czwartek, 25 kwietnia 2024r.

Magdalena Koperwas: Najlepsze miejsce do rozwoju

Wywiad z Magdaleną Koperwas, która jako jedyna utrzymała miejsce w MKK względem zeszłego sezonu.

Pani przygoda z koszykówka zaczęła się w Lublinie, ale chyba największy progres nastąpił w Poznaniu.
Do Poznania trafiłam po spędzeniu 9 lat pod okiem trenera Cezarego Nowaka. To on nauczył mnie wszystkiego. Sprawił, że zakochałam się w koszykówce, jemu zawdzięczam to, gdzie teraz jestem. Uważam, że do stolicy Wielkopolski trafiłam jako zawodniczka kompletna, lecz niedoświadczona. Grałyśmy na dużo wyższym poziomie niż w Lublinie. Drużyna składała się z reprezentantek Polski w kategoriach młodzieżowych. To był nowy poziom trenowania. Byłyśmy świetnym kolektywem, który pod wodzą trenerki Iwony Jabłońskiej, praktycznie nie miał sobie równych w pierwszej lidze. Trenerka nauczyła mnie bardzo wiele, zwracała uwagę na szczegóły, dlatego zgadzam się z tym, że największy progres zanotowałam w pierwszym roku w Poznaniu.

Jak się pani czuła grając w pierwszej piątce ekstraklasowego MUKS Poznań, mając zaledwie 18 lat?
Wielka radość, lecz też stres i odpowiedzialność, ciężko opisać to uczucie. Jednak nie cały sezon taki był. W trakcie sezonu zmienił się sztab szkoleniowy. U trenera Zyskowskiego nie miałam takiej swobody grania. Spędzałam zaledwie parę minut na parkiecie podczas meczu. Gdy pod koniec sezonu ponownie objęła nas trenerka Jabłońska dostałam garść zaufania. Trenerka nas znała, jak nikt inny, i wiedziała na co nas stać. To był bardzo ciężki sezon, większość meczów przegrywałyśmy, a to nie wpływa dobrze na drużynę.

Pani kariera szybko wystrzeliła, ale potem nieco wyhamowała. Czy zgadza się pani z tą opinią?
Ciężko się nie zgodzić. Miałam moment przestoju, straciłam wiarę w swoje możliwości. Myślę, że głównie psychicznie nie potrafiłam sobie poradzić z pewnymi rzeczami. Dodatkowo miałam trochę problemów zdrowotnych. Osiągnęłam dużo w bardzo młodym wieku, to nie zawsze dobrze wpływa na zawodnika. W pewnym momencie zderzyłam się ze ścianą jaką była ekstraklasa, myślę, że to stało się za wcześnie. To nauczyło mnie pokory i zupełnie inaczej podchodzę do meczu i treningu.

Po transferze z Gdyni do Siedlec pani statystyki uległy znaczącej poprawie. Czy zdecydowało o tym większe zaufanie ze strony trenera?
Zdecydowanie. Trener Mollov zna mnie już kilka lat, zna moje możliwości i ma do mnie zaufanie, dzięki czemu poprzedni sezon nie był stracony. W Gdyni nie układało się tak jakbym chciała. Na początku były inne założenia, miałam być jedną z podstawowych zawodniczek, jednak okazało się, że nie wszystko może być tak, jak się spodziewamy. Jestem w takim wieku, że minuty na boisku są dla mnie najważniejsze i to dostałam w Siedlcach.

Jak pani oceni wynik MKK w poprzednim sezonie?
Uważam, ze 7 pozycja po rundzie zasadniczej to duży sukces. Drużyna od początku borykała się z problemami personalnymi. Ja doszłam w drugiej połowie sezonu, było kilka meczów, w których zabrakło szczęścia w końcówkach. Może gdyby udało się wygrać 2-3 mecze więcej to udałoby się zająć wyższą pozycje i powalczyć w fazie play-off. Pokazałyśmy, że jesteśmy w stanie rywalizować z każdym zespołem. Było blisko z Krakowem, Bydgoszczą, Toruniem. Cieszę się ze w ostatnim meczu sezonu powalczyłyśmy i stworzyłyśmy fajne widowisko, to było dobre zakończenie przede wszystkim dla kibiców.

Latem była pani bliska odejścia z Siedlec. Kibice przyjęli z ulgą informację, że jednak Magdalena Koperwas zostaje w MKK.
Nasza polska liga ma to do siebie, że nie wiadomo co będzie się działo w poszczególnych klubach przez długi okres. Dostałam propozycję zostania w MKK od razu po sezonie. Nie chciałam się deklarować za szybko, aby wybrać najlepszą opcję. Jednak nie skreśliłam Siedlec, miałam świadomość tego, że trener widzi mnie w zespole i to było najważniejsze. Było kilka opcji jednak razem z menadżerem ustaliliśmy, że to Siedlce są najlepsze dla mojego rozwoju. Chcę, aby w przyszłym roku powtórzyć wynik, lub nawet powalczyć o coś więcej.

Czy w przerwie międzysezonowej całkowicie odpoczywa pani od koszykówki?
Sezon skończył się bardzo szybko. Podczas jego trwania wszystko jest podporządkowane koszykówce, a wiadomo, że nie samym sportem człowiek żyje. Przez jakiś czas odpoczywałam, nadrabiałam zaległości w relacjach rodzinnych i przyjacielskich. To oni są dla mnie największym wsparciem i gdy tylko mogę poświęcam im wolny czas. W moim rodzinnym mieście – Świdniku – jest grupa osób, które grają w koszykówkę, więc razem z nimi rekreacyjnie trenowałam. Od trzech tygodni zaczęłam już poważnie przygotowywać się do sezonu. Jestem gotowa i psychicznie, i fizycznie, aby rozpocząć przygotowania razem z drużyną.

Jakie ma pani cele krótko- i długoterminowe?
Staram nie stawiać sobie dużych celów długoterminowych. Lepiej skupić się na najbliższej przyszłości i tym co jest teraz. Chcę jak najlepiej przygotować się do sezonu, aby razem z drużyną walczyć o jak najwyższe cele. To oczywiste, że chce być jak najlepsza, żeby koleżanki z zespołu i trener mogli mi ufać i na mnie polegać.

 

źródło: własne; foto: Michał Głódź

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;