piątek, 26 kwietnia 2024r.

Juliusz Ziółkowski: Biegający człowiek już nie budzi sensacji, tak jak to było kiedyś

Bieganie jest coraz bardziej popularne w naszym kraju. Siedlce także zaraziły się tą modą. Tworzą się grupy i stowarzyszenia zrzeszające zwolenników aktywnego trybu życia. Jednym z nich jest Yulo Run Team Siedlce.

Prezentujemy rozmowę z jednym z założycieli stowarzyszenia Yulo Run Team Siedlce, Juliuszem Ziółkowskim.

Michał Michalski: Od kiedy istnieje stowarzyszenie Yulo Run Team Siedlce?

Juliusz Yulo Ziółkowski: Stowarzyszenie oficjalnie zostało założone 12 listopada 2010 roku. Zebrało nas się wtedy 18 osób, które postanowiły, że warto się zarejestrować. Wśród ich była Lidia Chojecka, która do dziś jest naszym członkiem honorowym.

Skąd zrodził się pomysł na stworzenie takiego stowarzyszenia?

O utworzeniu takiej grupy myślałem już w latach 90-tych. Mówiłem o tym nawet w 1997 roku w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. Pomógł mi w tym trochę Marek Tronina z fundacji Maraton Warszawski, angażując mnie do Akademii Maratonu. W jej ramach miałem przygotować biegaczy z Siedlec i okolic do startu w Maratonie Warszawskim. Na zajęcia przychodziło regularnie 4-7osób. Rok później powstała nieformalna grupa Akademia Maratonu Siedlce, która trwała przez dwa lata. Już w tym czasie na moje zajęcia przychodziło ok. 10-15 osób, które zaczynały powoli startować. Wiosną postanowiliśmy wystartować w sztafecie na 100 km i na potrzeby tego startu wymyśliliśmy nazwę Yulo Run Team Siedlce. Kupiliśmy koszulki z nadrukami – nasz pierwszy znak rozpoznawczy – kolor pomarańczowy. Sztafetę wygraliśmy z rekordem trasy, który trwa do dziś!

W początkowym etapie istnienia Yulo Run Team w waszych szeregach była garstka osób. Jak sytuacja przedstawia się na chwilę obecną? Ilu członków zrzesza to siedleckie stowarzyszenie?

Na dzień dzisiejszy mamy 75 członków. W międzyczasie przewinęło się jeszcze ok. 20 osób, które z różnych względów zrezygnowały z członkostwa.

Gdzie trenują reprezentanci Yulo Run Team? Czy macie jakieś stałe miejsca, czy każdy indywidualnie podchodzi do tematu?

W chwili obecnej nie mamy wspólnych treningów. Spotkania zawiesiłem w 2013 roku, w momencie gdy powstała akcja Biegam bo Lubię, na które przychodziła duża część naszego YRTS. Rok później akcja przekształciła się w przygotowania do Biegu Jacka. Poziom naszych biegaczy jest tak różny, że ciężko byłoby poprowadzić wspólne zajęcia. Staramy się wyjeżdżać wspólnie na starty. Na treningi też zbieramy się w małe grupki.
Próbuję organizować obozy biegowe w górach, a także wyjazdy na zagraniczne maratony. Udało się do tej pory zrobić 5 obozów i 7 wyjazdów na maraton – 3 razy Rzym, Barcelona, Amsterdam, Ateny i Budapeszt. W tym roku w Rzymie było nas 23 osoby, z tego 12 biegało maraton.

W Yulo Run Team Siedlce są zrzeszeni ludzie, którzy na co dzień pracują na różnych stanowiskach. Może Pan zdradzić przedstawiciele jakich branż reprezentują wasze Stowarzyszenie?

Mamy u siebie kilku właścicieli firm, prezesów, księgowych, prawników, księży, nauczycieli, przedstawicieli handlowych, policjantów, zwykłych pracowników biurowych i fizycznych. Jest przekrój niemalże wszystkich zawodów.

Sami też organizujecie imprezy, które już na stałe wpisały się w kalendarz rekreacyjno-sportowy Siedlec. Wymieni je Pan?

Pomagamy od 2012 roku przy organizacji Biegu Jacka. Początkowo szukaliśmy sponsorów. W tej chwili jest to pomoc bardziej osobowa w przeddzień startu – jedynie dwie, trzy osoby są zaangażowane w kwestie organizacyjne przez cały rok. Od początku istnienia jesteśmy współorganizatorem Biegu w Platerowie. Samodzielnie organizujemy Siedlecki Bieg Prawie Górski w lasach na Gołoborzu. Pomagamy w miarę możliwości Leniwcom przy Triatlonie Siedleckim oraz Maratonie na Raty.

Przez tyle lat funkcjonowania Yulo Run Team Siedlce, uzbierało się sukcesów pojedynczych zawodników. Wymieniłby Pan te najważniejsze?

Sukcesy – to przede wszystkim dawniej starty moje, Andrzeja Oknińskiego, Piotrka Mierzejewskiego, czy Artura Urbana. Obecnie wybijającym się zawodnikiem jest Marek Mitrofaniuk – 26 miejsce w ostatnim Marathon Orlen z czasem 2:36.09. Największym sukcesem drużynowym jest wygranie wspomnianej sztafety, indywidualne to: 3 miejsce Piotrka Mierzejewskiego w maratonie w Lipsku, wicemistrzostwo Polski amatorów na 1 milę Beaty Dąbrowskiej, moje pierwsze miejsce wśród Polaków na maratonie w Rzymie 2015, 3-miejsce wśród Polek Beaty Dąbrowskiej w Maratonie w Amsterdamie 2017, 3 miejsce wśród Polek Basi Jóźwiak w tegorocznym Maratonie w Rzymie, miejsca w pierwszych dziesiątkach dużych biegów Piotrka, Marka Mitrofaniuka, moje czy Andrzeja Okińskiego. Dużo sukcesów mają nasi Ultrasi biegający po górach dystanse 100 i więcej km: Marcin Olek, Basia Jóźwiak, Tomek Niedziółka trzy lata temu zrobił bardzo dobry wynik w klasycznym Ironmanie.

Czy na przestrzeni tych kilku lat funkcjonowania stowarzyszenia miały miejsce jakieś śmieszne sytuacje? Jaka atmosfera panuje w YRTS?

Śmiesznych sytuacji na pewno było sporo, ale ciężko je sobie przypomnieć, a jeśli już, to nie nadają się do publikacji (śmiech).Trzon ekipy jest dość wesoły i rozrywkowy. Dziewczyny często organizują sobie jakieś wspólne spotkania towarzyskie. Udało się wytworzyć w grupie stosunki niemal rodzinne i to uważam za duży sukces.

Bieganie jest coraz bardziej popularne w naszym kraju. Siedlce także zaraziły się tą modą. Nie brakuje biegających rekreacyjnie lub przygotowujących się do poważniejszych startów.

Co do mody na bieganie, to pamiętam czasy, gdy w Siedlcach było nas ledwie kilku i zawsze budziliśmy zdziwienie u obserwatorów, jak przemierzaliśmy ulice biegiem. Nawet 10 lat temu jak zaczynała się tworzyć grupa, biegaczy była garstka. Dużo dobrego zrobiło pojawienie się w kalendarzu Biegu Jacka, a szczególnie jak zrodziła się możliwość startu na 5 km. Zaczęło przybywać z roku na rok chcących zmierzyć się z dystansem, a także z innymi. Na ogół wielu spróbowałoby biegania, ale po prostu ludzie czasami wstydzą się wyjść, bo co powie sąsiad? Znane są przypadki, że ktoś zaczynał biegać i po kilku tygodniach rezygnował, bo koledzy się śmiali. Na szczęście obecnie biegający człowiek już nie budzi sensacji, wręcz przeciwnie, coraz więcej ludzi mu zazdrości, i często sami zaczynają próbować.

Jak zachęcić tych, którzy jeszcze nie podłapali sportowego bakcyla? Czym ich przekonać, jakich argumentów użyć?

Do tego właśnie powstają takie programy jak przygotowania do Biegu Jacka czy Biegam bo Lubię u nas, przygotowania do Biegu w Platerowie, prowadzone przez Lidkę Chojecką. Podobne akcje mają miejsce w Mińsku Mazowieckim, w Białej Podlaskiej. Również w mniejszych miejscowościach pojawiają się wspólne treningi. Na pewno bodźcem zachęcającym jest, gdy taki trening poprowadzi od czasu do czasu ktoś znany. U nas takim magnesem jest w dalszym ciągu Lidka. Normalnie na zajęcia przychodzi kilkanaście osób, a na wieść że Lidka poprowadzi zajęcia, przybywa dwa razy tyle. Każdy chce mieć pamiątkę w postaci wspólnego biegu z mistrzem. Na takie spotkanie przyjść może każdy niezależnie od wieku, wagi itp. Dla każdego coś się znajdzie. Dwa lata temu na takich zajęciach pojawiła się grupka osób, które były pierwszy raz na stadionie lekkoatletycznym i zrobili pierwszy trening. Dziś startują, biegają maratony, robią postępy, część z nich w naszych barwach.

Dziękuję za rozmowę.

 

źródło: własne; foto: Web

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;