Wywiad z nowym zawodnikiem siedleckiej Pogoni, Romeo Nkoane.
Czy możesz przybliżyć swoją sylwetkę siedleckim kibicom? Jak rozpoczęła się twoja przygoda z rugby?
Zacząłem grać w rugby, gdy miałem osiem lat. Z miejsca zakochałem się w tym sporcie. Dzięki grze otrzymałem stypendium, a co za tym idzie możliwość nauki i gry na jednej z najlepszych uczelni w Republice Południowej Afryki – uniwersytecie w Pretorii. Gracze tej drużyny są znani jako Tuks. Grając w młodych strzelbach (young guns), czyli drużynie U-20, miałem okazję dołączyć do bardzo mocnej drużyny, której celem była walka o Varsity Cup. Ponadto razem z siódemkową drużyną Blue Bulls miałem okazję rywalizować w wielu silnie obsadzonych międzynarodowych turniejach.
W tym samym roku nie zdołałem dostać się do drużyny Blue Bulls U-19, do której zostałem zaproszony w celu odbycia rozszerzonych treningów w pewnym okresie. Później dołączyłem do Steval Pumas. Wziąłem udział w juniorskim turnieju Currie Cup, w którym grałem na pozycji numer 13. Po zakończeniu zmagań zdecydowałem się podpisać mój pierwszy profesjonalny kontrakt. Mój wybór padł na Rugby Club 't Gooi z holenderskiej ekstraklasy. Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony w Europie. Z Holandii przeniosłem się na chwilę do Hiszpanii, ale szyki pokrzyżowała mi niespodziewana kontuzja kolana.
Do pełnej sprawności dochodziłem w ojczyźnie. Pomogły mi treningi w Pirates RFC z Johannesburga. Po powrocie do Europy spędziłem kilka lat w Czechach. Grałem w Sparcie Praga i Dragonie Brno. Miałem również przyjemność reprezentować Czechy w siódemkowej drużynie Dukla Rugby. Miałem fantastycznych trenerów – Jana Rohlika i Australijczyka Phila Hopkinsa. W sierpniu 2020 roku przeniosłem się do Francji, a konkretnie do klubu SOUA.
Jak to się stało, że trafiłeś do Pogoni Siedlce?
Zawsze chciałem grać w Polsce, ale nigdy nie miałem ku temu okazji. Z powodu anulowanego sezonu we Francji szukałem nowego klubu. Miałem szczęście, że Pogoń szukała łącznika ataku i oto jestem.
Jakie są twoje pierwsze wrażenia z gry w Pogoni?
Zostałem przyjęty bardzo ciepło – zarówno przez zarząd, jak i drużynę. Dzięki temu łatwiej mi zaaklimatyzować się w nowym miejscu. Według mnie w Pogoni jest mnóstwo energii i tony talentu.
Byłeś jednym z kluczowym zawodników Pogoni w zwycięskim meczu z Arką. Jak ocenisz swój debiut?
Dziękuję za miłe słowa. Zdaję sobie sprawę, że od mojego przyjazdu do Siedlec wiązane są ze mną duże nadzieje. Muszę jednak pochwalić kolegów z drużyny, że dzięki ich walce moja praca była łatwiejsza. Mam nadzieję, że nasi kibice co weekend będą mogli oglądać tak efektowne zwycięstwa jak w meczu z Arką. Moim głównym celem w debiucie była spokojna gra i dostarczanie piłki w odpowiednie strefy. Zostałem poinstruowany, że w Pogoni od dziesiątki oczekuje się odpowiedniej fizyczności i starałem się wypełnić zalecenia.
Po świątecznym weekendzie Pogoń czeka dwumecz z dwiema najsilniejszymi drużyna w Ekstralidze. Czy siedlecki klub może sprawić niespodziankę i urwać punkty faworytom?
Po analizie spotkań ostatniej kolejki śmiem twierdzić, że Pogoń może sprawić psikusa obu rywalom. Myślę, że przy pełnej koncentracji i wykorzystaniu atutów nasze zwycięstwa w najbliższych meczach są możliwe.
Jakie są twoje cele na ten sezon?
Drużynowy – zająć jak najwyższe miejsce przed play-offami. Indywidualny – być konsekwentnym w każdym spotkaniu, dawać z siebie wszystko co weekend. Być może dzięki temu uda się wejść z Pogonią do finału.
Jakie masz hobby poza rugby?
Uwielbiam krykiet. W czasach szkolnych łączyłem grę w rugby z krykietem. Poza tym lubię gotować, spędzać czas na siłowni i wędrować po górach. Od niedawna zapałałem miłością do jazdy na nartach, ale mam przed sobą jeszcze wiele nauki.
źródło i foto: własne
Jedna odpowiedź
Kilka siedleckich Julek znajdzie swojego Romea:) W sumie dobrze, bo jest kryzys demograficzny:)