Postanowiliśmy prześledzić losy SKK w rundzie zasadniczej sezonu 2012/2013. W pierwszej części przedstawiamy mecze od początku sezonu do niepokojących wysokich porażek.
Po najlepszym w historii sezonie (2012/2013), w którym Siedlecki Klub Koszykówki zajął drugie miejsce po rundzie zasadniczej, kibice oczekiwali przynajmniej podobnego wyczynu w nowym. Z klubu odeszło tylko dwóch czołowych zawodników (Paweł Kowalczuk, Łukasz Ratajczak), a ściągnięto m.in. gracza z ekstraklasowego Zastalu Marcina Chodkiewicza, niedocenianego w Kutnie centra Tomasza Deję, wysokiego Rafała Kulikowskiego, który pokazał się z dobrej strony w meczach z SKK grając w MKS Dąbrowa Górnicza oraz obiecujących: playmakera Mariusza Rapuchę i Rafała Sobiło, a także Tomasza Gałana. Rzeczywistość okazała się wręcz brutalna. Zamiast awansować do play-offów, SKK zajął po rozgrywkach zasadniczych drugie miejsce… ale od końca i czeka go walka o utrzymanie w I lidze. A jak do tego doszło?
Już mecze sparingowe i turnieje wzbudzały niepokój. Więcej było porażek niż wygranych, a jeśli już się zdarzały, to w różnym stylu.
Pierwszy mecz sezonu z zespołem SIDEn Polski Cukier Toruń przyniósł nutkę… goryczy, bowiem prowadzeni przez znanego w środowisku koszykarskim Eugeniusza Kijewskiego torunianie wygrali z SKK 65:54. Kolejny mecz dał pierwsze tegoroczne zwycięstwo, a przyszło ono co ciekawe w Szczecinie. Zaskoczenie było tym większe, bowiem siedlczanie do tej pory nie potrafili wstrzelić się w kosze na terenie AZS Radex. A tu raptem wygrana 67:58.
Następny ligowy mecz to domowy horror z MOSiR Krosno, niestety bez happy-endu. Zapewne wielu kibiców pamięta rozpaczliwy celny rzut za 3 Piotra Pluty z końcową syreną, który dał gościom wygraną 69:67. Czwarta kolejka to wyjazd, jak się okazało – owocny, do Stargardu Szczecińskiego. Zachodniopomorskie okazało się być szczęśliwe dla SKK, bowiem podopieczni Tomasza Araszkiewicza i Wiesława Głuszczaka po wygranej wcześniej w Szczecinie, tym razem wygrali ze Spójnią 69:57.
20 października siedleccy kibice zasiedli na trybunach hali ARMS, by w końcu fetować pierwszą domową wygraną w sezonie. Rywalem był stary znajomy z Bydgoszczy. Astoria okazała się być tego dnia nieznacznie gorsza i uległa naszej drużynie 78:88.
To co stało się tydzień później we Wrocławiu przeszło najśmielsze oczekiwania. Katastrofalny występ SKK, w którego efekcie nasi koszykarze popadli w jakąś niezrozumiałą niemoc. Porażka z WKS Śląsk 35:83, to haniebny „wyczyn”. Zapoczątkował on serię sześciu kolejnych meczów bez wygranej. Domowa klęska ze Stalą Ostrów Wielkopolski 64:97 jeszcze bardziej wzbudzała niepokój.
Niejako osłodą było w międzyczasie przejście II rundy Intermarche Basket Cup po pokonaniu Tura Bielsk Podlaski (91:62). W Lublinie było o włos od zwycięstwa, jednak Start zachował więcej sił na dogrywkę i wygrał 85:74. Kolejny domowy mecz i znów porażka (50:59) – tym razem z drużyną, która będzie rywalem SKK w play-outach – Polonią Przemyśl. Po raz kolejny trochę radości przyniosło zwycięstwo pucharowe, z PWiK Piaseczno (84:78).
Jesienne tygodnie przyniosły jeszcze dwie przegrane: nokautującą 54:88 z Sokołem Łańcut (w domu) i niemniej bolesną 66:96 z MKS w Dąbrowie Górniczej. Sympatycy męskiej koszykówki w Siedlcach zastanawiali się co się dzieje z drużyną, czy jest dobrze przygotowana, czy dobrze został dobrany skład personalny, wszak wielu koszykarzy na których stawiano, zawodziło. Domagano się nawet głowy (czyt. zwolnienia) opiekuna SKK, Tomasza Araszkiewicza.
Ciąg dalszy nastąpi…
źródło: własne; foto: Maciej Sztajnert
2 odpowiedzi
w sondzie obok brakuje rubryki: nie pamietam tych transferow
Z tymi trzema aktami,to chyba przesada.To była długa, jednoaktowa tragifarsa,jaką zafundowali nam koszykarze.Ale nie tylko oni.Źle zestawiony skład,ubytki jakie doznał zespól,nie zostały uzupełnione wartościowymi zmiennikami. Poza tym,po zakończeniu kariery przez Rafała Wójcickiego,nie zadbano o sprowadzenie playmakera,ale takiego,który byłby już ograny na tym szczeblu rozgrywek i stanowił mocne wsparcie dla przecież już nienajmłodszego Radka Basińskiego. Rapucha i Bal,to niestety nie ta półka.Wbrew zapewnieniom trenera Araszkiewicza,to nie tylko brak zgrania,ale zawalone przygotowania do sezonu zadecydowały ptrzede wszystkim o takiej,a nie innej postawie zespołu w sezonie zasadniczym.W czasie samych rozgrywek,trudno przecież to wszystko nadrobić. A gdy nad zespołem wisi piętno,niejednokrotnie bolesnych porażek,gra się bardzo ciezko,wręcz „z nożem na gardle”.To wszystko przekładało się na atmosferę w zespole,która krótko mówiąc,była fatalna.Widać było to doskonale w czasie spotkań na swoim boisku.I to nie tylko między graczami.Mnie bardzo dziwił fakt,zupełnego ignorowania przez trenera Araszkiewicza, Chodkiewicza.Dopiero po jego odejściu,ten zawodnik „odżył’,spisując się lepiej niż wcześniej,ale złe przygotowanie do sezonu, w jego przypadku i nie tylko uwidacznia się dużymi brakami kondycyjnymi.
Do tego wszystkiego doszło zupełnie niezrozumiałe,po serii sromotnych klęsk,bo inaczej trudno nazwać wyniki wielu spotkan zwlekanie z podjęciem jakichkolwiek decyzji,czy to personalnych,czy organizacyjnych przez działaczy klubu.Gdy wszystko,tak jak w ubiegłym sezonie szło super,widziałem ich uśmiechnięte twarze na trybunach.Obecny sezon jednak,boleśnie obnażył ich ignoranację,w kwestii prowadzenia pierwszoligowej drużyny.W innych ekipach,w których coś nie grało (Start Lublin),zmniejszono zawodnikom pensje,za ich postawę na boisku,zmieniano trenera (Polonia Przemyśl),a przede wszystkim dookoptywano nowych zawodników.A u nas????? Błoga cisza,nawet brak krótkiego komunikatu dla kibiców,że coś się robi w tych kwestiach.I tylko dojście jednego zawodnika,całe szczęscie,że był to Lewandowski.To jego właśnie gra pokazuje,że SKK ,a właściwie jego pierwszy trener źle ich przygotował do sezonu.Lewandowski przygotowywał się do gry w 2 ligowym Piasecznie a ta ekipa zapewne nie miał stworzonych takich warunków jak nasz.Ale ma za to fachowca na ławce trenerskiej-Mołłowa.
To tylko tak w skrócie,ale to według mnie były główne powody tak fatalnego sezonu.Mojej negatywnej oceny nie zmieni nawet wynik play-out,chociaż oczywiście jestem całym sercem za naszymi i życzę im utrzymania dla nas 1 ligowej koszykówki. Bo spadek może oznaczać koniec ligowej koszykówki w Siedlcach,nawet na poziomie 2 szczebla…..Tylko,czy ich( naszych graczy) w obecnej sytuacji na to stać,czy oni sami są gotowi zostawić „zdrowie’ na parkiecie w tym celu?????? Mam nadzieję,że ambicja sportowa,udowodnienie,ze niektórzy z nich to przecież naprawdę klasowi gracze im w tym pomoże..Oby tak się stało,czego im i sobie,jako wiernemu kibicowi SKK życzę!!!!!!!!!