sobota, 20 kwietnia 2024r.

Na kłopoty… Tarachulski

Po trudnym sezonie pełnym wzlotów i upadków Pogoń dopięła swego i zachowała miejsca na zapleczu ekstraklasy. Tuż przed ostatnią kolejką włodarze siedleckiego klubu zagrali va banque, zmieniając trenera, ale ryzyko się opłaciło.

1. Wynik sportowy. W poprzednim sezonie 30 punktów wystarczyło do zajęcia miejsca barażowego. Pogoń wyrównała rezultat z poprzedniego sezonu już po 25 kolejkach niedawno zakończonych rozgrywek. Do spokojnego utrzymania potrzebnych było jednak aż 41 punktów, co udało się osiągnąć dopiero w ostatniej kolejce. Miejsce na ławce trenerskiej siedlczan zajmował wówczas Bartosz Tarachulski, którym niczym bohater serialu kryminalnego z lat 80. – Bednarski – wyspecjalizował się w roli panaceum na kłopoty. Urlopowany po poniesionej w fatalnym stylu porażce ze Stomilem Marcin Sasal nie uważał, że to mecz z Chojniczanką przesądził o utrzymaniu Pogoni. – Utrzymaliśmy się dzięki trzem zwycięstwom – 3:0 z MKS Kluczbork, 1:0 z GKS Bełchatów i 2:0 z Rozwojem Katowice – powiedział były trener biało-niebieskich podczas wystąpienia na walnym zebraniu sprawozdawczo-wyborczym.

Każde zwycięstwo Pogoni było na wagę złota. Potencjał biało-niebieskich był jednak wystarczający na spokojne utrzymanie, a nie nerwową walkę o nie do ostatnich sekund. Wpłynęła na to fatalna seria wyjazdowych porażek, które przesądziły o losie Sasala.

2. Organizacja. Całą rundę jesienną Pogoń spędziła w rozjazdach. Mecze domowe – z powodu braku oświetlenia na stadionie ROSRRiT – rozgrywała w Pruszkowie. Siedlczanie przetrwali trudny okres i mogli względnie spokojnie szykować się do I-ligowej wiosny. W przerwie zimowej podopieczni Sasala wyjechali na obóz do Miętnego, gdzie przez tydzień budowali formę w warunkach porównywalnych – żeby nie powiedzieć, że gorszych – do siedleckich. MKP powoli dorównuje organizacją innym klubom z zaplecza ekstraklasy, jednak wiele jest jeszcze do poprawy. Szczególnie w kwestiach rozeznania na rynku transferowym i szeroko rozumianego marketingu.

20

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

3. Wykonawcy. O bramkarzu piszemy w następnej sekcji. Defensywa jedynie bywała silną stroną Pogoni. Blok Konrad WrzesińskiRafał ZembrowskiMateusz ŻytkoDaniel Chyła miał wystarczająco wiele czasu, aby się zgrać, jednak nawet po 30 kolejkach zdarzały się banalne błędy. W rundzie jesiennej najmocniejszym punktem formacji był 25-letni Zembrowski, zaś wiosną zdecydowanie obniżyły loty. Pozostała trójka również miewała wahania formy, jednak nie aż tak ewidentne. Liderem drugiej linii był Mariusz Rybicki, który 7 bramkami zapracował na powrót do ekstraklasy. Pozostali kreatorzy gry przeważnie zawodzili lub nie radzili sobie z zadaniami wyznaczonymi przez trenera. Wiele zagrań środkowych pomocników można bez cienia przesady umieścić na półce: „Piłkarski kryminał”. Najskuteczniejszym napastnikiem Pogoni był Adam Duda. Jego bramki zdobyte w rundzie jesiennej były bezcenne, jednak wiosna nie spełniła ani jego oczekiwań, ani siedleckich kibiców. Ściągnięty z Dolcanu do rywalizacji z nim Daniel Gołębiewski także nie brylował pod bramką rywali.

4. Jasny punkt. Rafał Misztal. Golkiper Pogoni zachował w minionym sezonie czyste konto aż 14 razy. Doświadczony musiał sobie radzić w niezwykle trudnej sytuacji, ponieważ przed sobą miał linię defensywą skleconą naprędce. A wiadomo, że obrona potrzebuje stabilizacji. Misztal w wielu spotkaniach pokazał dużą klasę, a działacze Chojniczanki szybko zaczęli żałować, że pozbyli się go lekką ręką. Wychowanek Olimpii Warszawa – pomimo drobnych mankamentów – bezsprzecznie należy do I-ligowej czołówki wśród bramkarzy. W nagrodę za swoją postawę otrzymał 2-letni kontrakt, na który zasłużył jak mało kto. Kontrkandydatami Misztala w tej kategorii byli: Rybicki i Wrzesiński. Pierwszy grał jednak momentami zbyt samolubnie, zaś drugi musi popracować nad skutecznością.

3

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

5. Największe rozczarowanie. Zimowe transfery. Żaden z piłkarzy ściągniętych w czasie międzyrundowej przerwy nie podniósł jakości Pogoni, a wręcz przeciwnie. Największe oczekiwania wiązano z Damianem Świerblewskim, jednak nie mógł on zaprezentować pełni swoich niemałych możliwości na skutek zdarzenia losowego – potrącenie przez samochód. Daniel Gołębiewski zdobył w skróconej rundzie wiosennej tylko 2 bramki i trudno obdarzyć go mianem snajpera z prawdziwego zdarzenia. Trzecim piłkarzem z dolcanowego zaciągu był Bartosz Osoliński. Defensywny pomocnik pomimo kiepskich występów cieszył się uznaniem trenera Sasala, który z uporem maniaka delegował go do wykonywania stałych fragmentów gry. Tylko jeden z nich dał efekt w postaci bramki, a inne próby lepiej okryć zasłoną milczenia. Wypożyczony z Podbeskidzia Bielsko-Biała Kamil Jonkisz zdobył piękną bramkę z Zagłębiem Sosnowiec i to by było na tyle. Starał się, szarpał, walczył, ale brakowało mu I-ligowej jakości. Rafał Maćkowski przychodził z łatką dużego talentu, a odszedł bez echa. Najlepszym zimowych ruchem okazało się wypożyczenie Rafała Augustyniaka, któremu nie sposób odmówić ambicji i dokonania progresu wobec poprzedniej bytności w Pogoni.

6. Brakujący element. Ofensywa. Pogoń utrzymała się bez sprawnie działającej formacji ofensywnej, co samo w sobie jest sporym wyczynem. Adam Duda zaciął się po dublecie ustrzelonym w Katowicach i nie odblokował się do końca sezonu. Gołębiewski zagrał jeden mecz na miarę swoich możliwości, a w innych więcej gestykulował niż był przydatny drużynie. O Jonkiszu wspominałem wcześniej. Żaden inny I-ligowiec nie strzelał tak mało bramek jak siedlczanie. Zachowawcza taktyka trenera Sasala przyniosła wymierne korzyści w rundzie jesiennej, jednak runda rewanżowa była pasmem niepowodzeń (szczególnie wyjazdowych). Biało-niebiescy zdobyli w całym sezonie tylko 31 bramek – mniej niż spadkowicze, ba, mniej niż wycofany po 19 kolejkach Dolcan!

48

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

źródło i foto: własne

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;