niedziela, 8 czerwca 2025r.

A miało być tak pięknie

Pierwsza runda po awansie Pogoni do Betclic I ligi przerosła najgorsze oczekiwania. Aktualnie można zastanawiać się, czy utrzymanie jest jeszcze w ogóle możliwe. Po tak tragicznej rundzie zasadne wydaje się pytanie: co w największym stopniu doprowadziło do takiego stanu rzeczy? Polityka klubu, decyzje trenerów czy może brak determinacji piłkarzy?

Niezrozumiała polityka transferowa

Po wygraniu II ligi ówczesny trener Marek Brzozowski udzielił SportSiedlce.pl wywiadu, w którym stwierdził, że w letnim okienku transferowym interesują go tylko wzmocnienia wyjściowej jedenastki, a nie sprowadzanie piłkarzy do rywalizacji, których klub już miał w swoich szeregach. Brzmiało to jako dosyć sensowny plan dla klubu po awansie, który wprowadzając drobne zmiany, chce udoskonalać dobrze rozwijający się projekt. Decyzje personalne okazały się być jednak sprzeczne z założeniami trenera.

Bramkę Pogoni latem zajęli Mateusz Pruchniewski i Eric Topór. Pierwszy z nich wystąpił we wszystkich meczach ligowych, drugi zaliczył nieudane starcie pucharowe z Lechem II Poznań. Do Pruchniewskiego ciężko mieć większe pretensje o obecną sytuację, choć są momenty, gdy naturalnie nasuwa się myśl o potrzebie posiadania w tej lidze bardziej doświadczonego bramkarza. Mimo to 17-latek zostawia ogólnie dobre wrażenie naprawdę utalentowanego golkipera. Jego sprowadzenie jest też zrozumiałe ze względu na przepis o młodzieżowcu oraz Pro Junior System. Sumarycznie można uznać, że Pruchniewski i Topór załatali lukę powstałą po odejściu Jakuba Burka i Jakuba Kowyni. Na tej pozycji Pogoń została więc na poziomie z poprzednich rozgrywek.

Sytuacja komplikuje się w przypadku dalszych formacji. Spośród nowych obrońców najwięcej, bo 15 razy pojawił się Cássio. Jego transfer od początku budził wątpliwości, gdyż stoper przychodził z Orląt Radzyń Podlaski, które dopiero co spadły do IV ligi. W Siedlcach Brazylijczyk w wielu momentach wygląda pewnie, lecz są też takie, gdy widać, że nie grał dotąd na tak wysokim poziomie. Jest więc obrońcą niepozbawionym potencjału, lecz czy na pewno odpowiednim do dowodzenia defensywą w walce o utrzymanie na zapleczu PKO BP Ekstraklasy?

Sporo, bo 14 szans dostał też Oskar Krzyżak, 22-latek sprowadzony z Rakowa Częstochowa. Nie wszedł jednak na stałe do wyjściowej jedenastki i bardziej przypomina piłkarza do rywalizacji, który miał nie być obiektem zainteresowania trenera Brzozowskiego. Szczególnie źle może on wspominać spotkanie z Polonią Warszawa, w którym nie radził sobie z pilnowaniem rywali przy dośrodkowaniach.

Tylko dwa razy na boisku pojawił się sprowadzony z IV ligi hiszpańskiej Ghańczyk Isaac Amoah, który przez resztę sezonu był kontuzjowany. Patrząc na całą obronę, można dojść do wniosku, że brakuje jej dyscypliny i wytrwałości w kluczowych momentach. Nie ma lidera, którym na niższym stopniu był kiedyś Tomasz Lewandowski. Oczywiście dziś ciężko gdybać jak wyglądałby 35-letni stoper, gdyby nie odsunięcie go od składu w II lidze.

Problemy widać też było w środku pola. Wybitnej formy nie prezentował sprowadzony z drugoligowego Hutnika Kraków Miłosz Drąg. Początkowo dawał nadzieję swoimi uderzeniami z dystansu, lecz później przestał prezentować tę umiejętność. Niepowodzeniem okazał się również transfer Ołeksija Zinkewycza, który dobrze prezentował się na szczeblu III ligi w Pogoni Grodzisk Mazowiecki. W Siedlcach Ukrainiec nie błyszczał kreatywnością i był neutralizowany przez rywali. Nadziei nie spełnił też transfer doświadczonego byłego piłkarza Pogoni Krzysztofa Danielewicza, który pojawił się na boisku 12 razy bez specjalnych efektów. Do pomocników można zaliczyć również wahadłowego Daniela Pika, który wydawał się być sensownym wzmocnieniem jako były piłkarz Cracovii i Radomiaka Radom. Z jesieni z pewnością zapamiętamy go z bramki zdobytej na Stadionie Śląskim w Chorzowie lub z meczu z Polonią, gdy wprawdzie strzelił gola, lecz sprokurował też rzut karny dla drużyny przeciwnej. Mało było go w tej rundzie w kreowaniu akcji, gdyż ciężar prowadzenia gry spoczywał głównie na lewej stronie. Jeżeli do tych transferów dodamy słabą formę Damiana Szuprytowskiego, Lukáša Hrnčiara i Jakuba Siniora, to można dojść do wniosku, że właśnie dobra linia pomocy jest tym, czego w tym sezonie Pogoni brakuje.

Jedyny nowy nabytek, który w spełnił oczekiwania to Karol Podliński. Były zawodnik Górnika Łęczna dołączył do zespołu dopiero we wrześniu, ale po dziewięciu występach miał na koncie sześć goli i był najlepszym strzelcem zespołu. Zapewnił spokój przy rzutach karnych, a także wykazywał oczekiwaną od napastnika pazerność pod bramką. Przy kiepskiej kreacji często nie przekładało się to jednak na punkty. Oprócz Podlińskiego do ataku doszedł również 20-letni Jakub Lutostański, który nie pokazał nic szczególnego w 8 występach.

Pogoń dokonała latem 11 transferów, z czego 9 nie licząc pozycji bramkarza. Z tej dziewiątki jeden piłkarz spełnił oczekiwania, jeden spełnił je połowicznie, natomiast reszta nie wpisała się w wizję nakreśloną przed startem sezonu przez trenera Brzozowskiego. Jeżeli policzymy minuty zagrane przez wszystkich piłkarzy i stworzymy z nich wyjściową jedenastkę, to będzie w niej 4 nowych piłkarzy: Pruchniewski, Cássio, Krzyżak i Pik. W przypadku Krzyżaka musimy pamiętać, że czas spędzony na boisku zwiększyła mu kontuzja Dawida Burki. W tej sytuacji można zadać retoryczne pytanie, czy zamiast takiej ilości piłkarzy dających mało jakości nie lepiej było ściągnąć na przykład 3-4 naprawdę gotowych na pierwszoligową rywalizację?

Czy zmiana zaszła za późno?

W dalszej kolejności można zastanawiać się czy klub nie za długo czekał na wymianę szkoleniowca. Pogoń rozczarowywała już w sierpniu, na wrześniową przerwę schodziła jednak po zdobyciu czterech punktów po zwycięstwie w Stalowej Woli i remisie ze Stalą Rzeszów. Być może już mecz z ŁKS Łódź w połowie września powinien być tym momentem, lecz w obecnej sytuacji trudno stwierdzić, czy te dwa tygodnie coś by zmieniły. Wybór nowego szkoleniowca w postaci Adama Noconia był z pewnością rozsądną decyzją. To, że za kadencji byłego trenera Odry Pogoń nie różni się znacząco od ekipy Brzozowskiego to już raczej kwestia zasobów kadrowych zespołu.

Czy wahadłowi to konieczność?

Trener Brzozowski w końcówce swojej kadencji budził kontrowersje głównie kurczowym trzymaniem się ustawienia z wahadłowymi. Był do niego tak przywiązany, że w meczu z Wisłą Płock potrafił tam wystawić nawet Cezarego Demianiuka. Trener Nocoń w debiucie z Wisłą Kraków odszedł od tego systemu, by po chwili do niego powrócić. Wyniki pozostały niezmienne. Nie rozstrzygamy tu jednak kwestii idealnego ustawienia dla obecnej Pogoni, a jedynie zwracamy uwagę, że jest to problem, który warto być może raz jeszcze przemyśleć.

To już nie ta Pogoń co rok temu

W poprzednim sezonie, zwłaszcza w okresie rundy jesiennej, grę Pogoni charakteryzowały błyskotliwe końcówki, w których biało-niebiescy rozstrzygali losy meczów na swoją korzyść. Teraz drużyna nie ma już tego DNA, o czym świadczy liczba meczów przegranych jedną bramką. W takim wymiarze Pogoń przegrała dwa razy z Chrobrym Głogów oraz z: Bruk-Betem Termaliką Nieciecza, Wisłą Płock, GKS Tychy, Zniczem Pruszków, Arką Gdynia, Wartą Poznań i Odrą Opole. To w sumie 27 straconych punktów. Trener Nocoń dostrzega problem, gdyż jak sam stwierdził na konferencji po meczu z Odrą, niemożność rozstrzygnięcia na swoją korzyść takiego spotkania przed własną publicznością „o czymś świadczy”. Potwierdzają to również statystycy, którzy wyliczyli, że współczynnik oczekiwanych punktów Pogoni w tej rundzie wyniósł 22,7 punktu, co dawałoby biało-niebieskim 12 pozycję. Jak widać siedlczanie często przegrywają przez szczegóły. Martwi powtarzalność tego zjawiska i brak wyciągania wniosków dotyczących jego przyczyn.

Czy jest jeszcze nadzieja?

Jak już pisaliśmy po meczu z Odrą, ostatnia drużyna, która miała 9 punktów po 19 kolejkach w I lidze to Widzew Łódź w sezonie 2014-15. Łodzianom zabrakło wówczas ośmiu punktów do upragnionego dzisiaj dla Pogoni 15 miejsca. Szansy Pogonistom nie dają też statystycy. Według wyliczeń Piotra Klimka Pogoń spadnie z I ligi na 94,5%. Wiosną drużyna Noconia będzie więc musiała dokonać cudu. By było to możliwe potrzebny jest zarówno zwrot w stronę racjonalnej polityki transferowej, jak również dobry pomysł taktyczny oraz powrót charakteru, z którego była znana Pogoń w poprzednim sezonie zakończonym awansem.

 

źródło i foto: własne

DODAJ KOMENTARZ

2 Responses

  1. W sumie wszystko się zgadza jest jedno ale nasz bramkarz jest dobrym młodym bramkarzem tylko nie na pierwszą ligę. Bo co mecz to dostawał bramkę z dystansu. I dlatego należy też zaliczyć do nie udanych transferów .

  2. Jak wyliczył autor artykułu to szwankuje polityka kadrowa klubu
    Te osoby w zarządzie co decydują o zatrudnianiu graczy którzy się nie sprawdzają
    Ponadto czytając to podsumowanie prawdopodobnie szwankuje motywacja w drużynie, tylko pytanie z czego jej spadek wynika

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;