O trudnym spotkaniu SKK Siedlce w Lublinie z jednym ze szkoleniowców siedleckiej drużyny, Wiesławem Głuszczakiem rozmawia Andrzej Materski.
Andrzej Materski: Zespół SKK Siedlce jechał do Lublina w roli faworyta i z tej roli się wywiązał.
Wiesław Głuszczak: Tak to prawda, ale nie było to łatwe spotkanie. Pierwsza kwarta w naszym wykonaniu bardzo dobra, taka jak na faworyta przystało. Uzyskaliśmy bezpieczną przewagę, którą należało kontynuować. Niestety w drugiej kwarcie pozwoliliśmy przeciwnikowi dojść a nawet wyjść na prowadzenie. Zrobiło się nerwowo ale tylko i wyłącznie na własne życzenie. Za szybko chcieliśmy uzyskaną I kwarcie przewagę zwiększyć. Podejmowaliśmy zbyt pospiesznie decyzje rzutowe, w dodatku nie trafialiśmy. Dawaliśmy tym samym gospodarzom możliwość szybkich ataków, które kończyły się punktami bądź naszymi faulami. Do tego doszły dwie trójki graczy Startu.
Po pierwszej części meczu losy były nie rozstrzygnięte.
Gospodarze poczuli, że można z nami powalczyć. Byli nieźle dysponowani w rzutach za 3 punkty. Próbowali nas złamać co im się udawało bo po trzech kwartach prowadzili trzema punktami. Decydująca okazała się czwarta kwarta. Istotnym momentem w tej części gry, który pozwolił nam odskoczyć przeciwnikowi na 12 punktów był trzyminutowy fragment. Kamil Sulima był faulowany przy rzucie i z tego tytułu miał możliwość wykonywania dwóch rzutów wolnych. W tej samej akcji Michał Przybylski został z premedytacją sfaulowany bez piłki przez przeciwnika. Sędziowie przyznali mu dwa rzuty za faul techniczny. Ostatecznie cztery rzuty okazały się celne, a w dodatku mieliśmy piłkę z boku. Nasza kolejna akcja została zakończona celnym rzutem. Uzyskaliśmy wtedy przewagę i było po meczu.
Z sędziowaniem w tym meczu nie było tak jak powinno być?
Było sporo kontrowersji. I gospodarze i my mieliśmy sporo uwag do sędziowania. Mam na myśli brak konsekwencji w podejmowaniu decyzji. Zaczęło się od technicznego przewinienia Pawła Kowalczuka. Uważaliśmy, podobnie jak i gospodarze, że sędziowie się nie popisali. Za błahe przewinienie otrzymaliśmy faul techniczny a potem ostrzejsze granie nie wywoływało reakcji z ich strony takiej jak oba zespoły by oczekiwały. Jeśli arbitrzy ukarali przeciwnika za jakieś przewinienie, to należało to kontynuować i drobiazgowo egzekwować. Wywołało to spore zamieszanie na boisku. Sędziowie pogubili się. Gospodarze uważają, że sędziowie skrzywdzili ich w końcówce, ale taką podjęli decyzję.
W tabeli jest ścisk w czołówce. Po jednej kolejce można znaleźć się wysoko albo też wylądować w okolicy 8-9 miejsca. Jak pan widzi tą sytuację?
Nie możemy patrzeć w tabelę, tylko wygrywać kolejne spotkanie by nie pozwolić się zepchnąć.
Przed SKK teraz dwa trudne spotkania. Najpierw mecz z MKS Dąbrowa Górnicza u siebie a następnie potyczka w Pruszkowie ze Zniczem.
Na tym etapie wszystkie spotkania są trudne. Do tej pory mamy ujemny bilans z Dąbrową Górniczą, ale podejmujemy rękawice. Tym bardziej, że gramy u siebie, a to na pewno będzie handicap. Jeżeli chodzi o Znicz, to pruszkowianie będą zdeterminowani by zrewanżować się za wysoką porażkę w Siedlcach. Te dwa mecze mogą wiele wyjaśnić w układzie tabeli.
Dziękuję za rozmowę.
źródło: Katolickie Radio Podlasie; foto: Maciej Sztajnert