czwartek, 28 marca 2024r.

Maciej Kikolski: W Pogoni uskuteczniamy profil nowoczesnego bramkarza

Rozmowa z golkiperem Pogoni Siedlce, Maciejem Kikolskim. 

Jak zaczęła się twoja przygoda z futbolem?

Pamiętam, że momentem przełomowym były mistrzostwa świata w Republice Południowej Afryki w 2010 roku, które oglądałem razem z tatą. Nie powiem, że od razu zakochałem się w piłce, ale na pewno mocniej się nią zainteresowałem. Od dziecka byłem aktywny. Piłka nożna przykuła moją uwagę i zacząłem ją trenować.

Jak było z twoją pozycją? Od razu chciałeś być bramkarzem, czy jednak jak każde dziecko myślałeś o strzelaniu goli?

Na początku nie grałem na bramce. Za dzieciaka w grze jest sporo rotacji na pozycjach, ale przeważnie nie grałem w ofensywie. Najczęściej grałem na środku obrony. Decydowały o tym warunki fizyczne, ponieważ od dziecka byłem trochę wyższy niż inni. Około 8-9 roku życia gra między słupkami mi się spodobała. Nie pamiętam, dlaczego zacząłem grać na bramce, ale mogło to nastąpić po jednym z udanych turniejów halowych.

W swojej karierze masz przede wszystkim kluby z Mazowsza, ale jest też Miedź Legnica. Dlaczego zdecydowałeś się na przenosiny do klubu położonego tak daleko od rodzinnego domu?

Przed Miedzią przez dwa lata byłem w Legionovii Legionowo. Czułem wtedy, że jeszcze jest dla mnie za wcześnie na seniorów, ale, może to zabrzmi nieskromnie, akademia Legionovii stawała się zbyt mała dla mnie. Chciałem spróbować swoich sił poza Mazowszem. Spędziłem sporo czasu na testach w różnych klubach – m.in. w Lechii Gdańsk, Wiśle Kraków i Miedzi. Zdecydowałem się na przejście do klubu z Legnicy, ponieważ było tam dobre szkolenie bramkarzy, za które odpowiadał trener Mateusz Gwizd. Do tego bursa była OK, dlatego wybrałem Miedź.

Minione okienko było dla ciebie kluczowe. Pomimo oferty z I-ligowej Chojniczanki Chojnice ostatecznie trafiłeś do II-ligowej Pogoni Siedlce. Dlaczego?

Legia Warszawa i Chojniczanka Chojnice nie dogadały się. Poszło o sprawy formalne. Wrócłem do stołecznego klubu, ale nadal myślałem o wypożyczeniu. Wtedy przyszła oferta z Pogoni i zdecydowałem się ją przyjąć.

Jak oceniasz rundę jesienną w swoim wykonaniu?

Jestem wymagający wobec siebie, czasem nawet surowy. Pomimo średniego początku, niezbyt udanych meczów z Garbarnią Kraków i KKS Kalisz, oceniam rundę pozytywnie. To była moja pierwsza pełna runda na poziomie centralnym. Po każdym meczu mogłem spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że dałem z siebie 100%. Rozwinąłem się nie tylko dzięki grze, ale także dzięki pracy wykonanej na treningach z chłopakami i trenerem bramkarzy. Wiedziałem, że prędzej czy później nadejdzie lepszy okres z czystymi kontami i interwencjami z kategorii „wow”. Cieszę się z tego i oby takich momentów jak za trenera Marka Saganowskiego było jak najwięcej.

Jak ci się układa współpraca z linią obrony? Jako bramkarz musisz czasem krzyknąć na Macieja Wichtowskiego i Tomasza Lewandowskiego, którzy są sporo starsi od ciebie. Czy to trudne?

I Tomek, i Maciek to fajni ludzie. Na boisku jesteśmy sobie równi. Każdy z nas chce jak najlepiej dla drużyny. Czasem oni mi pomogą, czasem ja im. Współpraca z linią obrony nie jest problemem.

W Pucharze Polski broni Kuba Kowynia. To znane postępowanie w piłce, że drugi bramkarz broni w pucharze. Przygoda Pogoni jest jednak tak imponująca, że pewnie chciałbyś w niej brać czynny udział.

Każdy chce grać jak najwięcej. Rywalizacja z Kubą Kowynią jest zdrowa i fair. Gdy gram w lidze to on mnie wspiera, a gdy on gra w pucharze, to ja go wspieram. Cieszę się, że Pogoń tak dobrze radzi sobie w Pucharze Polski, a Kuba dobrze wygląda w tych meczach.

Czy liczysz, że przygoda Pogoni może potrwać dłużej? Biało-niebiescy wyrośli na postrach I-ligowców, a w ćwierćfinale czeka kolejna drużyna z zaplecza Ekstraklasy, czyli Górnik Łęczna. Awans do półfinału byłby historycznym osiągnięciem.

Tak się złożyło, że droga do półfinału wiedzie przez kluby z I ligi. Miejmy nadzieję, że pokonamy Górnika. Zrobimy wszystko, żeby jeszcze trwalej zapisać się na kartach historii.

Często mówi się, że bramkarzom łatwiej wypromować się w słabszych klubach, w których mają więcej do roboty. II liga jest jednak specyficzna i pomimo pozycji Pogoni w dole tabeli zdarzały się spotkania, w których na twoją bramkę leciał jeden strzał. Jak to wygląda z twojej perspektywy: łatwiej jest, gdy twój posterunek jest regularnie ostrzeliwany, czy też gdy musisz być w pełni skoncentrowany, aby odbić jedno zabłąkane uderzenie?

Trudno mi jednoznacznie ocenić, który rodzaj meczu jest łatwiejszy. Trudniej jest obronić jeden strzał, kiedy było się bezrobotnym przez 90 minut. Z drugiej strony kiedy uderzeń jest więcej to łatwiej o to, żeby któryś umknął.

Jak wszystko zmieniła się też pozycja bramkarza. Obecnie, jak nigdy wcześniej, golkiper jest wykorzystywany przy rozegraniu. Nad którym elementem bramkarskiego rzemiosła musisz pracować?

Nie jest żadną tajemnicą, że muszę pracować nad grą nogami, aby dodawać więcej pewności drużynie. Na pozycji bramkarza nie ma jednej kluczowej umiejętności. Wydaje mi się, że jest kilka, które można ustawić na równi: grę nogami, wychodzenie do dośrodkowań i piłek prostopadłych, grę na linii. W Pogoni staramy się uskuteczniać profil nowoczesnego bramkarza, który jest pewny siebie, daje pewność linii obrony i całej drużynie.

Z tego co słyszę to masz szczęście do trenerów bramkarzy. Dowhań, Gwizd, Kowalczyk…

Jeszcze chciałbym dodać trenera Łukasza Zwolińskiego, który dodał sporo do posiadanych przeze mnie umiejętności. Spędziłem u niego tylko i aż dwa lata. Zrobiłem przez ten czas niesamowity progres. Tylko my wiemy jaką pracę i w jakich warunkach wykonaliśmy. Do końca życia będę mu za to wdzięczny. Mam szczęście do trenerów bramkarzy, jednak szczęściu trzeba pomagać. Na treningach trzeba wykonać odpowiednią pracę, a potem jeszcze dołożyć swoje w domu.

Jak wypadłeś na zgrupowaniach juniorskiej reprezentacji Polski?

Powołanie do reprezentacji Polski to zaszczyt. Należy doceniać takie wydarzenia. To swego rodzaju nagroda za wykonaną pracę. Nie mi oceniać, ale z mojej perspektywy wyglądałem dobrze. Na pewno nie odstawałem ani w jedną, ani w drugą stronę. Wszyscy bramkarze w roczniku 2004 są na podobnym poziomie. O tym kto gra często decyduje dyspozycja dnia. Na zgrupowaniach w Redzie czy ostatnio na Malcie od nikogo nie czułem się gorszy.

Legia Warszawa to okno wystawowe dla bramkarzy. Czy gra w stołecznym klubie i wypromowanie się do zagranicznego klubu to twój plan na przyszłość?

Nie wybiegam myślami tak daleko w przyszłość. Na razie skupiam się na Pogoni Siedlce i chcę pomóc drużynie jak najbardziej to możliwe. Mam wypożyczenie do końca sezonu. Co będzie dalej?  Nie jestem w stanie odpowiedzieć, ale jak każdy wolałbym grać niż siedzieć na ławce czy trybunach.

 

źródło: własne; foto: Rafał Wysocki (2) / Kamil Sulej (1)

DODAJ KOMENTARZ

Jedna odpowiedź

  1. Maciej kikolski tozdolny bramkarz mlodego pokolenia cała przyszłość przednim i myślę że mas duże szanse na rozwój formy w naszym klubie siedleckim

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;