czwartek, 25 kwietnia 2024r.

Kamil Bobryk: Ćwierćwiecze z jajowatą piłką

Wywiad z Kamilem Bobrykiem, wychowankiem MKS Pogoń Siedlce i reprezentantem Polski w rugby.

Jak zaczęła się twoja przygoda z rugby?

Przez przypadek. Mój starszy brat bawił się w rugby i pewnego dnia zabrał mnie na trening. Spodobało mi się, złapałem bakcyla. Później był okres piętnastu lat, kiedy nie zdarzyło mi się opuścić treningu. W wieku juniora imponował mi Waldek Montkiewicz, który był kapitanem reprezentacji. Wyznaczałem swoje cele, małymi krokami szedłem do przodu. Grałem w kadrze Mazowsza, juniorskiej, młodzieżówce, by w wieku 18 lat zadebiutować w pierwszej reprezentacji. Po osiągnięciu pełnoletniości poświęciłem wiele życia kadrze. To była fajna reprezentacja wymieszana z Polakami francuskiego i angielskiego pochodzenia. Kadra bazowała na przyjacielskich relacjach, wiele z nich utrzymało się do dzisiaj. Gram w rugby od 10 roku życia, więc już 25 lat trwa moja przygoda z jajowatą piłką.

W kadrze pojawiłeś się jako 18-latek i miałeś okazję dzielić szatnię z dwukrotnie starszymi zawodnikami. Jak poradziłeś sobie z różnicą wieku?

Byli zawodnicy, którzy dochodzili do 40 lat. Takie jest rugby. Miałem wielu kolegów z Siedlec, którzy grali w innych klubach. We wkomponowaniu się do kadry bardzo pomógł mi Robert Andrzejczuk. Reprezentacja to grupa 40 osób o mocnych charakterach, więc trzeba pokazać się, żeby być zaakceptowanym. Miałem wsparcie w kolegach, a później trzeba było swoją wartość pokazać na boisku. W reprezentacji zawsze daje max z siebie.

Czy ktoś z twojego rocznika miniżaczka gra do dzisiaj w rugby?

Mam kontakt z Kubą Czaplickim, ale on podobnie jak inni koledzy skończyli już z graniem. Nadal aktywny jest Marek Mirosz, który zaczął trochę później. Zostało nas niewielu. Metryki nie oszukasz. Trzeba myśleć: co dalej. Zaczynam przygotowywać się, żeby przejść na drugą stronę, pracować jako trener. We Francji edukuje się, żeby znaleźć inne metody treningowe niż sam doświadczałem. Rugby musi sprawiać przyjemność i zarażać. Można zrobić trening, na którym nikt nie będzie nudził się. Najważniejsza jest młodzież. Jej szkolenie kuleje w Siedlcach, a kiedyś byliśmy marką ogólnopolską. Dzisiaj poszliśmy w kierunku pierwszej drużyny, która ma być wizytówką miasta, jednak nie możemy zapominać, że mamy wspaniałą młodzież. Trzeba w nią zainwestować. Seniorzy to wizytówka, ale powtarzam, że to młodzież jest najważniejsza. We Francji zdają sobie z tego sprawę i miewają na treningach seniorskich po 50 osób.

Zdarzały się sytuacje, że zawodnik całkowicie spoza świata rugby dostawał szansę w klubach Ekstraligi. Lat szkolenia juniorskiego chyba nie da się nadrobić?

Oczywiście. Dzieci bardziej bawią się w rugby niż grają, ale już w wieku kadeta i juniora należy nauczyć techniki indywidualnej, wizji gry, poznania całego boiska. W wieku juniorskim powinna być wprowadzona strategia. To bardzo długi, ale ważny proces. Nawet w rugby seniorskim można spotkać zawodnika z brakami technicznymi i trzeba nad tym pracować non stop.

Czy myślisz o zakończeniu kariery? Może o jakimś benefisie?

Najbliższy sezon spędzę w CS Vienne. Następny zależy od stanu mojego zdrowia. Myślę o zakończeniu kariery, ale nie zakładam wielkiego meczu pożegnalnego. Karierę miał Grzegorz Kacała, ja miałem fajną przygodę. Miałem okazję poznać wielu zawodników na wysokim poziomie, różne kultury rugby. Mam nadzieję, że pewnego dnia będę mógł zaangażować się w szkolenie w Polsce. Nie mówię klubowe, bo nie wiem czy od razu będę wracał do Polski.

Jesteś młodym ojcem. Czy chciałbyś, żeby córka zaczęła edukację we Francji czy jednak – wspólnie z żoną – postawicie na Polskę?

Nie doszliśmy myślami do tego. Na ten moment dwa najbliższe lata spędzimy we Francji, a później przyjdzie czas na decyzję. Mam znajomych, którzy zmagali się z tym samym problemem. Francuski system szkolnictwa nie jest zły. Mam okazję obserwować go jako trener juniorów w Vienne, więc mam kontakt z 16-18-latkami.

Czy trudno było zdobyć szacunek wśród nastolatków z innego kraju?

Trzeba po prostu być człowiekiem. Młodzieży we Francji na treningach nie można opowiadać głupot. Kultura rugby jest wysoka. Niektórzy moi podopieczni są synami starszych zawodników, więc jajowata piłka towarzyszyła im od najmłodszych lat. Jeżeli przychodzisz na trening i opowiadasz głupoty to tracisz w oczach chłopaków. Trzeba być przygotowanym, mieć swój projekt gry i umieć go przekazać. Nie możesz powiedzieć: Dobra chłopaki, gramy lambadę i jakoś to będzie. To niedopuszczalne w standardach francuskich. Każdy trener grup młodzieżowych jest monitorowany, nie tylko przez prezydenta klubu, ale i rodziców. Od trzech lat udaje mi się przekazywać mój projekt gry, który mam w głowie. Jest on podobny do stylu jaki stosuje nasza pierwsza drużyna. To jeszcze bardziej nakręca nastolatków. Jest tylko jedna starsza grupa od tej, w której pracuje. Jest to młodzieżówka do 24 lat, w której można popracować nad techniką i rozpoznawaniem gry w wielu elementach. Przygotowanie zawodnika do pierwszej drużyny to proces. Jeżeli wyjdzie 5-6 zawodników z juniora do seniora to bardzo pozytywne osiągnięcie. Zawodnicy pochodzący z miasta mają większy respekt do koszulki, herbu, barw swojego klubu.

Niektórzy twierdzą, że efekty szkolenia powinny być sprzężone z wynikami. Co ty o tym sądzisz?

Największy sukces to przygotowanie zawodnika do pierwszej drużyny. W klubie nie ma żadnej presji. Każdy rocznik jest inny. Korzyścią systemu francuskiego nie jest punktowanie za wynik. Szkolisz przyjemnością, a nie zwycięstwami za wszelką cenę. Nie o to chodzi, żeby zbłądzić i uczyć młodzież oszustw. Respekt pracy, kolegów, trenera – oto walory, które przekazujemy. Każdy trener powinien mieć swój projekt, bo inaczej nie wiesz do czego dążysz. Wynik przyjdzie z czasem. Gdy młodzież dojdzie do wieku seniorskiego to już będzie korzyść dla klubu, który nie będzie musiał wykładać pieniędzy na zawodnika z zewnątrz. W Polsce mamy system bardziej wynikowy. Są wynik – są pieniądze. W sporcie są ważniejsze rzeczy niż mistrzostwo świata. Jeżeli uda wychować się 20 fajnych chłopaków, którzy poradzą sobie w życiu to jesteś wygranym. Rugby to styl życia.

 

źródło i foto: własne

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;