niedziela, 28 kwietnia 2024r.

Marek Brzozowski: Zawodnicy zawsze docenią profesjonalizm i uczciwe traktowanie

Wywiad z trenerem Pogoni Siedlce, Markiem Brzozowskim. 

Na pierwszej konferencji mówił pan, że chciałby mieć ułożony skład dosyć szybko. Rzeczywistość minęła się jednak z założeniami.

Niestety, okienko transferowe nie było łatwe. Kilka tematów nam się dość długo przeciągało, coś się spaliło, coś odbudowało i wracaliśmy później do tego, natomiast finalnie cieszymy się z tego, że udało nam się uzupełnić pozycje, które chcieliśmy i to zawodnikami, których sobie upatrzyliśmy. Byli dla nas zawsze opcją jeden czy dwa, bo na tych pozycjach szukaliśmy różnych rozwiązań i to, co mamy dzisiaj to zadowalająca kadra, która ma wystarczającą jakość. Stworzyliśmy środowisko, w którym będzie rywalizacja. Tego brakowało.

Przestawienie drużyny na nowy system 3-5-2 w ciągu kilku tygodni jest do zrobienia? Wiele osób twierdzi, że zima jest lepsza do takich roszad.

Mając dużą grupę doświadczonych zawodników jest to możliwe. Myślę, że dużo jest ciekawych automatyzmów, które zafunkcjonowały. W meczu z rezerwami Legii zabrakło wahadłowych, którzy nie zagrali – Krystiana Misia i Czarka Bujalskiego. Mocno w nich wierzymy. Przy ich absencji musieliśmy eksperymentować i do końca nie wykorzystaliśmy tego, nad czym pracujemy. Jeżeli chodzi o Misia i Bujalskiego to chcieliśmy ich oszczędzić, bo mikrourazy mogłyby spowodować większe kontuzje, a dla nas liczą się przede wszystkim mecze ligowe, a nie to, żeby siedzieli teraz w gabinetach u lekarzy czy fizjoterapeutów.

Apozycyjność to pana ulubione słowo?

Ja raczej mówię o rotacjach na pozycjach, o wymienności. Dużo tego robimy, mam nadzieję, że pomoże nam to zaskakiwać przeciwnika, że nie stoimy jak pionki na szachownicy, że nie jesteśmy przyporządkowani do jednej pozycji i zawodnicy potrafią się przemieszczać po trójkątach czy rombach i wypełniać rolę na 2-3 innych pozycjach w trakcie gry.

Drużyna jest na tyle doświadczona i odpowiednio wytrenowana, że może pan spokojnie patrzeć na jej grę. Nie jest pan typem furiata szalejącego przy linii bocznej.

Najważniejsza praca trenera to ta na treningu i pewne korekty, których można dokonać w przerwie. Jeśli w tygodniu dobrze się nie popracuje, to żaden krzyk i żadne informacje nie zmienią nic. Taki wpływ przy linii to może 5-7%, a to, co w tygodniu to 85%. Myślę, że teraz dopiero przyjdzie forma. W ostatnim tygodniu trenowaliśmy ciężko i ta objętość treningowa była cały czas duża. Nie myśleliśmy o meczu z Legią II, a o okresie przygotowawczym. Wiem, widzę i czuję po chłopakach, że mają to w nogach, a najbliższy tydzień to zejście z objętości i wierzę, że przyjdzie taka super kompensacja, która pobudzi ich jeszcze bardziej. Na razie robimy to zgodnie z planem. Obyło się bez poważnych kontuzji, chociaż coś stało się z ręką Damiana, ale miejmy nadzieję, że wszystko będzie OK.

Złośliwi mogą panu zarzucić brak doświadczenia. Czy pan w jakiś sposób da odpór krytykom?

Tak, ktoś może tak powiedzieć. Dwa lata spędziłem w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, a później byłem zatrudniony w Wiśle Płock, w której często pracowałem z zawodnikami, którzy grali w Ekstraklasie. Siedmiu z drużyny, którą prowadziłem nadal tam gra. Jeden został najlepszym zawodnikiem ligi australijskiej – Oskar Zawada. Trenował przez 8 miesięcy przed transferem do Rakowa Częstochowa u mnie. Pracowałem na stanowisku, na którym byłem zmuszony zarządzać dużą grupą ludzi, trenerów, zawodników, innych pracowników. Zarządzanie zasobami ludzkimi jest ważne. Pracowałem też nad psychologią sportu, tak, aby jak najlepiej oddziaływać na zawodników. Czasy się zmieniają, to już nie da się krzykiem i zamordyzmem zdobyć zespołu. Jest dużo większa świadomość zawodników, należy nawiązać dialog i każdy musi czuć się częścią projektu.

Wiedza zawsze się obroni, a piłkarze muszą widzieć, że trener wie o czym mówi.

Dostępność wiedzy jest coraz większa i świadomość coraz wyższa. Trener zawsze się wybroni dobrym warsztatem i sprawiedliwością. Uważam, że zawodnicy zawsze docenią duży profesjonalizm i uczciwe traktowanie.

Czy jest dla pana jakiś limit młodzieżowców, z których może pan skorzystać w jedenastce?

W sparingu z Legią II niedużo brakowało byśmy zaczęli mecz pięcioma, a nawet sześcioma, młodzieżowcami. Nie mam z tym problemu, bo Misiak, Bujalski, Wicenciak, Okusami to dobrzy zawodnicy. Zgromadziliśmy fajną, lokalną grupę. Misiaka trudno traktować jako młodzieżowca. To pełnowartościowy senior, tak się zachowuje i tak funkcjonuje.

Czy obsadzenie bramki młodzieżowcem w kontekście kilku młodych zawodników w polu to nie nazbyt duże ryzyko?

To przemyślana decyzja. W zeszłym roku trener Bartek Kowalczyk fajnie pracował z chłopakami, którzy zrobili progres. Będziemy tą drogą podążać. Pomimo, że Jakub Burek popełnia błędy to my bardzo w niego wierzymy i teraz nasza wspólna rola jest taka, by tego chłopaka podnieść na duchu, odbudować. Myślę, że będzie z niego dużo pociechy, bo widzimy jak pracuje na treningach. Czasami bramkarz musi mieć trochę więcej szczęścia. Zaczął trudnymi decyzjami, ale to nasza wspólna rola – moja i trenera Bartka – by zbudować mentalnie młodego zawodnika. Dopiero rozegrał jeden pełen sezon na niezłym poziomie seniorskim. Po dogłębnej analizie Burek to był nasz wybór numer jeden i będziemy konsekwentni w stosunku do niego. Błędy nie zaważą na naszym zaufaniu.

Do Siedlec w trakcie pańskiej pracy przyjechały dwa zespoły, jeden z Czech, a drugi ze Słowacji. Czy plotka o niechęci gry z mocnymi rywalami zza południowej granicy jest prawdziwa?

Nie do końca. Jak mieliśmy ustalane sparingi to nie wiedzieliśmy, że oni tu przyjadą. Jak przyjechali to zaproponowali nam sparing w środę, a my nie planowaliśmy grać w środku tygodnia. Gdybyśmy zrobili sparing to pewnie mielibyśmy kilku kontuzjowanych, bo to było w najtrudniejszym dla nas fizycznie momencie. Gdybyśmy wiedzieli wcześniej, że przyjadą, to może nie zagralibyśmy z Puławami, a z nimi. Ta sama sytuacja z MFK Zemplin Michalovcami. Oni chcieli grać w środę, a my w piątek mieliśmy mecz z Legią II.


Zerka pan czasem w terminarz? Pogoń zaczyna od dwóch domowych spotkań z beniaminka, a to może dać pozytywnego kopa na cały sezon.

Chcielibyśmy rozpocząć dobrze, by ulokować się na odpowiednim miejscu i w tabeli, i mentalnie. A później krok po kroku pilnować się, by nie powtórzyć problemów z poprzedniego sezonu, kiedy to słabszy początek spowodował, że Pogoń nie gra dziś ligę wyżej. Myślę, że ten początek jest niesamowicie ważny. Czy ważny jest dla mnie terminarz? Wychodzę z założenia, że i wcześniej czy później i tak trzeba zagrać z tymi drużynami. Domowy dwumecz na początku jest raczej korzystny.

Wspomniał pan o poprzednim sezonie, ale sięgając głębiej wstecz to zawsze jesień Pogoni jest słabsza, a wiosna bardziej udana. Minione dziewięć lat to ciągła walka o utrzymanie, kibice są stęsknieni, żeby grać o coś więcej niż czerwone pole. Niektórzy mogą nie wytrzymać dziesiątego takiego sezonu z rzędu…

Rozmawiamy o tym, większość chłopaków marzy o tym, aby grać wyżej. Od początku naszych rozmów mówiłem im, że najkrótszą drogą do I ligi jest awansować z Pogonią. Nie trzeba wtedy szukać menadżerów, jeździć na testy, tylko wywalczyć to sobie tutaj. Myślę, że teraz stworzyliśmy dla chłopaków dobre środowisko, mamy ciekawą grupę ludzi o ciekawych charakterach, jeszcze głodnych, a nie wypalonych. Z doświadczonych ściągnęliśmy Piotrka Pyrdoła, który ma coś do udowodnienia, a nie trzydziestokilkuletniego zawodnika, który nie wiadomo jak zareaguje na warunki II-ligowe. Mamy też Dawida Burkę, który chce cały czas przeć do przodu. Jest też Lukáš Hrnčiar, który miał nieudaną decyzję o pójściu do Siarki, był tam nieszczęśliwy. To będzie ciekawe miejsce dla niego, będzie się dobrze czuł i piłkarsko da nam bardzo dużo. To nie były przypadkowe wybory.

 Czyli celem Pogoni na nowy sezon jest walko o coś, a nie tylko o byt?

Wszędzie gdzie pracowałem grałem o coś. Zarówno w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, jak i Wiśle II Płock. Walka o awans z Pogonią? Cieszę się, że zarząd ma ambitne cele. Miejsce w barażach to minimum. Będziemy robić wszystko, by wykorzystać czas i powalczyć o jak najwyższe miejsce. Potrzebujemy trochę szczęścia, ale zmniejszymy rolę przypadku dzięki sumiennej pracy na treningach. Wszystko może się zdarzyć. Skoro Puszcza Niepołomice po barażach awansowała do Ekstraklasy to dlaczego miałoby się nie udać Pogoni Siedlce?

 

źródło i foto: własne

DODAJ KOMENTARZ

5 odpowiedzi

  1. „W zeszłym roku trener Bartek Kowalczyk fajnie pracował z chłopakami, którzy zrobili progres.”

ZOBACZ TAKŻE

KONTRAHENCI

PATRONAT MEDIALNY

PATRONAT MEDIALNY

;