Pogoń Siedlce wygrała po dogrywce z rezerwami Lecha Poznań w rundzie wstępnej Pucharu Polski. Co mieli do powiedzenia bohaterowie meczu rozegranego we Wronkach?
– Z perspektywy ważnego niedzielnego meczu ligowego rozgrywanie dogrywki to katastrofalna sytuacja. Mamy za sobą długą podróż, przed nami równie długi powrót. Mojej drużynie należą się duże słowa uznania za walkę do końca, ogromną determinację. Przed chwilą powiedziałem w szatni, że zespół rodzi się w takich bólach, w takich trudnych sytuacjach. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę, być może najlepszą za mojej kadencji. Pełna kontrola, prowadzenie 2:0, sytuacje na 3:0 do zamknięcia meczu. W drugiej połowie straciliśmy pewność siebie, a przez to kontrolę. Pierwsza bramka przeciwników z rzutu karnego była totalnie podarowana. Lech II złapał wiatr w żagle i doprowadził do remisu po kolejnym prostym błędzie – podsumował trener Damian Guzek.
– Jestem wychowankiem Warty Poznań, więc dwa gole zdobyte z Lechem muszą dobrze smakować. Do dzisiaj starcia z Kolejorzem traktuję jako mecze derbowe. Pierwsza połowa zdecydowanie pod kontrolą, w drugiej mecz trochę nam się wymknął. Rzut karny był spowodowany nonszalancją, potem gol na 2:2. Chwała nam za to, że ostatecznie wygraliśmy – stwierdził autor dwóch trafień, Maciej Wichtowski.
– Najważniejsze, że przeszliśmy dalej. Pierwsza połowa była fajna, na początku drugiej, a szczególnie po golu na 1:2, w nasze szeregi wdała się zbyt duża nerwowość. Trzeba przyznać, że czerwona kartka w końcówce regulaminowego czasu gry nam pomogła. W przerwie w szatni mówiliśmy sobie, że 2:0 to najgorszy wynik. Planowaliśmy strzelić na 3:0, nie wyszło, zrobiło się 2:2 i przez to dalej był trudny mecz – powiedział Jakub Kowynia, który zaliczył oficjalny debiut.
Losowanie I rundy Pucharu Polski w samo południe 29 lipca. Wichtowski chciałby zmierzyć się z Wartą Poznań, Kowyni marzy się wyrównanie prywatnych rachunków z Legią Warszawa, zaś trener Pogoni chciałby zagrać u siebie z kimś z jak najwyższej półki.
źródło i foto: własne
