niedziela, 8 września 2024r.

Twierdza Siedlce nie istnieje

Pogoń Siedlce od 30 marca nie wygrała meczu przed własną publicznością. Podopieczni Marka Brzozowskiego od tego momentu przegrali w Siedlcach cztery razy i raz zremisowali. Odbudowanie twierdzy Siedlce będzie jednym z priorytetów w walce o utrzymanie w Betclic I lidze.

30 marca po solidnym meczu biało-niebiescy wygrali 2:0 z Lechem II Poznań po golach zdobytych na początku spotkania i w doliczonym czasie gry. Społeczność Pogoni nie spodziewała się wtedy, że na kolejne domowe zwycięstwo będzie trzeba czekać tak długo. Do końca tamtego sezonu pozostawały cztery mecze u siebie. Pierwszym z nich był bezbramkowy remis z Olimpią Grudziądz, w którym siedlecką ofensywę zatrzymał bramkarz Kacper Górski. Jako kolejna do Siedlec przyjechała 26 kwietnia upadająca Radunia Stężyca, która ku zaskoczeniu siedlczan pokonała ówczesnego lidera 3:0. Wydawało się, że doskonałą okazją do odczarowania swojego obiektu będzie mecz z GKS Jastrzębie, w którym Pogoni wystarczał punkt do zapewnienia sobie wcześniejszego awansu. Do 76 minuty gospodarze prowadzili 3:1, ale w końcówce ożywienie w zespole rywala wprowadzone przez Mateusza Chmarka umożliwiło im odwrócenie losów spotkania. Ostatecznie o porażce 3:4 przesądził samobój Tomasza Walczaka. Tydzień później do Siedlec przyjechała Chojniczanka Chojnice, która od początku narzuciła swoje warunki. Nie pomógł dublet Cezarego Demianiuka i Pogoń przegrała 2:3, przekładając marzenia o awansie na kolejny weekend. Piątkę dopełnia ostatnie spotkanie z Chrobrym Głogów, w którym rywale znów byli lepsi o bramkę.

Przyczyny niekorzystnej passy są złożone. W momentach niemocy strzeleckiej w spotkaniach z Radunią i Chrobrym decydujące było ustawienie z Demianiukiem jako jedynym napastnikiem. Lider Pogoni jako zawodnik o charakterystyce skrzydłowego bezwzględnie potrzebuje obok siebie typowego snajpera. Z Olimpią zdecydowała dyspozycja bramkarza rywali. Zastrzeżenia, szczególnie w końcówce ubiegłego sezonu, wzbudzała również postawa defensywy. W sumie w pięciu omawianych spotkaniach Pogoń straciła 12 bramek, co daje średnią 2,4 gola na mecz. W wielu momentach defensywa popełniała niedopuszczalne błędy, a szczególne wątpliwości budziła obrona dośrodkowań, a także nieudane wybicia piłki z własnej szesnastki, które skutkowały utratą bramki po strzałach z dystansu, gdy napastnik rywali dostawał dużo czasu i miejsca przed polem karnym. Właśnie w takich sytuacjach Pogoń straciła dwie bramki również w meczu z Chrobrym. Jak widać w obronie jest nad czym pracować. Przy wyjaśnieniu przyczyny domowych niepowodzeń wchodzą w grę także bardziej złożone kwestie psychologiczne. Problem nie dotyczy tylko omawianego okresu. W całym poprzednim sezonie Pogoń była 9 drużyną II ligi, biorąc pod uwagę mecze rozgrywane u siebie. Zdobyła w tych spotkaniach 27 na 51 możliwych punktów, czyli  niecałe 53%. Dla porównania w meczach wyjazdowych Pogoń była zdecydowanie najlepszą drużyną ligi, zdobywając w nich 31 punktów, czyli cztery oczka więcej niż druga w tej klasyfikacji Kotwica Kołobrzeg. Trener Brzozowski po sezonie przyznał, że jego piłkarze słabo radzą sobie z presją obecną na własnym terenie i dlatego lepiej gra im się na wyjazdach. W Betclic I lidze mecze wyjazdowe będą jednak z pewnością trudniejsze i wielu zespołom będzie zależało na skutecznej obronie swoich obiektów. Podobną drogą musi podążać Pogoń i dlatego wydaje się, że podstawą do utrzymania będzie właśnie odbudowanie twierdzy Siedlce.

Najbliższą okazję na zakończenie serii domowych niepowodzeń siedlecki beniaminek będzie miał 6 sierpnia w meczu Pucharu Polski z Lechem II Poznań, czyli drużyną, która jako ostatnia poległa w oficjalnym meczu w Siedlcach. Zespoły, które jeszcze w maju były ligowymi rywalami dziś dzielą dwa poziomy, gdyż rezerwy Lecha spadły do III ligi.

 

źródło: własne; foto: Kamil Sulej

DODAJ KOMENTARZ

10 odpowiedzi

  1. Za czasów trenera Saganowskiego Pogoń wygrywała prawie wszystkie mecze u siebie. Trener Brzozowski na wiosnę wygrał jeden mecz na siedem. Kto ma problem z presją?

  2. W każdym normalnym klubie po takiej serii przegranych nastąpiłaby wymiana trenera. Dlaczego tego władze miasta nie robią? Osobną rzeczą jest ile to całe „sportowe towarzystwo” zarabia i z czich pieniędzy im płacą?

    1. W żadnym normalnym klubie nie zmieniają trenera ot tak. De facto tylko w Polsce remedium na wszystko jest zmiana trenera, bez względu na okoliczności. Czy tu są podstawy do zmiany? Nie widzę…

  3. Może trzeba iść na mecz i zobaczyć jedna wielka szarpanina żadnej taktyki Chrobry dwie akcje i bramki za Sagana tego nie było ten trenerek i jego super analityk powinni prowadzić ale skup butelek .

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;