Nie miały szczęścia w losowaniu turnieju olimpijskiego w Rio, reprezentantki Polski w tenisie stołowym, w tym wywodząca się z Siedlec Katarzyna Grzybowska-Franc.
Turniej tenisa stołowego na Igrzyskach w Rio zacznie się 6 sierpnia.
W turnieju drużynowym kobiet Polki (Katarzyna Grzybowska, Li Qian, Natalia Partyka) w 1/8 finału trafiły na Japonki rozstawione z numerem 2. Kasumi Ishikawa (6 miejsce w rankingu ITTF), Ai Fukuhara (ITTF 8) i Mima Ito (ITTF 9) są poważnymi kandydatkami do miejsca na podium. Cztery lata temu w Londynie japońska drużyna dotarła aż do finału, w którym przegrała z Chinami.
Polskie reprezentantki nie muszą brać udziału w kwalifikacjach gry pojedynczej. W turnieju indywidualnym Grzybowska-Franc zagra w 1 rundzie z reprezentantką Indii Maniką Batrą. W przypadku awansu do drugiej rundy (1/32) trafi na Kim Song I z Korei Północnej. Z kolei ewentualny awans do trzeciej rundy (1/16) dla Grzybowskiej-Franc oznacza starcie z Kasumi Ishikawą (Japonia). – Cztery lata temu na igrzyskach w Londynie byłam tylko w zespole (1:3 z Singapurem w 1/8 finału), dlatego teraz mam większe oczekiwania co do zawodów olimpijskich. Chciałabym w singlu pokonać którąś z zawodniczek wyżej notowanych. Najlepiej aby to była Azjatka, bo to oznaczałoby, że ciężka praca, którą wykonałam podczas przygotowań, dała zamierzony efekt i wszystko idzie w dobrym kierunku – oceniła 27-letnia siedlczanka.
Nasza pingpongistka zwróciła uwagę na dwie różnice w porównaniu do innych zawodów międzynarodowych. – Stoły są zielone, ale takie miałyśmy również dużo wcześniej, podczas treningów w Gdańsku. Trzeba zaś przyzwyczaić się do zielonej podłogi, bowiem zawsze miałyśmy czerwoną przy stołach. Hala olimpijska z zewnątrz nie robi furory, ale środek został zagospodarowany dosyć dobrze. Są trzy sale: główna, rozgrzewkowa i treningowa. Na warunki nie można narzekać, oświetlenie na głównej jest dosyć nisko, co dla nas, zawodniczek, jest korzystne – oceniła.
źródło: PZTS / PAP / Sportowe Fakty / PZTS; foto: newspix.pl
