– Awans? Na razie o tym nie myślimy. Wolimy się skupić na końcówce rundy zasadniczej. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. Na pewno spróbujemy powalczyć o trójkę – mówi rozgrywający SKK Siedlce, Radosław Basiński.
Kibice SKK Siedlce mogą na pana słowach polegać. Przed przyjazdem do Pruszkowa w jednym z wywiadów powiedział pan, że przyjedziecie do tego miasta, aby „zlać” rywali. Tak też się stało, bo SKK wygrało ze Zniczem Basket na wyjeździe. Dla gospodarzy była to dopiero pierwsza porażka na własnym parkiecie.
– Nie do końca o to mi chodziło, może źle się wyraziłem. Używając słowa „lanie” miałem na myśli zwycięstwo, bo bardzo mocno wierzyłem w naszą wygraną. Nie oznacza to jednak, że nie miałem szacunku do rywala, bo przecież Znicz Basket to bardzo wymagający zespół, o czym przekonała się niejedna drużyna. To na pewno nie są chłopcy do bicia, ale rzeczywiście to określenie można było różnie zinterpretować.
Przyjeżdżając do Pruszkowa zdawał pan sobie sprawę, że Znicz Basket w roli gospodarza jeszcze nie przegrał. To była dodatkowa motywacja przed derbami Mazowsza?
– Jakoś specjalnie o tym nie myślałem. Nasz zespół jest teraz w formie, co widać po wynikach. Może nie gramy fantastycznej, porywającej dla oka koszykówki, ale cały czas utrzymujemy podobny poziom. Początek sezonu mieliśmy słaby, ale wtedy brakowało jeszcze zgrania. Wzajemne zrozumienie widać zwłaszcza podczas zaciętych końcówek, których znaczną część wygraliśmy. Dysponujemy dużą siłą pod koszem, dlatego rywale muszą decydować się na rzuty z dalszej odległości Gdy im nie wpada, to mają problem. Naszą dobrą obronę dobrze widać w statystykach. MKS Dąbrowa Górnicza trafił tylko 2 z 22 prób za trzy punkty, kilka dni później Znicz Basket żadnej z 21.Staramy się wykorzystywać najlepsze cech każdego gracza. To co udało nam się wypracować, na razie przynosi dobre efekty.
Tę dobrą formę SKK odzwierciedlają wyniki spotkań w rundzie rewanżowej. Z 8 meczów pan wspólnie z kolegami wygrał 7. To znak, że SKK szykuje się na pierwszą trójkę? O play-off nie musicie się już obawiać, bo obecnie macie 15 zwycięstw na swoim koncie.
– Mamy zająć miejsce w ósemce – taki cel postawił nam zarząd klubu. Pozycja nie ma już większego znaczenia. Oczywiście będziemy grali o jak najlepsze rozstawienie przed play-off, ale najważniejsze jest, aby była forma. Awans? Na razie o tym nie myślimy. Wolimy się skupić na końcówce rundy zasadniczej. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. Na pewno spróbujemy powalczyć o trójkę.
Wiele zespołów obawia się gry z SKK w play-off. Potwierdzają to wyniki ostatnich spotkań, a przede wszystkim ranga rywali. W Siedlcach oprócz MKS Dąbrowa Górnicza w lutym przegrał już lider, czyli Start Gdynia.
– Ustabilizowaliśmy swoją formę, do tego skład mamy naprawdę niezły. To wszystko daje efekty. Naszą siłą są podkoszowi. Mamy czterech naprawdę solidnych wysokich. Wiele zespołów nie może się tym pochwalić, przy czym nasi zawodnicy na poziomie przynajmniej pierwszej ligi grają od wielu lat. Oczywiście same nazwiska nie grają, ale w Siedlcach udało się to połączyć. Jeszcze raz powtórzę, że naszym celem przed sezonem było miejsce w ósemce. Każdy inny wynik będzie dużym sukcesem, z czego zarząd i kibice na pewno się ucieszą. Ode mnie nie usłyszy pan w tym momencie deklaracji, że walczymy o Tauron Basket Ligę. Zbyt wiele spotkań jeszcze przed nami. To jak szybko można w tej lidze stracić dobrą pozycję, pokazuje przykład Polskiego Cukru. Torunianie walczyli o pierwsze miejsce, a dziś muszą obawiać się o ósemkę.
Podkreśla pan, że mocną stroną SKK są podkoszowi, również na pozycji niskiego skrzydłowego i rzucającego jest spora możliwość rotacji. Chyba najsłabiej pod tym względem prezentuje się rozegranie, gdzie po odejściu Rafała Wójcickiego został pan praktycznie sam. Pana zmiennikiem jest co prawda ambitny Rałał Holnicki-Szulc, ale brakuje mu jeszcze doświadczenia w meczach o stawkę.
– Rafał Wójcicki zakończył przygodę z koszykówką z różnych powodów osobistych pod koniec roku. To była jego decyzja i należy ja uszanować. Jego zastępca, czyli Rafał Holnicki-Szulc przychodząc do nas wiedział, jak będzie jego rola. Wiadomo, że przyszedł z drugoligowego PWiK Piaseczno, gdzie też był zawodnikiem zadaniowym, ale w SKK robi wszystko, aby jak najlepiej wywiązać się ze swojej roli. Przychodząc do Siedlec zdawał sobie sprawę, że głównie będzie zmiennikiem, ale nie przestraszył się tego. Damy radę z Rafałem dograć ten sezon. Ja mam już swoje lata, ale do tej pory nie miałem problemów z kondycją i wytrzymałością. Mam nadzieję, że podobnie będzie teraz.
W starciu z MKS Dąbrowa Górnicza statystycznie rozegrał pan najlepsze zawody w tym sezonie. To była jakaś prywatna zemsta Radosława Basińskiego?
– Słyszałem wiele głosów, że rozstaliśmy się w niemiłej atmosferze, a to akurat nie jest prawda. Z ludźmi z Dąbrowy Górniczej nadal mam dobry kontakt, a klub wywiązał się ze wszystkich swoich obietnic. Po prostu nasze drogi się rozeszły, tak to już bywa w sporcie. Ja bardzo pozytywnie oceniam te pięć lat. Klub przyjął inną politykę w tym sezonie, zdecydował się przewietrzyć skład i postawić na młodszych. W Dąbrowie Górniczej działacze wyszli z założenia, że w tamtym zestawieniu personalnym nie uda już się wiele ugrać. Taka praktyka ma miejsce na całym świecie, zwłaszcza po nie zrealizowaniu założonego celu. To, że udało się wygrać w rewanżu, a ja statystycznie rozegrałem najlepsze spotkanie w sezonie, na pewno było miłe. Może po części zrehabilitowałem się za porażkę w pierwszej rundzie. Wtedy na trybunach siedziała moja rodzina, znajomi, a nam mecz nie wyszedł.
Za nieco ponad miesiąc rozpocznie się faza play-off, której stawką będzie miejsce w Tauron Basket Lidze. Awans wywalczy tylko zwycięzca rozgrywek, kto pana zdaniem nim będzie?
– Nikogo chyba nie zaskoczę, bo moim faworytem jest Start Gdynia. Mocny jest jeszcze Sokół Łańcut, ale trener Dariusz Kaszowski wycisnął już chyba maksimum z tego zespołu. Sokół to specyficzny klub, bez wielkich nazwisk, ale z olbrzymim wzajemnym zrozumieniem na boisku. Personalnie Start jest najmocniejszy w tej lidze, do tego w przypadku awansu nie musi obawiać się o hale i sponsorów.
Rozmawiał: Adam Wall
źródło: PZKosz; foto: Maciej Sztajnert