wtorek, 19 marca 2024r.

W regionie: Rosnące apetyty i tęsknota za czwartoligowym smakiem

W Sokołowie Podlaskim nie znają takiego rzeczownika jak „problem”. Działacze i piłkarze tamtejszego Podlasia odprawiają kolejnych rywali i z optymizmem patrzą w przyszłość, dzielnie stawiając czoła kolejnym wyzwaniom.

Problemy z boiskiem, brak strategicznego zewnętrznego sponsora, niewystarczająca liczba trenerów w grupach młodzieżowych, piłkarze wyjeżdżający z miasta za pracą, nie do końca korzystne położenie geograficzne. Wydawać by się mogło, że jest to pula problemów skutecznie uniemożliwiająca rozwój i osiąganie przyzwoitego wyniku sportowego. Nic bardziej mylnego!

PUCHAROWA LEKCJA

Do grodu nad Cetynią zawitaliśmy przy okazji spotkania 1/4 finału Okręgowego Pucharu Polski, gdzie miejscowe Podlasie podjęło rezerwy Pogoni Siedlce. Sokołowianie uporali się we wcześniejszych rundach rozgrywek z Wektrą Zbuczyn, a następnie z Olimpią Latowicz. W meczu z kolejnym pucharowym rywalem gospodarze nie mieli już zbyt dużo do powiedzenia. Siedlczanie udzielili rywalom lekcji futbolu na poziomie zdecydowanie wyższym niż w lidze okręgowej. Podlasie po przejściu dwóch rund odpadło z okręgowego Pucharu Polski, jednak nikt w Sokołowie nie zamierzał długo rozpamiętywać tej porażki.

– Pogoń II zrobiła ostatnio duży progres. Nie był to pierwszy lepszy rywal. W Pucharze Polski chcieliśmy zajść jak najdalej, gdyż zawsze jest to fajna przygoda, ale to nie jest nasz priorytet w tym sezonie. Najbardziej zależy nam, aby jak najszybciej wrócić do IV ligi. Taka lekcja od Pogoni II to dla nas cenne doświadczenie – powiedział nam Marek Florczuk, prezes Podlasia Sokołów Podlaski.

Działacze Podlasia nie ukrywają, że gra na dwa fronty byłaby ekstremalnie trudnym zadaniem. Pory rozgrywania spotkań, które w tych rozgrywkach przypadają na popołudniowe godziny w środku tygodnia – uniemożliwiają granie optymalnym składem. Ze względu na pracę i dojazd z odległych miejsc zamieszkania część kluczowych zawodników nie jest w stanie dojechać na taki mecz. Tak było też z kadrą Podlasia w meczu z Pogonią II. Sokołowianie mogą się już w stu procentach skupić na ligowej rywalizacji.

KLIMAT NA AWANS

Podlasie ostatni raz w IV lidze grało dwa lata temu. Niestety dla ekipy z Sokołowa Podlaskiego – nie udało się utrzymać i trzeba było wrócić do rzeczywistości w lidze okręgowej. Ubiegłe rozgrywki były dla Podlasia nieudane i drużyna zakończyła je na czwartym miejscu. Tym razem jednak ma być inaczej. Sezon 2018-19 zaczął się w wymarzony sposób. Podlasie wygrało wszystkie swoje dotychczasowe ligowe spotkania i po 9 kolejkach ma na koncie 27 punktów. Taki bilans daje sokołowianom status niekwestionowanego lidera siedleckiej okręgówki.

– Na ten moment najgroźniejszymi rywalami w walce o awans wydają się Hutnik Huta Czechy oraz Naprzód Skórzec, ale są też inne groźne zespoły. Mieliśmy problemy chociażby w Mińsku Mazowieckim z rezerwami Mazovii, gdzie przegrywaliśmy do 90 minuty, a mimo to wygraliśmy 2:1. Okręgówka to bardzo specyficzna liga, ale liczymy, że damy sobie radę, ale nie lekceważymy nikogo. W tym sezonie mamy drużynę i panuje w niej dobry klimat. Oczywiście z klimatu zupy się nie ugotuje, ale jesteśmy gotowi awansować. Chłopaki są świadomi swojej wartości – nadmienia prezes Florczuk

– W tym sezonie naszym celem jest zajęcie miejsca premiowanego awansem. Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że mamy gotową drużyną aby awansować do IV ligi. Drużyna już kilka razy pokazała w tegorocznych rozgrywkach charakter. Mimo, że przegrywaliśmy, zdobywaliśmy komplet oczek – dodaje sokołowski działacz.

Władze Podlasia nie ukrywają, że obecne bardzo dobre wyniki, osiągają dzięki grupie piłkarzy która awansowała i rywalizowała w IV Lidze, a obecnie zdecydowała się wrócić na stare śmieci z większym bagażem piłkarskiej mądrości i doświadczenia. Zarząd Podlasia w rozmowie z nami otwarcie przyznał, że ich ostatnie spotkanie z poziomem wojewódzkim było jak zderzenie z samolotem. Ta przygoda nauczyła wszystkich w Sokołowie piłkarskiej pokory, której zdecydowanie brakowało przy ostatnim awansie.

– Zdajemy sobie sprawę, że IV liga będzie zupełnie innym wyzywaniem, ale na pewno po opuszczeniu LO nie odsuniemy obecnych zawodników od pierwszego składu. Stawiamy na piłkarzy z naszego regionu i na razie tak zostanie. Nas zarabiacze pieniędzy nie interesują. Chcemy zawodników, którzy identyfikują się z klubem – oznajmia Florczuk.

Działacze Podlasia optymizmem zarażają również swoich sympatyków i osoby wnikliwie śledzące poczynania sokołowskiej organizacji piłkarskiej.

– Na razie chłopaki kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Dla Podlasia najważniejsze jest, aby nie tracić głupio punktów z niżej notowanymi rywalami. W tym sezonie gra wygląda dużo lepiej, niż w zeszłym sezonie. Dużo zawodników z Sokołowa Podlaskiego wróciło do Podlasia i stąd widać znaczącą poprawę. Poprawa była już wiosną, a teraz wygląda to bardzo obiecująco. W Sokołowie chętniej finansowane są koszykarki, które mają sukcesy chociażby w kategoriach młodzieżowych i młode zawodniczki grają w kadrze Polski. W związku z tym znane powszechnie zakłady mięsne chętniej angażują się w koszykówkę, a na piłkę obecnie nie wydają swoich pieniędzy – powiedział nam Sebastian Chmielak, pochodzący z Sokołowa dziennikarz sportowy i kibic Podlasia.

Drużyna Podlasia Sokołów Podlaski przed pucharowym starciem z rezerwami Pogoni Siedlce (1:4).

BIEŻNIA KOSZTEM BOISKA

W cieniu ligowych zwycięstw rozgrywa się w Sokołowie Podlaskim zupełnie inna, bardzo istotna dla klubu kwestia. Od jakiegoś czasu działacze i piłkarze muszą mierzyć się z problemami natury infrastrukturalnej. W zeszłym roku rozpoczęto przebudowę obiektu przy ul. Lipowej, na którym grało Podlasie. Po modernizacji sokołowianie doczekali się ładnej, pełnowymiarowej bieżni tartanowej, kosztem której zmniejszono plac gry do piłki nożnej. Rozwiązanie obecnego problemu ze stadionem nie jest łatwe i może jeszcze trochę potrwać.

– Należy sprostować i wyjaśnić kilka kwestii. Ludzie w Sokołowie nie wiedzą, że remont samego stadionu na ulicy Lipowej, jeśli chodzi o murawę, jeszcze się nie rozpoczął. Została wyremontowana bieżnia, która była potrzebna, gdyż bardzo dużo osób tam biega i ma okazję trenować. Burmistrz otrzymał gwarancję, że otrzyma środki na odnowienie boiska. Wszystko jednak przedłuża się i konkurs nie został jeszcze rozstrzygnięty. Czas płynie i czekamy na początek prac – komentuje całe zamieszanie ze stadionem prezes.

Boisko na ulicy Lipowej, na którym przed modernizacją bieżni rywalizowali sokołowscy piłkarze.

– Ta sytuacja dotyka przede wszystkim piłkarzy. Gdybyśmy awansowali, to nie chcemy organizować spotkań w Siedlcach, ponieważ chcemy grać dla swoich kibiców. Dlatego zrobimy wszystko, nawet jeżeli remont nie zostanie ukończony, żeby od początku przyszłego sezonu grać w Sokołowie. Możemy spróbować lekko zmodernizować stadion na ulicy Okrężnej, aby został on dopuszczony do rozgrywek IV ligi. Problemem są betonowe trybuny, które są zbyt blisko linii. Potrzebna byłaby także „klatka” dla kibiców gości – wymienia Florczuk.

STABILNIE, ALE BEZ WSPARCIA Z ZEWNĄTRZ

Czasy gdy płacono w Sokołowie po zwycięstwach, aby zmotywować piłkarzy do lepszych wyników bezpowrotnie minęły. Teraz sprawa wygląda inaczej. Funkcjonują nagrody uznaniowe, motywacyjne i diety, ale o spektakularnych bonusach nie może być mowy.

– Staramy się pokrywać wszystkie koszty dojazdów z dalszych odległości na spotkanie, na przykład oddając zawodnikowi pieniądze za paliwo. Jeżeli nasz piłkarz musi zwolnić się z pracy by zagrać dla nas mecz, również mu to rekompensujemy. Robimy to swoimi sposobami, na pewno piłkarze nie tracą na grze u nas. Nie jest tak, że nie przekazujemy piłkarzom pieniędzy, ale nie jesteśmy też rozrzutni i z każdym rozliczamy się skrupulatnie – wyjaśnia kierownik drużyny Tomasz Rzyszkiewicz.

W klubach rywalizujących na niższym szczeblu głównym problemem są finanse, dlatego też trudno w nich o długoterminowe plany. W Podlasiu w tej kwestii nie jest inaczej – jednak klub z Sokołowa Podlaskiego nie ma problemów z codziennym funkcjonowaniem.

– Nie mamy sponsora strategicznego, tak jak mieliśmy w IV lidze. Głównym źródłem finansowania jest dotacja miejska z której musimy się rozliczyć pod koniec roku, a nikt nie byłby zachwycony z faktu, gdybyśmy na przykład 60% budżetu wydali na wypłaty dla piłkarzy.

– Na tę chwilę w klubie jest stabilna sytuacja finansowa. Mamy wszystko czego potrzeba, aby klub funkcjonował bez problemów. Zawodnikom staramy się pomagać, jak możemy. Oczywiście nie jesteśmy rozrzutni i oglądamy każdą wydaną złotówkę. Burmistrz i rada miasta zapewnia niezbędne środki do funkcjonowania klubu. Chcielibyśmy mieć zewnętrznego sponsora, ale nie jest to łatwy temat. My jesteśmy nastawieni pozytywnie i chcemy dla Podlasia jak najlepiej. Niektórzy myślą,że u nas grają zawodnicy z całej Polski. Czasy armii zaciężnej u nas już dawno się skończyły i w Sokołowie grają nasi chłopcy – mówi z optymizmem prezes Florczuk.

Działacze Podlasia nawet jeżeli chcieliby stworzyć dream team makroregionu sokołowskiego, mieliby z tym poważny problem. W powiecie jest sześć drużyn uczestniczących na różnych szczeblach OZPN Siedlce. Współpraca z poszczególnymi organizacjami posiadającymi drużyny seniorskie nie układa się obecnie najlepiej.

– Najlepszy piłkarsko materiał w naszym powiecie rozmywa się po całej okolicy. Według mnie tak nie powinno być. W przeszłości mieliśmy podpisane umowy z klubami ościennymi i nie było żadnych problemów z pozyskiwaniem zawodników z okolicznych zespołów. Obecnie jest wręcz przeciwnie. Wystosowaliśmy w momencie ostatniego awansu do IV Ligi prośby i zapytania o wyróżniających się zawodników z poszczególnych zespołów i nie udało się nam pozyskać nikogo. Doszło jednak do tego, że kilku zawodników nie mieszczących się w naszym składzie – udało się do okolicznych drużyn – przyznał w rozmowie z nami kierownik Rzyszkiewicz.

WYKORZYSTAĆ POTENCJAŁ MŁODZIEŻY

Ważnym aspektem rozwoju klubu jest także inwestowanie w rozwój młodzieży. Włodarze Podlasia mają co do tego jasne i sprecyzowane pomysły. Plan zakłada między innymi to, by dzieci z Sokołowa i powiatu, niezależnie czy grają w OSiRze, czy Akademii Piłkarskiej – trafiały później do Podlasia. Starannie wyselekcjonowany narybek poprzez drużynę rezerw miałby trafiać do pierwszego zespołu.

– W obecnych czasach nie jest łatwo namówić dzieci do regularnych treningów. Ale jeżeli poszerzymy naszą kadrę trenerów i poprawimy współpracę z lokalnymi klubami, wówczas wrócimy na właściwą drogę ze szkoleniem najmłodszych. Myślimy o ponownym stworzeniu drugiej drużyny i zgłoszeniu jej do rozgrywek ligowych. Ale nie chciałbym, żeby rezerwy były domem spokojnej starości. Tam powinna ogrywać się nasza młodzież i rekonwalescenci z pierwszego składu – zdradza dla SportSiedlce.pl prezes Marek Florczuk.

– Już w tym roku mieliśmy taki zamiar to zrobić, jednak ze względu na brakującą ilość drużyn, nasza drużyna utrzymała się w juniorskiej Lidze Mazowieckiej i ostatecznie nie zgłosiliśmy tego zespołu do B-Klasy. Uznaliśmy że lepiej będzie, jeżeli na tym etapie rozwoju nasi zawodnicy będą rywalizować z rówieśnikami.

Żadnego pomysłu pracy z młodzieżą nie uda się wdrożyć bez odpowiednio licznej kadry trenerów.

– Ilość odpowiednio wykwalifikowanych trenerów młodzieżowych jest w naszym mieście mocno ograniczona. Planujemy zaangażować najstarszych seniorów, którzy mogliby wiele wnieść do szkolenia młodzieży i dzieci w Sokołowie Podlaskim. Wysyłamy chętnych zawodników na kursy trenerskie i dołączamy do trenerów doświadczonych, którzy od lat pracują z najmłodszymi adeptami futbolowego rzemiosła – przyznaje Rzyszkiewicz.

Budowanie akademii z prawdziwego zdarzenia to jednak projekt, który wdrażany będzie stopniowo. Działacze Podlasia chcą rozpocząć od najprostszych kwestii, takich jak stała rotacja trenerów poszczególnych grup.

Owoc współpracy w ramach szkolenia sokołowskiej młodzieży. Prezes Marek Florczuk (z prawej) pieczętuje współpracę z Akademią Piłkarską Roberta Parzonki.

– Nie jest to nasz autorski pomysł. Rozmawialiśmy o tym z trenerami, którzy podpowiedzieli nam, że to będzie najlepsza opcja. Trener przywiązuje się do piłkarza, którego wychowuje od najmłodszych lat i nie potrafi ocenić go obiektywnie. Niestety na każdym etapie rozwoju młodego zawodnika potrzebne jest świeże spojrzenie na jego rozwój i umiejętności. Taki zabieg sporo w tej kwestii pomoże – mówi kierownik Podlasia.

JAKA PRZYSZŁOŚĆ?

Podlasie pewnie kroczy po awans na kolejny szczebel rozgrywkowy. Jakie losy czekają sokołowską organizację piłkarską później?

– Według mnie, gdyby udało się awansować, to Podlasie nie będzie skazane na spadek z IV ligi. Fajnie byłoby ściągnąć najlepszych piłkarzy z klubów z regionu, ale to oczywiście nie jest łatwe. Pamiętam, gdy Podlasie występowało ostatnio w IV lidze, to nie odstawało mocno poziomem od reszty. Zawodnikom brakowało doświadczenia, a teraz ta sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Liczę na awans i na ciekawe mecze w wyższej klasie rozgrywkowej – ocenia ekspert sokołowskiej piłki Sebastian Chmielak.

Zarząd Podlasie Sokołów Podlaski spogląda na swoją przyszłość przez pryzmat kolejnych trudności, z którymi trzeba będzie stanąć oko w oko.

– Mamy ten sam problem, co większość zespołów z miast podobnej wielkości. Większość piłkarzy wyjeżdża, pracuje na terenie Warszawy, czy też w służbach mundurowych. Nie trenując na co dzień, nie da się na czwartoligowych boiskach grać na wysokim poziomie. Nie jesteśmy w stanie zapewnić wszystkim naszym zawodnikom pracy w Sokołowie i dojazdu na treningi. Mamy jednak nadzieję, że po awansie nasi zawodnicy są już dużo bardziej świadomi tego co ich czeka. Liczymy że podejdą do sprawy profesjonalnie i będą liczną grupą przynajmniej dwa razy w tygodniu aktywnie uczestnicząc na treningach – wyraża swoje nadzieje Tomasz Rzyszkiewicz.

Dwa sezony temu Podlasie Sokołów Podlaski rywalizował w IV lidze między innymi z takimi drużynami jak Dolcan Ząbki.

Przeskok z ligi okręgowej do wojewódzkiej to również przeskok w finansowych potrzebach. Działacze Podlasia zakładają, że na spokojne dogranie sezonu na poziomie IV ligi potrzebne będzie minimum 200 tysięcy złotych. Sama dotacja miejska może nie wystarczyć. Przedsiębiorców i potencjalnych sponsorów w prawie 20-tysięcznym Sokołowie nie brakuje. Co więc stoi na przeszkodzie, by pozyskać środki?

– Kiedy wybieramy się do potencjalnego sponsora w naszym mieście, najczęściej słyszymy: „Ja już Podlasie kiedyś wspierałem”. Jestem w klubie zaledwie od kilku lat i do końca nie wiem z czego wynika takie podejście, ale podchodzimy do tego z uśmiechem. Staramy się przekonać przedsiębiorców, że w naszym klubie jest dobra atmosfera, nastąpiły zmiany i coraz więcej rzeczy idzie we właściwym kierunku. Jesteśmy przekonani że awans na wojewódzki szczebel pomoże znaleźć przynajmniej jednego sponsora – dodaje kierownik sokołowskiego klubu.

Działacze starają się przekonać sponsorów. Dla dobra na sokołowskiej młodzieży, sokołowskiego sportu i kapitału, który zostanie w mieście i być może będzie bardzo dobrą inwestycją. Włodarze muszą się spieszyć i wykazać się równie dobrą skutecznością i determinacją co piłkarze. Wizja Podlasia Sokołów Podlaski jako czwartoligowego klubu ze strategicznym sponsorem jest coraz bliższa, ale wciąż jeszcze odległa. Zupa ugotowana na atmosferze i optymizmie z pewnością nie smakuje tak jak ta przyrządzona na wynikach i awansie. Wydaje się jednak, że w Sokołowie wciąż wiedzą jak przyrządzać smaczne jedzenie z najwyższej półki.

Autorzy: Bartosz Cabaj i Kamil Ułasiuk

źródło: własne; foto: własne, mkspodlasie.pl, osir.sokolowpodl.pl

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;