Nie tylko zdolna ale i skromna. W dużej mierze to jej znakomita dyspozycja w meczu z AZS UW Warszawa przesądziła o wygranej MKK Siedlce. Magda Kowalska w ogniu pytań.
Michał Michalski: Jak ocenisz dzisiejsze spotkanie w wykonaniu MKK?
Magdalena Kowalska: Do tego meczu podeszłyśmy bardzo zmotywowane i skoncentrowane ponieważ wiedziałyśmy, że przeciwnik jest silny, ma też komplet zwycięstw. Zależało nam bardzo aby podtrzymać dobrą passe i tym samym zachęcić do przychodzenia na nasze mecze coraz więcej kibiców. Mecz nie był łatwy, zwłaszcza pierwsza połowa spotkania. Przeciwniczki miały przewagę wzrostu pod koszem i starały się to wykorzystywać. Mimo tego udało nam się zejść na przerwę z przewagą 8 pkt. W drugiej połowie dominowałyśmy już zdecydowanie głównie za sprawą bardzo dobrej skuteczności i celnym rzutom z dystansu. Dobrze funkcjonowała też obrona strefowa, której nie potrafił rozbić zespół z Warszawy. Dzięki temu mecz zakończył się wysoka wygraną, a pod koniec 4 kwarty (co bardzo cieszy) mogły zaprezentować się również młodsze koleżanki.
– Udało się Wam jako jedynej drużynie pokonać zespół AZS UW…
Do tej pory zespól AZS-u nie przegrał jeszcze żadnego spotkania, dlatego zwycięstwo cieszy jeszcze bardziej, zwłaszcza tak wysokie.
– Jak się czujesz jako bohaterka spotkania?
Bohaterka to dużo powiedziane ponieważ na wynik pracuje cały zespół. Każdy ma określone zadanie na boisku i stara się dołożyć swoją cegiełkę do zwycięstwa. Na tym poziomie jeden zawodnik czy zawodniczka sama nie wygra meczu. To zespół pomagał mi wypracować pozycje do rzutu, otrzymywałam dobre zasłony i podania w tempo od koleżanek, które mogłam zakończyć celnym rzutem. Cieszę się, że mogłam przyczynić się do tak ważnego zwycięstwa.
– Jak Ty to robisz, że z taką regularnością i skutecznością trafiasz za 3 punkty?
Nie ukrywam, że jest to element gry w którym czuję sie najlepiej i uważam za największy atut. Bardzo lubię rzucać i również na treningach oddaję dużo rzutów. Kiedyś jak byłam małą dziewczynką, często po treningu chodziłam jeszcze rzucać na boisko przed blokiem. Musiałam trafić 100 „trójek” i dopiero wtedy mogłam pójść do domu (śmiech). Bardzo to lubiłam.
– Dzisiaj rzuty za 3 w waszym wykonaniu były znaczące.
Zapewne, zwłaszcza te decydujące które podcięły rywalkom skrzydła i odebrały chęć do odrabiania strat. W naszym zespole mamy dużo zawodniczek które dobrze rzucają za 3 pkt. Dlatego gdy jedna z nas ma słabszy dzień, trafiają inne koleżanki i tak wzajemnie sie uzupełniamy.
– Maszyna Teodora Mołłowa i Arkadiusza Mazurkiewicza zaczyna sie rozkręcać. Chyba już nikt nie pamięta o porażkach na początku sezonu?
Mamy taką nadzieję! Słabszy początek w naszym wykonaniu był spowodowany brakiem okresu przygotowawczego. W czasie gdy inne zespoły wyjeżdżały na obozy, nasz zespół był dopiero montowany. Treningi rozpoczęły się praktycznie na początku września, gdzie przez pierwszy tydzień połowa drużyny trenowała w Siedlcach a druga połowa w Piasecznie. Jadąc na pierwszy turniej odbyłyśmy razem tylko 2 treningi to stanowczo za mało by rozumieć się na boisku. Nie miałyśmy już czasu na przygotowania motoryczne, trzeba było ćwiczyć taktykę i zgrywać się jak najszybciej. Dodatkowo następowały jeszcze zmiany w składzie, jedna zawodniczka odeszła, a doszły nowe na dwa tygodnie przed pierwszą kolejką. Myślę, że to wszystko wpłynęło na naszą słabszą grę, ale jak widać rozkręcamy się z meczu na mecz i coraz lepiej rozumiemy na boisku.
– Z dołów tabeli pniecie się w górę.
Tak, chcemy awansować do ósemki, która będzie grała o ekstraklasę i bardzo wierzę, że uda nam się ten plan zrealizować. W naszym zespole jest duży potencjał i wiele doświadczonych zawodniczek. Razem na pewno nam się to uda!
– Jesteś nową zawodniczką w MKK Siedlce. Przedstaw swoją osobę. Skąd jesteś? Na jakiej pozycji grasz, gdzie grałaś dotychczas?
Jestem wychowanką PTK Pabianice, tam też spędziłam ostatnie 2 sezony, gdzie dwukrotnie wywalczyłyśmy awans do ekstraklasy. Niestety problem z halą, która spełniałaby wymogi, a właściwie jej brak uniemożliwił nam grę w najwyższej lidze. Jest to klub z tradycjami i wiele mogłam się tam nauczyć, zwłaszcza pod okiem trenera Gajicia. W ubiegłym sezonie nastąpiła zmiana i pierwszym trenerem została Edyta Koryzna. Nasza współpraca nie układała się jednak zbyt dobrze. Czułam się tam niedoceniana bo po dobrych meczach często nie dostawałam nawet szansy w kolejnym. Dlatego bardzo się cieszę że trafiłam do Siedlec. Tutaj każdy przyjął mnie bardzo ciepło, atmosfera w zespole jest wspaniała, a trenerzy bardzo we mnie wierzą co dodaje mi również wiary i sił na boisku. Mamy nadzieję, że wspólnie uda nam się wywalczyć upragniony awans.
– Jakie są atuty Magdy Kowalskiej?
Jak już wspomniałam wcześniej, myślę że głównym atutem jest mój rzut i bardzo bym chciała żeby funkcjonował w każdym meczu. Poza tym, kiedy wymaga tego sytuacja, staram się jak najlepiej bronić i wspomagać koleżanki.
– Zdążyłaś już poznać Siedlce?
Troszkę, głównie przez pierwszy tydzień gdy tu trenowałyśmy. Teraz większość z nas mieszka w Piasecznie a do Siedlec przyjeżdżamy tylko na mecze. Bardzo nad tym ubolewam ponieważ nie posiadamy w ten sposób atutu własnej hali.
– Wielu kibiców zastanawia się dlaczego wiele zawodniczek, w tym także Ty, ma charakterystyczny kolor włosów?
Był taki plan, a właściwie zakład aby przed sezonem każda z nasz przefarbowała włosy na rudy kolor. Niestety nie wszystkie dziewczyny dały się namówić i plan nie wypalił, ale mam nadzieję że uda się to po awansie do ósemki i dołączą do nas również trenerzy (śmiech).
– To jaki masz naturalny kolor włosów?
Ciemny blond.
– Dziękuję za rozmowę.
źródło: własne; foto: Maciej Sztajnert