Sportowe love #1

Wydarzenia podczas konferencji prasowej po meczu Pogoń Siedlce – Miedź Legnica obiegły całą Polskę. Nie sposób obok nich przejść obojętnie.

Trener Marcin Sasal będzie tłumaczył się ze swoich słów na czwartkowej Komisji Dyscyplinarnej PZPN. 45-letni szkoleniowiec przekazał mi informacje o „telefonie z góry” już po meczu, a swoje zdanie przekazał innym na pomeczowej konferencji. Sasalowi grozi kara finansowa i/lub odesłanie na trybuny w najbliższych arcyważnych meczach. Trener Pogoni może się tłumaczyć, że jedynie wyraził swoje zdanie (uważam, że), albo, że chodziło mu o telefon z niebios…

Nie mam podstaw, aby oceniać czy Sasal miał rację. Jego słowa pokazały jednak w jakim bagnie – pomimo wizerunkowych zmian – tkwi polska piłka. Oskarżenia o sprzyjanie Miedzi mają solidne podstawy. Prezes legnickiego klubu Martyna Pajączek ma mocną pozycję w związkowych strukturach, a nawet można znaleźć w sieci informacje, że na mecze porusza się z prezesem PLP, Michałem Listkiewiczem. Już takie okoliczności dają podstawy do oskarżeń. Nie jestem zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, jednak władze PZPN nie doprowadziły do tego, aby całkowicie wyplenić pole możliwych insynuacji.

Pogoń nie raz i nie dwa została ewidentnie skrzywdzona przez I-ligowych sędziów. Bywały spotkania, przy których pomyłki z Miedzią wyglądają na błahe. Burza rozpętana na konferencji jest swoistą kumulacją spowodowaną wcześniejszymi krzywdami. Warto przypomnieć jeszcze fakt z przeszłości. W 2012 roku Ryszard Tarasiewicz zastąpił Marcina Sasala na stanowisku trenera Pogoni Szczecin, co w jakiś sposób wyjaśnia napiętą atmosferę pomiędzy „kolegami” po fachu.

Być może na krótką metę Pogoń – a dokładnie trener Sasal – będzie miała drobne kłopoty. W dłuższej perspektywie głośna konferencja może dać pozytywny efekt. Trzeba mieć nadzieję, że na finiszu I-ligowej rywalizacji każdy z sędziów pomyśli dwa razy zanim skrzywdzi biało-niebieskich.