piątek, 26 kwietnia 2024r.

45 lat jak jeden dzień

Po 45 latach działalności z siedleckim sportem rozstał się Jerzy Matwiejczuk.

Ostatnio był asystentem trenera w sekcji rugby MKS Pogoń Siedlce. To jednak jedna z jego wielu funkcji, które pełnił przez ponad cztery dekady. Praktycznie nie da się znaleźć dyscypliny, w którą nie był zaangażowany.
– Szachy, tenis ziemny, tenis stołowy, zapasy, ciężary, lekkoatletyka, koszykówka, piłka ręczna, siatkówka, rugby – działałem we wszystkich dyscyplinach, które były uprawiane w Siedlcach. Jako prezes wojewódzkiej federacji albo powoływałem, albo kontynuowałem. Pracowałem jako sędzia, instruktor, kierownik czy propagator – wspomina Matwiejczuk.

Szczególne miejsce w sercu Matwiejczuka zajmuje rugby. – Razem z Heniem Niedziółką stworzyliśmy sekcję rugby od zera. Gdy ją zakładaliśmy to w regionie już działała drużyna w Mińsku Mazowieckim. Przez lata za rugbistami ciągnęła się nieprzychylna opinia, że niszczą oni boisko. Były czas, że trenowaliśmy w trudnych warunkach. Przezwyciężyliśmy jednak trudności – mówi żywa legenda siedleckiego sportu.

Matwiejczuk pełnił funkcję prezesa Wojewódzkiej Federacji Sportu od 1 lipca 1976 roku. Nikt nie pełnił dłużej funkcji niż bohater tego tekstu.

– To co wiązało mnie z Siedlcami przestało mnie wiązać – przyznał Matwiejczuk. – Przyjechałem do Siedlec samochodem i wyjeżdżam samochodem. Nie dorobiłem się na siedleckim sporcie. Mogę jednak powiedzieć, że drzwi są dla mnie otwarte w każdym klubie. Nie narobiłem sobie wrogów.

Matwiejczuk przeprowadził się do Pruszkowa, gdzie będzie bliżej córki i wnuków. Szkoda, że jego odejście z Siedlec nastąpiło po cichu, ponieważ z całą pewnością zasługuje na docenienie.

 

źródło: własne; foto: Maciej Sztajnert

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;