czwartek, 25 kwietnia 2024r.

Reprezentacyjne pożegnanie wybitnego bramkarza

Artur Boruc meczem z Urugwajem zakończy piękną reprezentacyjną karierę. Wychowanek siedleckiej Pogoni zostanie pożegnany w 44 minucie przy równie gorącym, co zasłużonym aplauzie kibiców z całej Polski.

Boruc zagra w ostatnim meczu z numerem 65, który będzie oznaczał liczbę występów siedlczanina w biało-czerwonych barwach. Jego piękna kariera z kadrą zaczęła się w Bydgoszczy. Polska pod wodzą Pawła Janasa bezbramkowo zremisowała z Irlandią, a Boruc pojawił się na boisku w 59 minucie.

Z każdym rokiem jego rola w kadrze rosła. Punktem kulminacyjnym były mecze na wielkich imprezach. Orły Janasa – przy udziale Boruca, który skorzystał na kontuzji dotychczasowego pewniaka Jerzego Dudka – awansowały na Weltmeisterschaft 2006. Siedlczanin znalazł się w kadrze, a sensacyjnie zabrakło w niej miejsca dla „Dżeziego”. – Pomidor – komentował później decyzję selekcjonera Boruc.

Nadzieje przed występem Polaków w Niemczech było ogromne. Wśród „ekspertów” pojawiały się nawet głosy o nawiązaniu do WM ’74, ale chyba tylko z racji miejsca rozgrywania mundialu. Biało-czerwoni grali nazbyt zachowawczo (w meczu z Niemcami nowatorską taktyką 1-4-6-0). Defensywna taktyka nie zatrzymała Die Mannschaftu. Dokonał tego Boruc. Przynajmniej na tyle, na ile było to możliwe. Polska przegrała 0:1 po bramce rezerwowego Olivera Neuville’a, ale gdyby nie wychowanek Pogoni skończyłoby się kompromitacją.

Polska odpadła, a rozpacz Boruca po ostatnim meczu przeszła do historii naszego futbolu.

Leo Beenhakker początkowo nie dostrzegał zalet Boruca, jednak szybko poszedł po rozum do głowy. Biało-czerwoni w dobrym stylu awansowali do rozgrywanego na boiskach Austrii i Szwajcarii Euro 2008. Polacy znowu zawiedli. Jedynie Boruc grał na europejskim poziomie. – Jedynym piłkarzem światowej klasy w polskiej reprezentacji był Artur Boruc. Reszta piłkarzy bardzo chciała, biegała, ale była za słaba – podsumował wyczyny Polaków Zbigniew Boniek.

World Cup 2010 i Euro 2012 miały być kolejnym imprezami, na których świat usłyszy o Borucu. Niestety, tak się nie stało. Do Republiki Południowej Afryki biało-czerwoni nie polecieli z powodu swojej słabości. I tu nie można rozgrzeszać Boruca – tak jak w przypadku wielkich turniejów – ponieważ jego błędy ze Słowacją i Irlandią Północną były brzemienne w skutkach.

Na polski-ukraiński czempionat Polska nie musiała się kwalifikować, ale Boruc stracił szansę na wyjazd na skutek konfliktu z Franciszkiem Smudą. Ówczesny selekcjoner chciał pokazać jak wiele znaczy, więc pozwolił sobie na wyrzucenie Boruca (definitywne u Smudy, ogólnie na dwa lata) i Michała Żewłakowa (tymczasowe) z kadry. Pretekstem było wino spożywane na pokładzie samolotu wracającego z zagranicznej eskapady reprezentacji. Smuda skompromitował się jako trener w czasie EURO 2012, a obecnie pracuje w III lidze, zaś Boruc jest żegnany z honorami jako bramkarski rekordzista wśród bramkarzy.

Ostatnią wielką imprezą Boruca był francuskie Euro w 2016 roku. Siedlczanin całą imprezę przesiedział na ławce rezerwowych, a nawet przed jej startem chodziło mu już po głowie, żeby zakończyć karierę reprezentacyjną. Po odpadnięciu z Portugalią po karnych w ćwierćfinale pojawiły się głosy krytyczne skierowane do Adama Nawałki za nie dokonanie zmiany w bramce tuż przed serią jedenastek. Boruc w kilku ważnych momentach – szczególnie w karierze klubowej – popisywał się skutecznymi paradami przy rzutach karnych. Po czasie to tylko gdybanie…

O karierze klubowej Boruca jeszcze będzie okazja napisać. O całym jego piłkarskim życiu mógłby powstać opasły tom, który czytałoby się z ogromnym zacięciem. Boruc to postać wyjątkowa i zasłużył na pożegnanie godne największych. Świadkami jego zejścia z reprezentacyjnej sceny będą miliony widzów przed telewizorami, ale i siedlczanie. Kilkaset osób z naszego miasta zdobyło bilety na mecz z Urugwajem i pożegna bohatera, idola, nie tylko Siedlec, ale całej piłkarskiej Polski.

Boruc zasłużył na podziękowanie za emocje, którymi obdarzył wszystkich mających reprezentację w sercu. Kibice Legii zrobili już swoje, czas na pożegnanie wybitnego siedlczanina przez Stadion Narodowy.

 

źródło: własne / dziennik.pl / Piłka Nożna; foto: Przegląd Sportowy / interia.pl

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;