sobota, 27 kwietnia 2024r.

Elżbieta Mukosiej: Kolektyw to podstawa

Rozmowa z Elżbietą Mukosiej, czołową koszykarką MKK Siedlce.

Jakie wspomnienia zostały w pamięci po zakończonym awansem sezonie 13/14?
Wspomnień jest naprawdę mnóstwo! Przeważają te pozytywne i przyjemne. Ubiegłe rozgrywki I ligi kobiet stały na bardzo wysokim poziomie, więc ten historyczny awans MKK do ekstraklasy smakuje wyjątkowo.

Wiele osób podkreśla kolektyw stworzony przez koszykarki z Siedlec. Jak ty się do tego odnosisz?
Ja każda z nasz czuję się nieodzowną częścią tego kolektywu. Muszę przyznać, że to niebywałe, żeby przez tak krótki czas – bo tylko jednego sezonu – udało nam się stworzyć w drużynie atmosferę, jaką buduje się latami.

Czy był jakiś moment w sezonie, który zapadł ci szczególnie w pamięć?
Oczywiście, takich szczególnych momentów jest wiele. Z reguły są to pewne śmieszne sytuacje, które miały miejsce poza boiskiem. Choć nie zapomnę też kiedy Basia, czyli Aga Krzywoń, przyjęła podanie z metra na twarz. Pamiętam, że przewijałyśmy nagranie z meczu raz po raz, aby zobaczyć tę komicznie wyglądającą akcję i uśmiać się do łez.

Na pewno śledzisz rozgrywki ekstraklasy. Czym w kilku słowach różnią się one od zmagań w I lidze?
Zasadnicza różnica jest taka, że w ekstraklasie występują zawodniczki z najlepszej ligi na świecie, czyli amerykańskiej WNBA, klasowe zawodniczki z Europy, a także kadrowiczki Polski. W elicie jest zdecydowanie więcej talentu i dlatego też więcej przygotowań czysto taktycznych. W I lidze można było wygrać większość meczów na bazie własnych umiejętności, a w wyższej lidze trzeba jeszcze trochę dołożyć.

Jak ci się układała w minionym sezonie współpraca z duetem trenerów Todor Mollov – Arkadiusz Mazurkiewicz?
Bardzo dobrze. Prezes Mazurkiewicz zawsze był konkretny i słowny, a trener Mollov zapoczątkował dobry klimat w drużynie. Pokazywał, że w ciężkim treningu równie ważny jest czas relaksu. Nigdy nie ingerował w nasze życie prywatne, a na boisku zachęcał do tego, żeby mieć więcej wiary w siebie i grać nieszablonowo. Dodatkowo trener – często przypadkowo – potrafił nas rozbawić, mówiąc na przykład, żeby „przyczaić się na zdechłego lisa”. Szczerze mówiąc tak samo na pierwszy, jak i ostatni trening sezonu szłam z równie wielkim zapałem.

Czy uważasz, że passa zwycięstw w pierwszej fazie sezonu zbudowała pewność na resztę rozgrywek?
Myślę, że miał to spore znaczenie w budowaniu pewności naszego składu i wiary w zwycięstwa w meczach o najwyższe cele.

Czy twoim zdaniem MKK spełni wszystkie wymogi potrzebne do gry w Tauron Basket Lidze Kobiet?
Z pewnością tak będzie. Jeżeli władzom klubu i miasta zależy na tym, żeby mieć żeński basekt na najwyższym poziomie to nie widzę powodów, aby tych wymogów nie spełnić.

 

Wywiad ukazał się w najnowszym numerze Życia Siedleckiego

 

źródło: własne; foto: Maciej Sztajnert

DODAJ KOMENTARZ

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;