sercu, bo do awansu zabrakło zaledwie seta. O budowaniu drużyny z piętnem wicemistrza opowiada trener Sławomir Gerymski.

Siedlecki zespół już od początku sezonu 2014/2015 nie miał łatwo. Przyzwyczajeni do spektakularnych zwycięstw fani byli wręcz rozczarowani wynikami drużyny w pierwszej fazie rundy zasadniczej. To wtedy KPS stracił najwięcej, wydawałoby się, pewnych punktów. Trener Sławomir Gerymski stoi jednak murem za swoimi zawodnikami: Mój zespół nie miał na początku nic pewnego do zdobycia. To nie był już wicemistrz I ligi, tylko całkiem nowa, odmłodzona, złożona z utalentowanych i fajnych chłopaków grupa. Oni musieli mieć czas na to, by nauczyć się razem funkcjonować na boisku jak jeden organizm. Wicemistrz był wtedy od Siedlec już bardzo daleko – w innych klubach, w PlusLidze.

Później dorobek punktowy rósł, ale zwycięstwa nie przychodziły tak łatwo jak w zeszłym sezonie. Wiele nerwowych setów kończyła gra na przewagi. Można się było zastanawiać, czy drużynie brakuje „chemii”, zrozumienia, a może wyraźnego lidera. Z punktu widzenia szkoleniowca, który budował całkiem nowy zespół, sprawa nie wyglądała tak źle: Chemia była i to bardzo duża. Jest to grupa ludzi, z którymi z wielką przyjemnością można spędzać czas na treningu i poza nim. A na to by mieć liderów, którzy już dużo umieją i mogą pomagać w wygraniu meczu jest potrzebny większy budżet. Tu w Siedlcach mamy stworzone dobre warunki do treningu, ale pewnego poziomu sportowego po prostu nie przeskoczymy. Chyba, że damy sobie czas na pracę, a tego się nie boimy. Przegraliśmy jednym setem możliwość dalszej walki, to boli jak diabli. Moi chłopcy mogą spać spokojnie, zrobili co mogli na ten czas. To ja walę się cały czas w pierś, czy nie mogłem zrobić dla nich czegoś więcej.

P1172534

Pamiętny jeden set w ostatnim meczu rundy zasadniczej przeciwko Victorii Wałbrzych. Przed tym spotkaniem KPS miał na koncie passę ośmiu zwycięstw. Wówczas stopniowo piął się w tabeli, ale zatrzymał się na dziewiątej lokacie. Miał realne szanse nawet na siódme miejsce, jednak rywale też walczyli o swoje i nierzadko zbierali niespodziewane punkty. Gdy w ostatniej kolejce Espadon Szczecin urwał jedno „oczko” Camperowi Wyszków, wiadomo było, że KPS potrzebuje do awansu zwycięstwa nad Victorią. I było blisko… Mecz bardzo wyrównany, dużo serca, dużo zaangażowania i minimalna przegrana w piątym secie. Odezwały się stare demony, czyli błędy własne. W meczu o taką stawkę nie możemy psuć w końcówce seta trzech zagrywek, musiało się to zemścić. Potem był już tylko wielki ból w sercu.

Każdy sezon kreuje zwykle pozytywne i negatywne zaskoczenia. Jak wiadomo, zmian w siedleckim klubie było dużo. Kontuzje też nie omijały zawodników. Tuż przed inauguracją rozgrywek w trybie awaryjnym ściągany był nowy libero, ponieważ świeżo upieczony wicemistrz Europy juniorów Jakub Zabłocki uszkodził więzadła w kolanie. Piotr Łukasik również nie był w stanie dokończyć sezonu na boisku. Jak zwykle zdarzały się też większe i mniejsze urazy stawów skokowych. Do wyjściowej „szóstki” przebijali się młodsi rocznikowo zawodnicy – od początku dobrze prezentował się Jan Fornal, z czasem mocnym punktem stał się Karol Butryn. Na równym wysokim poziom grał też Paweł Pietraszko. Rozegranie, czyli domena trenera Gerymskiego, z meczu na mecz funkcjonowało coraz lepiej. Kacper Popik zostawał nawet wybierany na MVP meczu, a gdy on potrzebował chwili wytchnienia na parkiecie z powodzeniem zastępował go Sebastian Matula. Jednak wszyscy zawodnicy KPS mieli swoje lepsze i gorsze momenty, co trafnie podsumował trener: Każdy w jakiś sposób miał wpływ na 14 zwycięstw w tym sezonie i zrobił mniejszy lub większy postęp, z którego ja jestem zadowolony. Naszym kibicom chciałbym zostawić ocenę, kto im się podobał w tym roku, a kto nie.

PA156159

W I lidze trwa obecnie faza ćwierćfinałów. Mistrz zeszłego sezonu Camper Wyszków okazał się najlepszy w rundzie zasadniczej, ale tylko o jeden punkt wyprzedził Ślepsk Suwałki. Czy obrońcę trofeum stać na ponowny triumf? – Nie wiem czy obroni tytuł. To dobry zespół, ale są też inne, które w tym roku sobie na to zasłużyły. Liga była bardzo wyrównana i będzie w następnym jeszcze silniejsza, więc trzeba już myśleć co zrobić, by się w kolejnym sezonie obronić i uzyskać lepszy wynik.

Zatem sztab szkoleniowy i gracze KPS już zaczęli pracować nad przyszłością. Z czasem rany na ciele i na sercu się zabliźnią, a następny sezon jest kolejną białą kartką do zapisania. – My mamy teraz okres roztrenowania do końca maja, gdzie będziemy pracować z zawodnikami nad ich zdrowiem, mocną siłą i innymi formami ruchu, na które do tej pory nie było czasu. Wybraliśmy również sobie dwa elementy, które w tym czasie chcemy poprawić, to jest zagrywkę i przyjęcie zagrywki. A od czerwca chłopaki rozjadą się na zasłużone urlopy.

PC209328

 

źródło: własne, foto: Maciej Sztajnert (4)

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;