Od jakiegoś czasu bardzo głośno w naszym kraju mówi się o organizacji zimowych Igrzysk Olimpijskich w Krakowie w 2022 roku. Są z tego tytułu pozytywy jak również i opinie negatywne. A jak na całą sprawę patrzy narciarka biegowa z naszego miasta, Anna Staręga?
Anna Staręga:
Po dużych emocjach związanych z Igrzyskami Olimpijskimi w Soczi oraz resztą zakończonego właśnie sezonu narciarskiego, nadszedł czas na emocje związane z czym innym. Jak zawsze wiosna to czas podsumowań, ale w tym roku ma też troszeczkę inny wymiar. Coraz więcej bowiem wiadomości na temat Igrzysk Olimpijskich w roku 2022 i co za tym idzie, coraz więcej kontrowersji. Dlaczego tak szczególnie interesują nas Igrzyska za 8 lat? Wszyscy chyba już wiedzą, że miastem kandydującym do ich organizacji jest Kraków. I dlatego w krajowej prasie i mediach ukazuje się mnóstwo wiadomości i faktów z tym związanych.
Co za tym idzie, coraz więcej także różnych poglądów i opinii: pozytywnych, skrajnie negatywnych, czy neutralnych. Ja do tematu domniemanej Olimpiady w Krakowie postanowiłam podejść dość analitycznie i zanim skonkretyzuję swoje zdanie, zwyczajnie zastanowić się, co dobrego może nam ten fakt przynieść i jakie negatywy płyną z próby organizacji Igrzysk w Krakowie.
Na początek skupię się na tym, w jaki sposób kandydatura Krakowa może pomóc Polsce i czy będzie miała jakikolwiek pozytywny wpływ na rozwój sportu w naszym kraju. Otóż, na pewno inwestycje związane z Olimpiadą poprawią sytuację naszej infrastruktury, zarówno sportowej jak i komunikacyjnej, bo nie wyobrażam sobie dojazdu do Zakopanego, podczas Igrzysk, w takim, w jakim jest obecnie. To na pewno jest znaczącym plusem organizacji takiej imprezy. Poza tym, może w końcu doczekalibyśmy się tras biegowych z prawdziwego zdarzenia i popularna nazwa Zakopanego – „Zimowa stolica Polski”, miałaby dużo bardziej znaczące uzasadnienie. Skorzystałby na tym też biathlon, bo trasy w Kościelisku, które miałyby być areną zmagań zawodników z tej dyscypliny, też muszą przejść lekką renowację. Na pewno nie tylko te obiekty zostały by odnowione, ale masa innych, koniecznych do przeprowadzenia Igrzysk, co niewątpliwie jest dla rozwoju sportów zimowych w naszym kraju wielkim plusem, bo nie da się ukryć, że infrastruktura w tym zakresie mocno szwankuje.
Kolejną zaletą organizacji Igrzysk byłoby na pewno znaczne podniesienie popularności sportów zimowych w naszym kraju. Żadne zawody, poza Olimpiadą, nie docierają do tak szerokiej gamy publiczności. Może przypuszczać, że po Igrzyskach w Krakowie mielibyśmy rzesze chętnych do treningu dzieci, a co za tym idzie większą konkurencję. Może doczekalibyśmy się dzięki temu kolejnych mistrzów olimpijskich w następnych latach?
Co jeszcze niesie za sobą organizacja Igrzysk? Na pewno prestiż. Podejrzewam, że dzięki takiemu wydarzeniu Polska stałaby się dużo bardziej popularnym krajem i to nie tylko dla zawodników i ich ekip, ale także dla turystów. Co za tym idzie? Oczywiście kolejny wymierny efekt organizacji Igrzysk – więcej odwiedzających i więcej pieniędzy, które w naszym kraju zostawią.
Ale… są też niekorzystne aspekty tej sytuacji. I jak się pewnie każdy domyśla, jako pierwszy z nich wysuwają się gigantyczne koszty organizacji Igrzysk, ale również samego procesu ubiegania się o to. Ostatnio sieć obiegła informacja o tym, ile kosztowało logo miasta kandydującego. Muszę przyznać, że kwota mnie lekko zadziwiła, mimo, że kompletnie nie orientuję się w cenach takich usług. Kolejne zdziwienie, kiedy usłyszałam ile może kosztować sporządzenie wniosku aplikacyjnego… Skoro tyle pieniędzy idzie na samo kandydowanie, ciężko wyobrazić sobie, ile potrzeba na organizację… Kwota wydaje się być ogromna i choć w słusznej sprawie, to zastanówmy się czy nie odbije się zbyt mocno na czym innym? A mam tu na myśli wszystko, co związane ze szkoleniem. Bo idąc tym tokiem myślenia, skoro tyle pieniędzy będzie potrzebne, żeby zorganizować Olimpiadę, to trzeba będzie je wygospodarować. A jak? Na pewno obcinając koszty szkolenia. Czyli kadry będą mniejsze, sprzętu będzie mniej, organizatorzy zawodów krajowych dostaną mniej pieniędzy…. Czy to wszystko nie sprawi, że będziemy mieli słabszą reprezentację? Wydaje mi się, że poziom sportowy polskich zawodników, który i tak jest często i gęsto krytykowany (słusznie, czy niesłusznie – to już inna kwesta) może jeszcze spaść i pociągnąć kolejną falę krytyki, sporów i rozczarowań. Dodatkowo ucierpią niewątpliwie obiekty sportowe w innych regionach naszego kraju, w których narciarstwo zdawało się radzić sobie coraz lepiej. Może się zdarzyć, że znowu będzie miało tam ostro pod górkę… A znając polską mentalność, tego typu wydarzenia pociągną za sobą kolejne konflikty w Polskim Związku Narciarskim i ogólnie niedużym przecież narciarskim światku, sprawiając, że zamiast rosnąć w siłę, będzie coraz bardziej nieprzyjemny i przesycony pretensjami.
Podsumowując i patrząc na plusy i minusy organizacji tak wielkiej i prestiżowej imprezy w naszym kraju, ciężko mi jednoznacznie stwierdzić, które przeważają. Nie podejmuję się wyrażać jednoznacznego zdania w tej kwestii, ale po takiej analizie przychodzi mi do głowy jedna myśl: Czy ta gra jest warta świeczki? Czy nie za dużo wymagać będzie od naszego kraju takie wydarzenie i czy bylibyśmy w stanie sprostać temu zadaniu nie pogrążając przy tym sportów zimowych w Polsce na długie lata? Czy zwycięstwo, pod którym rozumiem udaną organizację Igrzysk, nie byłoby zwycięstwem pyrrusowym? Ciekawa jestem Waszego zdania w tej kwestii.
źródło: skipol.pl; foto: własne