wtorek, 30 kwietnia 2024r.

Grzegorz Orzełowski: Do dobrego rządzenia trzeba chęci i umiejętności

Rozmowa z Grzegorzem Orzełowskim, kandydatem na prezydenta Siedlec.

Przez pięć lat był pan prezesem Agencji Rozwoju Miasta Siedlce, która rozkwitła w tym czasie. Pański następca próbował korzystać po części z pańskich pomysłów, ale organizacja masowych imprez go przerosła. Przekonał się, że nie wystarczy rzucić hasło, a impreza zrobi się sama.

Obecni decydenci Agencji Rozwoju Miasta Siedlce nie poczuli jej rytmu, nie wsłuchali się w jej bicie serca. To nie sztuka ogłosić, że będzie impreza „Sylwester na lodowisku”, na którą przyszło 12 osób. Na to, żeby impreza nie okazała się fiaskiem trzeba zapracować. Przez pięć lat, niestety, w wielu aspektach aktywność społeczną coś zabiło. Można to zrzucić na karb covidu, ale wszystkiego nie można wyjaśnić pandemią. Jesteśmy już dwa lata po covidzie. Po mojej pracy widzę, że w wielu aspektach życie się odrodziło, a w Siedlcach to jeszcze nie zaszło. Brakuje czegoś, aby dać impuls mieszkańcom. Gdy patrzę na zdjęcia z Rajdu Rowerowego w 2018 roku, w którym udział wzięło od 800 do 1200 rowerzystów to widzę piękno tego momentu, integrację, potrzebę wspólnego aktywnego spędzania czasu. Wracając do Agencji to panowie nią zarządzający w wielu aspektach przysnęli. Dały o sobie znać ich charaktery, nieumiejętność zdefiniowania co oznacza bycie prezesem czy prokurentem, te funkcje to nie jest nagroda za zasługi czy wierność, ale zobligowanie do ciężkiej pracy, w której trzeba wyjść do ludzi, wysłuchać ich, podać im rękę, szanować pracowników. Te elementy zostały zatracone przez ostatnie pięć lat.

Jeden z radnych na ostatniej sesji Rady Miasta pytał „gdzie jest ten Rozwój” zawarty w nazwie Agencja Rozwoju Miasta Siedlce. Zapewne chodziło mu o natłok obowiązków skierowanych do spółki, która w zamyśle miała zajmować się zupełnie czym innym.

Radny ma w 100 procentach rację. Żeby rozwijać trzeba chcieć to robić. Namaszczenie pięć lat temu człowieka na funkcję prezesa nie sprawiło, że zyskał on chęć do pracy. Pewne rzeczy wynosi się z domu, takie jak szacunek do drugiego człowieka. Agencja zamknęła się na ludzi, co było wyraźnie widoczne przez pierwsze trzy lata ich rządów. Później zmiękczyli swoje stanowisko. Jeżeli ktoś robi aferę, dlatego, że ktoś zrobił zdjęcie wiader zbierających wodę z przeciekającego dachu to coś z nim jest nie tak. Pięć lat po moim odejściu wiadra nadal zbierają wodę, a to był rzekomy powód mojego zwolnienia. Nie mogłem naprawić tej usterki, ponieważ do grudnia 2018 roku była gwarancja firmy Skanska, która miała problem z podwykonawcą. Pięć lat tej gwarancji jednak nie ma. Można dochodzić swoich praw w sądzie lub po ludzku dogadać się z wykonawcą na usunięcie usterki. Tu nie ma usprawiedliwienia, dach dalej cieknie, a nie powinien. Panowie z Agencji zajęli się szukaniem haków na mnie i niczego nie znaleźli. Znaleźli jedynie szacunek do pracy Agencji do 2018 roku i to jest dla mnie duże podziękowanie za kilka lat pracy.

Czy zdarzało się w trakcie pańskiej kadencji, że stowarzyszenia zarejestrowane w Siedlcach były odsyłane z kwitkiem, gdy planowały zorganizowanie np. mistrzostw Polski na miejskich obiektach?

Za moich czasów takich sytuacji nie było. Uważałem, że Agencja ma służebną rolę, pomocną przy organizacji tego typu imprez. Dla miasta wszelkie zawody na szczeblu ponad regionalnym to duży prestiż. Przyjeżdżający do nas sportowcy, kibice czy turyści mogą być kołem zamachowym dla lokalnej gospodarki.

A jak pan oceni sytuację z 2023 roku, kiedy odbyły się międzynarodowe mistrzostwa w karate, a Agencja robiła problem z wypożyczeniem barierek organizatorom?

Dwa lata temu w Siedlcach organizowany był Orszak Trzech Króli. Pan prezes ARMS wówczas zażyczył sobie 4000 złotych za wypożyczenie barierek. Bez żadnej łaski z Janowa Podlaskiego z dowozem załatwiłem je dla organizatorów za 1500 złotych. Panowie nie czują swojego miejsca. Nie chcę mówić ekumenicznie o powołaniu pewnych instytucji, ale wypożyczenie barierek czy użyczenie hali to jest współorganizacja. Od tego jest Agencja, po to została stworzona.

Największa różnica w zarządzaniu, zdaniem wielu, dotyczy podejścia do osób chcących korzystać z siedleckiej infrastruktury. Zamiast chęci do współpracy byli oni przez ostatnio pięć lat traktowani jak namolni petenci.

Jeżeli dzięki obiektom sportowym zarządzanym przez ARMS jeden czy drugi klub zarobi na swoją bieżącą działalność to będzie z korzyścią dla miasta i mieszkańców. Nie ma w tym niczego złego. Inicjatywom społecznym czy gospodarczym trzeba przyklasnąć. Delikatnie próbuję powiedzieć o braku kompetencji miękkich u tych ludzi. Wydarzeń, które były za moich czasów było dużo czy też bardzo dużo. Nie wszystkie powstały w mojej głowie. Byłem otwarty na pomysły mieszkańców Siedlec. Dla mnie zespoły przyjeżdżające z regionu czy Polski to nobilitacja naszego miasta. Może to się przełożyć na to, że ktoś będzie pozytywnie mówił o Siedlcach, przyjedzie tu uczyć się, mieszkać lub inwestować. Nie widzę przeszkód, żeby ARMS miała służebną rolę wobec mieszkańców. Rozwój w nazwie nie może być jedynie frazesem. Agencja nie jest od sprzątania parku miejskiego czy zamiatania ulic, bo od tego są w Siedlcach profesjonalne firmy.

Czy w ogóle możliwe jest, żeby budżet ARMS się bilansował?

Trzeba to dokładnie przeanalizować i próbować organizować takie wydarzenia, które będą przynosiły zyski. Do tego trzeba chęci i umiejętności. Przede wszystkim zrobienia najzwyklejszego biznesplanu. Na rajdzie rowerowym trudno zarobić, ale już na targach czy koncercie jest to możliwe. Przy każdej imprezie trzeba się zastanowić, czy zyski marketingowe miasta Siedlce zrównoważą poniesione koszty. W wielu kwestiach trzeba usiąść w gronie fachowców, których mamy w Siedlcach, i przeanalizować plany na przyszłość. Mogę powiedzieć z perspektywy oddalonego o 70 kilometrów od Siedlec Janowa Podlaskiego, że z dobrym działem sprzedaży, dobrym marketingiem, dobrym pomysłem i jakością usług jesteśmy w stanie zarabiać dobre pieniądze.

W pańskich czasach regularnie były organizowane konferencje prasowe, aby informować media o planach ARMS. Obecnie możemy liczyć na spotkania jedynie w przypadku konfliktu z klubem sportowym lub mrzonkach o budowie nowego stadionu lekkoatletycznego. Mrzonkach, bo minister Sławomir Nitras zapowiedział, że nie obieca żadnych pieniędzy w trakcie kampanii, ponieważ później będzie zakładnikiem własnych obietnic.

Nie dziwię się ministrowi Nitrasowi. Siedlce nie są dla rządu jedynym miastem, które należy wspierać i dofinansowywać. Parlament musi do wielu spraw podejść globalnie, czyli myśleć o interesie całego kraju, a więc wszystkich samorządów. Pierwsze co rząd musi zrobić to urealnić subwencję oświatową, która jest dramatycznie niska. Muszą wrócić zdrowe zasady podziału PITu, CITu i VATu. Mówię wprost, że przez kolejne pięć lat musimy być przygotowani do tego, żeby aplikować. Jeżeli pojawi się program budowy stadionów lekkoatletycznych przygotowany przez ministerstwo sportu to musimy być przygotowani – z projektem, miejscem i akceptacją społeczną. Jeżeli mamy wybudować to nie na poziomie lat 70-tych czy 80-tych, ale w nowych technologiach, z perspektywą budowy na 50 czy 60 lat. Tydzień temu miałem spotkanie z przewodniczącym rady Wisły. Powiedział mi, że mają świetny amfiteatr, który zostanie rozbudowany dzięki 9 milionom z KPO. Pytam się, gdzie są w tym momencie Siedlce? Amfiteatr został rozebrany, co wywołało burzę medialną i społeczną. Najgorszy jest jednak brak perspektyw po rozbiórce. Jeżeli Wisła potrafi uzyskać pieniądze to dlaczego Siedlce nie potrafiły?

Hala sportowa. Pan jako pierwszy wyszedł z tym pomysłem, a obecnie stał się powszechnie obowiązującym.

Kiedy pierwszy raz powiedziałem o hali widowiskowo-sportowej na 3500, może nawet do 5000, widzów nazwano mnie Grzesiem-marzycielem. Teraz gdy siedzę na różnego rodzaju debatach i słucham o potrzebie budowy hali sportowej w Siedlcach to uśmiecham się w duchu. Najpierw go krytykowano, a teraz go wzięto. Jak wiele innych. Prochu nie wymyślimy. Wiadomo co jest potrzebne w Siedlcach w zakresie infrastruktury sportowo-rekreacyjnej: hala sportowa, stadion lekkoatletyczny, korty tenisowe, ścieżki tartanowe, uatrakcyjnienie Zalewu Siedleckiego. Gdy w marcu rozdawałem swoje ulotki to przekonałem się jak wielu ludzi korzysta z naszego akwenu i jaki jest w nim ukryty potencjał. Zaskoczyło mnie to, że 30% ludzi, z którymi rozmawiałem było spoza Siedlec, przyjechali, by pospacerować nad naszym Zalewem. Gdybyśmy go przygotowali pod każdym względem to też jest biznes dla miasta.

 

źródło i foto: własne

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;