czwartek, 25 kwietnia 2024r.

Konrad Wrzesiński: Damy z siebie wszystko

Konrad Wrzesiński jest do Pogoni wypożyczony z Podbeskidzia. Jego przyszłość rozstrzygnie się w najbliższych tygodniach. Najbliższym celem prawego obrońcy jest utrzymanie z biało-niebieskimi w I lidze.

W przeszłości trzykrotnie rywalizowałeś z Pogonią Siedlce. Kojarzysz te mecze?
Pamiętam dwa mecze ligowe w barwach Widzewa i sparing.

Był jeszcze jeden mecz w lidze, kiedy grałeś w Motorze Lublin i zakończył się porażką 1:2.
Teraz sobie przypominam, choć nie najlepiej go pamiętam. Nie zagrałem w rewanżu w Siedlcach, ponieważ naderwałem więzadła w kostce.

Twoją pierwszą piłkarską wizytą w Siedlcach był więc przegrany 1:3 mecz w barwach Widzewa. Było to ciekawe spotkanie, ponieważ po stronie łódzkiego klubu poza tobą zagrali: Rafał Augustyniak, Adam Duda i Mariusz Rybicki.
Przed meczem byliśmy pouczani, że długie piłki będą grane na Bartosza Tarachulskiego, jednak on i tak zrobił swoje.

Do rewanżu doszło w Byczynie i znowu porażka.
Rozmawiałem z Marcinem Paczkowskim na temat tego meczu. Widzew miał ogromną przewagę w posiadaniu piłki, a przegrał 0:2. Paka śmiał się, że nas wtedy z ligi puścił, ponieważ strzelił drugą bramkę w tym spotkaniu. Większość meczów w Widzewie tak wyglądała, że graliśmy piłką, ale na koniec przegrywaliśmy.

Pobyt w Widzewie zakończył się spadkiem. To był dziwny czas dla klubu, ale i piłkarzy wówczas w nim grających.
Ciężkie czasy dla Widzewa pod tym względem, że klub przeżywał spadek z ekstraklasy. Kibice od początku kłócili się z właścicielem, Sylwestrem Cackiem, ten konflikt odbijał się na drużynie. Na początku nam płacono, potem przestano. Każdy wiedział, że klub się rozsypie. Wielokrotnie obiecywano, że pojawi się sponsor, a wraz z nim pieniądze, ale w drugiej rundzie każdy już miał dość. Minusem były także treningi w Gutowie Małym oraz rozgrywanie spotkań ligowych w Byczynie. Uważam, że Widzew nie miał składu na spadek z I ligi, ale wiele czynników nie pomagało w grze w piłkę.

DSC_0506

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zimą kolonia ekswidzewiaków została powiększona o Rafała Augustyniaka. Tobie najlepiej współpracuje się jednak z Mariuszem Rybickim, z którym współpracujesz na prawej flance.
Jeżeli grasz z kimś dwa lata to lepiej się z nim rozumiesz. Teraz już moja współpraca z Rybickim wygląda dobrze, choć na początku nie było z nią idealnie. Po pierwszych meczach śmieliśmy się, że ja jemu podaje w jedną stronę, a on biegnie w drugą. W rundzie wiosennej bardzo dobrze mi się z nim współpracuje. Można powiedzieć, że rozumiemy się bez słów.

Przed transferem do Widzewa grałeś w Motorze, który dosyć niespodziewanie pożegnał się wówczas z II ligą wschodnią.
Jak przychodziłem do Motoru to w planach mieliśmy awans. Pieniądze były, ale brakowało osoby, która ogarnęłaby wszystko. Nowy stadion powstawał, a my graliśmy na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich. W klubie panowała dziwna atmosfera, a skład był naprawdę dobry. Nie wiem do dzisiaj co wtedy nie zagrało. Mieliśmy zrobić awans, a spadliśmy do III ligi na kilka kolejek przed końcem.

W Polonii Warszawa udało ci się zadebiutować w ekstraklasie. To chyba jedno z największych osiągnięć w twojej dotychczasowej karierze?
Debiut w ekstraklasie był spełnieniem marzeń. Moja rodzina jest bardziej za Legią, ale Polonia także była doceniania. Kiedy klubem rządził Józef Wojciechowski to wielu młodych piłkarzy trafiło do Czarnych Koszul. Pomogła mi gra w kadrze MZPN u trenera Marcina Sasala.

Jak wyglądały twoje piłkarskie początki w Sokole Serock?
Jestem z gminy Pokrzywnica w powiecie pułtuskim, a urodziłem się w Pułtusku. Serock był jednak bliżej. Tata mnie zawoził na treningi i tam wszystko się zaczęło. Pamiętam, że grając w ataku koledzy śmieli się, że taktyka była układana pode mnie. Jako najmniejszy na boisku grałem w ataku, dostawałem piłkę i się kiwałem. Około 14-15 roku życia przeniosłem się do Warszawy i do szkoły przy MZPN. Do dzisiaj z mojego rocznika 1993 w Sokole pozostał chyba tylko Dominik Pakieła.

Wszechstronność w wieku juniorskim przełożyła się na dorosłą karierę. To jest twój atut?
Najlepiej czuje się na prawej obronie. Trener Wojciech Stawowy przestawił mnie na tę pozycję, ponieważ wcześniej zawsze grałem na boku pomocy. Zawsze miałem problemy z obroną, ale teraz nie mając asekuracji wiem, że muszę myśleć także o zabezpieczeniu tyłów. Lubię się włączać do ofensywy, więc to jest plus. Myślę, że to będzie moja docelowa pozycja. Jestem wszechstronny i zagram tam, gdzie mi każe trener.

W Podbeskidziu po spadku z ekstraklasy szykują się porządki. Ty jesteś wypożyczony z tego klubu do Pogoni. Czy koniec kontraktu Olega Wierietiły i zapowiedziane zakończenie kariery przez Marka Sokołowskiego oznacza, że w Bielsku-Białej szykują miejsce w kadrze dla Konrada Wrzesińskiego?
Rozmowy z Podbeskidziem zostawiam mojemu menadżerowi. Wszyscy się ze mnie śmieją, że gdzie nie pójdę to mam spadek. Trochę ich już było, rozwaleń klubów też. W Polonii klub upadł, KP Piaseczno upadł, Motor spadł, Widzew upadł, Podbeskidzie spadło… Jestem pewien, że Pogoń się utrzyma. W ostatnich meczach damy z siebie wszystko.

wrzesinski1

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pierwsza runda była trudna, ponieważ wszystkie mecze praktycznie graliście na wyjeździe. Gra u siebie na finiszu sezonu może okazać się atutem w walce o utrzymanie.
Rafał Zembrowski powiedział, że chcemy zrobić z naszego stadionu twierdzę nie do zdobycia i do meczu z Olimpią nam się to udawało. W pierwszej rundzie dawaliśmy sobie radę na wyjazdach, teraz jest katastrofa. Chcemy poprawić niekorzystny bilans w Olsztynie. W grze o utrzymanie jest siedem drużyn i musimy je wywalczyć.

Czy jesteś zadowolony ze swojej skuteczności w tym sezonie? Zdobyłeś dwie bramki, a patrząc na liczbę sytuacji mogłeś mieć 3 albo nawet 4 razy więcej trafień na koncie.
Nie jestem zadowolony. Liczyłem, że powinienem mieć 6-8 trafień i to byłby dobry wynik. Liczę, że jeszcze poprawię swoje statystyki w tym sezonie, jednak są cele ważniejsze niż indywidualne sukcesy.

Czy jest szansa, że zostaniesz w Siedlcach na kolejny sezon?
Mój kontrakt z Podbeskidziem jest ważny do 2017 roku. Nikt z Pogoni jeszcze nie rozmawiał, żebym został w klubie na dłużej. Wszystko zależy od Podbeskidzia, od tego jakie plany będą mieć wobec mojej osoby. Mój los rozstrzygnie się w najbliższej przyszłości. Ja sobie nie zawracam głowy takimi sprawami. Podoba mi się w Siedlcach. Spędzam tutaj fajnie czas, zarówno pod względem piłkarskiego rozwoju, jak i pozapiłkarski. Jest to nie za duże miasto, w którym mieszkają fajni ludzie, nie ma w nich zawiści.

Kiedyś Rafał Augustyniak odchodząc z II-ligowej Pogoni powiedział, że miejsce klubu jest w wyższej lidze. Czy uważasz, że w perspektywie kilku lat siedlecki klub może zacząć celować w awans do ekstraklasy?
Wydaje się, że miasto ma predyspozycje do tego, aby była wyższa liga. Do tego musi być jednak pomysł. Warunki do trenowania w Siedlcach są megadobre. Wydaje mi się, że Pogoń może kiedyś zawitać do ekstraklasy.

 

Rozmawiał: Kamil Sulej; foto: Kamil Sulej (2) / Michał Głódź (1)

DODAJ KOMENTARZ

4 odpowiedzi

  1. Pogoń w ekstraklasie, hahahaha to zupełna utopia. Za 3 tygodnie przyjdzie się spotkać z rzeczywistością piłkarską obecnej Pogoni.

  2. dobry wywiad, super zaangażowanie i jakość gry konrad,
    co do extraklasy : impossible is nothing

  3. Panie Konradzie, życzę Panu aby grał Pan w na prawdę dobrym klubie-jeśli Pogoń spadnie. Jest Pan świetnym zawodnikiem, a jeszcze bardziej super-sympatycznym człowiekiem.

  4. Proszę nie obiecywać, tylko dać z siebie wszystko. Na obecną chwilę, przez Wasze „zaangażowanie” to jesteśmy jedną nogą w II lidze.

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;