W sobotni wieczór w Siedlcach doszło do derbowego spotkania. Dopiero po pięciosetowym boju zawodnicy z Siedlec przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę.
Już początek spotkania pokazywał, że będzie to niezwykle dramatyczny mecz. Komplet publiczności na trybunach, głośny doping kibiców obu drużyn wskazywał na wspaniałe święto siatkówki w Siedlcach. W pierwszych fragmentach seta lekką przewagę zyskali gospodarze, którzy odskoczyli rywalom na trzy oczka. Podopieczni Jana Sucha nie zamierzali jednak składać broni i szybko doprowadzili do remisu po 14. Na dodatek po punktowej zagrywce Łukasza Kaczorowskiego beniaminek wyszedł na minimalne prowadzenie. Gospodarze za sprawą Kamila Długosza dopiero w końcówce doprowadzili do remisu jednak w decydujących momentach seta więcej zimnej krwi zachowali siatkarze z Wyszkowa.
Kolejna odsłona była nie mniej emocjonująca niż poprzednia. Wynik cały czas oscylował wokół remisu. Żadna ze stron nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. W zespole z Siedlec brylował Jakub Bucki, który zarówno w ataku jak i w polu serwisowym prezentował się bardzo dobrze. Camper dopiero w końcówce dzięki znakomitej grze w obronie zdołał uzyskać trzy punktową przewagę. Wydawało się, że to goście ponownie przechylą szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nic bardziej mylnego. Podrażnieni gospodarze szybko zredukowali przewagę przyjezdnych a następnie uzyskali prowadzenie, którego nie oddali już do końca seta.
Rozpędzeni podopieczni Dominika Kwapisiewicza poszli za ciosem i trzecią partię rozpoczęli z wysokiego C. Animuszu zawodnikom gospodarzy starczyło jedynie do połowy seta. Wówczas miejscowi popełnili kilka prostych błędów, które pozwoliły Camperowi Wyszków odrobić straty. – Każdy mecz w tej lidze jest bardzo trudny. Jeżeli odpuści się na chwilę komukolwiek, to wtedy może być z tego wielki problem. Tym bardziej, że Camper ma doświadczonych graczy – przyznał szkoleniowiec KPS. Przy remisie 21:21 dwa punkty z rzędu zdobyli goście z Wyszkowa co przesądziło o ich wygranej w trzeciej odsłonie.
Siedlczanie doskonali zdawali sobie sprawę, że znajdują się w bardzo trudnym położeniu. Siatkarze KPS-u Jadar grali bardzo nierówno. Przestoje grze nie pozwoliły odskoczyć im na kilka punktów od rywali. Na dodatek słabszy dzień miał przyjmujący Dawid Bułkowski, który w poprzednich spotkaniach był motorem napędowym drużyny z Siedlec. Chwilę słabości gospodarzy szybko wykorzystywał Camper Wyszków, który jak za sprawą Sebastiana Wójcika zniwelował przewagę KPS-u zaledwie do jednego oczka. Tradycyjnie w sobotnim pojedynku doszło do dramatycznej końcówki. Przy stanie 26:25 kapitalnym blokiem popisał się Jakub Kowalczyk i miejscowi doprowadzili do remisu 2:2.
O wszystkim więc miał zadecydować tie-break. W decydującym secie obie drużyny szły punkt za punkt. Doszło do kolejnej w tym meczu walki na przewagi, tym razem jak się okazało – wyjątkowo długiej. Podopieczni Jana Sucha mimo iż mieli kilka piłek meczowych to nie zdołali przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. – Mogliśmy spokojnie wygrać ten mecz nawet za trzy punkty. Wielka szkoda tych straconych punktów – mówił po meczu opiekun Campera.
27.10.2012, 20:00 – Siedlce (hala ARM)
I liga siatkarzy: KPS Jadar Siedlce – Camper Wyszków 3:2 (24:26, 25:23, 23:25, 27:25, 19:17)
KPS:Chwastyniak, Bułkowski, Gorzkiewicz, Kowalczyk, Długosz, Bucki, Zbucki (libero) oraz Kaniowski (libero), Jasiński, Kowalski i Żakieta.
Camper: Zalewski, Ł.Kaczorowski, Zrajkowski, Główczyński, Wójcik, Szulik, Knasiecki (libero) oraz Woroniecki, Pruski, P.Kaczorowski i Kozłowski.
źródło: własne, foto: Maciej Sztajnert