Pora na drugą porcję obszernych i interesujących wypowiedzi Rafała „Przemka” Wójcickiego.
W pierwszej części wywiadu „Przemek” opowiadał o swoich początkach z koszykówką, o przebiegu kariery, powrocie do gry w barwach SKK i sentymentalnym meczu, po którym definitywnie zakończył profesjonalną karierę –> CZYTAJ WIĘCEJ
Druga część wywiadu poświęcona jest obecnej sytuacji w klubie, dywagacjom co zawiodło w minionym sezonie oraz prognozom na kolejne dni i miesiące.
Było trochę historii, to teraz o obecnej sytuacji SKK. Śledziłeś rywalizację swojego macierzystego klubu w obecnym sezonie?
– Zbyt dużo zostawiłem w SKK serca i zdrowia, żeby przechodzić obojętnie obok tego, co dzieje sie w klubie i oczywiście śledziłem na bieżąco poczynania zespołu. Jest mi bardzo przykro i żal, ze kibice w Siedlcach nie będą mieli szansy oglądać w przyszłym sezonie koszykówki w pierwszoligowym wydaniu…
Przyznasz, że skład na papierze wcale źle nie wyglądał?
– To jest całe piękno sportu, że nie zawsze nazwiska przekładają się na wynik drużyny, stąd jego nieprzewidywalność i niespodzianki. Kilka lat temu mieliśmy z SKK walczyć o utrzymanie w drugiej lidze, a wywalczyliśmy awans, w tym roku mieliśmy się bić o jak najlepsze miejsce przed play-off, a mamy do przełknięcia gorzką pigułkę.
Co według Ciebie zaważyło o tym, że SKK opuścił I ligę? Co zawiodło, co nie zagrało?
– Na wynik sportowy szczególnie w grach zespołowych składa sie wiele czynników. Trudno jednoznacznie określić co nie zagrało, natomiast jak pokazują wyniki coś nie działało od samego początku sezonu. Wydaje mi się że przed sezonem zbyt pochopnie rozstano sie z trójką podkoszowych, którzy dwa lata temu skutecznie zabezpieczali strefę podkoszową. Na obwodzie natomiast za dużo zależało od dyspozycji Kamila Sulimy, który praktycznie jako jedyny raził rzutem za 3 punkty i mieliśmy zbyt małą „siłę ognia” z dystansu. Myślę, że przełomowym momentem jeśli chodzi o psychologiczną sferę tego zespołu były porażki w końcówkach, w praktycznie wygranych meczach z Krosnem i Lublinem, co pociągnęło ten zespól w dół i do końca sezonu nie udało się go już odbudować. Później nie udało się skutecznie przemeblować i wzmocnić zespołu. Doszły kontuzje, co przełożyło się na serie porażek i ostatecznie 15 miejsce po sezonie zasadniczym… O ile w obronie wyglądało to całkiem przyzwoicie, to w grze ofensywnej nie mieliśmy zbyt wielu argumentów, które pozwoliłyby na skuteczną rywalizację w pierwszej lidze.
2 lata temu powiedziałeś: „Siedlce zaistniały na koszykarskiej mapie Polski. Na każdym meczu mamy komplet publiczności, klub w pełni wywiązuje się ze swoich zobowiązań wobec zawodników – nie możemy tego zaprzepaścić…”. Jakie według Ciebie powinny być zadania krótkoterminowe dla decydentów w SKK, by klub znowu wyszedł na prostą, by znów przyciągać rzeszę kibiców?
– Mam nadzieję, że kibice nigdy się od SKK nie odwrócili, co najwyżej pojawiło się pewne rozczarowanie, które związane jest z nie najlepszymi wynikami osiąganymi przez drużynę. Rzeczywiście w najbliższym czasie powinna powstać strategia dalszego funkcjonowania klubu i powinny zapaść kluczowe decyzje odnośnie przyszłego sezonu, które w dużej mierze będę determinowane oczekiwaniami sponsorów.
Pojawiają się różne opcje. Jedni są za tym, żeby ściągnąć do klubu młodych, ambitnych, którzy będą chcieli się rozwijać i stopniowo wprowadzać do klubu najzdolniejszych wychowanków, a drudzy chcieliby zakontraktować takich graczy, którzy gwarantowaliby powrót do I ligi już po roku. Jak Ty to widzisz?
– Wszystko zależy od tego, co jest priorytetem dla sponsorów – jeśli jest to gra w możliwie najwyższej klasie rozgrywkowej, to zawsze można rozważyć kupno dzikiej karty i już w przyszłym sezonie grać w pierwszej lidze. Jeśli klub zdecyduje się na grę w drugiej lidze i znaczne odmłodzenie drużyny, to oczywiście jest to też ciekawe rozwiązanie. Niemniej w obu przypadkach potrzebna jest spójna i przemyślana wizja zespołu i w oparciu o nią możliwie jak najszybsze rozpoczęcie kompletowania zespołu niezależnie od poziomu rozgrywek (już teraz, pomimo, że część zespołów nie zakończyła jeszcze sezonu). Trzeba też powiedzieć sobie szczerze, że w tym momencie nie ma możliwości zbudowania zespołu w oparciu o wychowanków ponieważ musimy jeszcze kilka lat poczekać, aż grupy młodzieżowe SKK zaczną dostarczać zawodników do sekcji seniorskiej.
Swego czas w SKK połowę składu stanowili rodowici siedlczanie, wychowankowie klubu. Czy możliwe jest powtórzenie takiej sytuacji w najbliższych latach?
– Oczywiście że tak! Potrzeba natomiast cierpliwości i systematycznej pracy u podstaw. Cieszę się, że w ostatnich latach pomału odbudowuje sie szkolenie grup młodzieżowych w SKK i marzy mi się powrót do czasów siedleckiej ligi NBA, kiedy całe miasto żyło koszykówką i siedleckie szkoły odnosiły sukcesy na arenie ogólnopolskiej koszykówki młodzieżowej. Może warto się wspólnie zastanowić czy nie powinno się położyć jeszcze większego akcentu na rozwój sekcji młodzieżowych i zbudowania solidnych fundamentów pod pierwszy zespól. To zdecydowanie zaprocentuje w przyszłości w postaci wychowanków grających dla SKK, a także rzeszy kibiców związanych w różny sposób z rodzimym klubem.
Wiem, że wielokrotnie służyłeś radą w klubie. Zdarza Ci się kontaktować z włodarzami i przekazywać jakieś swoje przemyślenia?
– Mój numer jest zawsze do dyspozycji i zawsze chętnie dzielę się swoimi przemyśleniami jeśli chodzi o koszykówkę, więc jeśli ktokolwiek z klubu ma ochotę ze mną porozmawiać to oczywiście chętnie służę swoją radą.
Dziękuję za rozmowę.
źródło: własne; foto: Maciej Sztajnert (2)